Reparacje od Niemiec. Premier Morawiecki: liczą się nie tylko pieniądze, ważna jest też historyczna słuszność

2022-09-08, 11:03

Reparacje od Niemiec. Premier Morawiecki: liczą się nie tylko pieniądze, ważna jest też historyczna słuszność
Same straty materialne, które poniosła Warszawa w trakcie II wojny światowej, szacowane są na ponad 380 mld zł. Foto: Shutterstock/Everett Collection

- Jestem przekonany, że Polska otrzyma reparacje od Niemiec, choć nie nastąpi to szybko. Ani rzekome zrzeczenie z 1953 r., ani późniejsze umowy, w tym umowa 2+4, nie mogą być traktowane jako akty rozstrzygające sprawę - powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

Mateusz Morawiecki w rozmowie z portalem pytany był, jakie argumenty prawne przedstawić może Polska dla poparcia tezy o należności reparacji wojennych od Niemiec. - Przeanalizowaliśmy wszystkie argumenty, na które powołuje się strona niemiecka i ci, którzy uważają, że temat jest zamknięty. Kluczowa ma być tak zwana uchwała Rady Ministrów z sierpnia 1953 r. Otóż żadnej takiej uchwały nie odnaleziono w archiwach - odpowiedział premier.

"Bierut namiestnikiem Moskwy"

- Nie mówiąc już o tym, że sam Bierut - jako sowiecki agent - był osobą niejako podwójnie nieuprawnioną do przedstawiania takiego zobowiązania. Po pierwsze - co wcale nie jest wyłącznie argumentem moralnym, będziemy podnosić go jako argument prawny - Bierut był w istocie namiestnikiem Moskwy, realizował jej rozkazy. Polska nie była wówczas wolnym państwem. Wszystko, co zrobił Bierut, nawet gdyby zrobił to w sposób zgodny z ówczesnym prawem, nie miałoby w mojej opinii, ale też prawników, z którymi się konsultowaliśmy, mocy prawnej. Dochodzi również kontekst, który od wielu lat podnosił prof. Sandorski, że owa "uchwała" była podjęta pod przymusem ZSRR, jest więc nieważna ab initio - dodał szef rządu.

Premier podkreślił również, że zgodnie z przyjętą w 1952 r. konstytucją PRL ówczesna Rada Ministrów nie miała uprawnień do tego typu akcji. - Zgodnie z nią, tego typu zrzeczenia powinna dokonać Rada Państwa lub Sejm (zależnie od interpretacji przepisów). Ani Rada Państwa, ani Sejm nie wydały żadnego takiego aktu. To drugi, bardzo poważny argument, że nie doszło do żadnego zrzeczenia się reparacji. Rzekome zrzeczenie to wyimaginowany akt prawny - zaznaczył.

Notka prawna z prasy

- Jedynym dowodem, że 24 sierpnia 1953 roku miało się coś dziać, jest notatka prasowa, zamieszczona dzień później w "Trybunie Ludu". Jeśli dla kogoś "Trybuna Ludu" jest wystarczającym źródłem prawa międzynarodowego, to… gratuluję. Ta rzekoma "uchwała" nie została nigdy opublikowana w żadnym polskim dzienniku urzędowym! Wiele wskazuje na to, że owe posiedzenie Rady Ministrów, na którym podjęto "dokument", faktycznie się nie odbyło - mówił szef rządu.

Jak podkreślił, uchwała ta nie może być traktowana jako wiążący akt prawny, zarówno w prawie międzynarodowym - gdyż nie była to umowa międzynarodowa Niemcami - jak i w ówczesnym prawie krajowym. - Żaden z późniejszych aktów - 1970 rok (negocjacje polsko-niemieckie dotyczące granicy) czy rok 1990 (Konferencja dwa plus cztery, podpisany polsko-niemiecki traktat graniczny) - nie dotyczył wprost kwestii należnych Polsce reparacji czy odszkodowań za II wojnę światową, stąd nie istnieje żadne wiążące źródło prawa międzynarodowego, w ramach którego Polska zrzekłaby się swoich roszczeń - dodał premier.

Mateusz Morawiecki podkreślił, że jest przekonany, że Polska otrzyma reparacje od Niemiec, "choć nie nastąpi to szybko". - Prezes Jarosław Kaczyński ma rację, że ten proces może być rozciągnięty na pokolenia, w szczególności samo spłacanie poszczególnych rat. Kwota rzeczywiście jest duża. Dla mnie jednak równie ważne, co zadośćuczynienie finansowe, jest moralny i aksjologiczny wymiar tego procesu. Liczą się nie tylko pieniądze, niezwykle ważna jest też historyczna słuszność i pozycja na polu międzynarodowym - przyznał szef rządu.

Debata ws. reparacji

Premier wskazał również, że w proces debaty na temat reparacji i prezentowania polskich racji warto włączyć Polonię na całym świecie. - W tym kontekście liczę na bardzo szerokie wsparcie. Również osób na co dzień mniej zaangażowanych w sprawy polskie, mających przodków, którzy zaraz po II wojnie światowej wyjechali do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii czy Wielkiej Brytanii. Liczę na to, że te osoby odszukają nie tylko zdjęcia swoich rodziców czy dziadków, ale też wolę działania na rzecz wsparcia we wszystkich możliwych instytucjach naszych starań. Taka rozproszona aktywność będzie pobudzała opinię publiczną krajów wolnego świata - powiedział. - Jeśli będziemy działać wspólnie, prędzej czy później Niemcy zrozumieją, że nie mają innego wyjścia, niż wypłacić Polsce należne reparacje - dodał Morawiecki.

Czytaj więcej:

Zobacz także: Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia w "Sygnałach dnia"

nt

Polecane

Wróć do strony głównej