Jedna z największych afer III RP. Przypominamy taśmy z "Sowy i Przyjaciół"

2022-10-19, 17:00

Jedna z największych afer III RP. Przypominamy taśmy z "Sowy i Przyjaciół"
Przypominamy aferę taśmową . Foto: PAP/Jakub Kamiński

Latem 2014 r. wybuchła afera, która wstrząsnęła polską sceną polityczną. Światło dzienne ujrzały zapisy rozmów najważniejszych polityków rządzącej wówczas koalicji PO-PSL. Kompromitujące nagrania w znacznym stopniu przyczyniły się do odsunięcia Platformy od władzy w 2015 r. Co słynne taśmy z "Sowy i Przyjaciół" powiedziały o formacji Donalda Tuska? Przypominamy. 

Po ośmiu latach od ujawnienia nagrań czołowych polityków z okresu rządów PO-PSL, do centrum debaty publicznej wraca afera taśmowa. Wszystko za sprawą artykuły "Newsweeka", według którego Marcin W., wspólnik Marka Falenty, zeznał, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" zostały ujawnione przez polskie media, trafiły w rosyjskie ręce. Jak wskazuje redakcja "Newsweeka", prokuratura ma "unikać" zgłębiania tego wątku w śledztwie. W odpowiedzi na publikację prokurator generalny Zbigniew Ziobro podjął decyzję o ujawnieniu zapisu zeznań Marcina W. 

Tak zwana afera taśmowa przyczyniła się do przegranej Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych w 2015 r., kompromitując czołowych polityków formacji. Przypominamy najważniejsze wątki upublicznionych rozmów. 

"Państwo polskie istnieje jedynie teoretycznie"

Afera taśmowa wybuchła 14 czerwca 2014 r., po tym jak tygodnik "Wprost" opublikował stenogramy dwóch rozmów prominentnych przedstawicieli świata polityki. Wtedy jeszcze nie spodziewano się, że w "Sowie i Przyjaciołach" oraz kilku innych warszawskich lokalach nagrano około stu osób, a kolejne taśmy będą ujawniane przez wiele następnych dni i tygodni. 

Pierwszą z ujawnionych taśm była rozmowa ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką.

Na nagraniu można było usłyszeć, jak Belka obiecuje szefowi MSWiA wsparcie przy finansowaniu deficytu budżetowego w zamian za odwołanie ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizację ustawy o banku centralnym. Kilka miesięcy później oba warunki szefa NBP zostają spełnione.

To w tej rozmowie padła szeroko później komentowana wypowiedź Bartłomieja Sienkiewicza, że "Państwo polskie istnieje jedynie teoretycznie, praktycznie nie istnieje". Rozmowa ujawniła też stosunek ówczesnego szefa MSWiA do flagowego projektu premiera Donalda Tuska, czyli Polskich Inwestycji Rozwojowych. "Ch..., du...a i kamieni kupa" - skwitował Sienkiewicz. Stwierdził także, że "Polacy mają w du… orliki i autostrady", na które tak bardzo stawiała wówczas Platforma.

Taśma Nowaka

"Wprost" ujawnił także rozmowę pomiędzy byłym ministrem transportu, wówczas posłem Sławomirem Nowakiem a Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów. Przedmiotem rozmowy była m.in. kontrola skarbowa prowadzona u żony Nowaka. Polityk skarżył się, że "skarbówka trzepie jego żonę", na co Parafianowicz odpowiedział: "zablokowałem to".

W rozmowie poruszono też wątek budowy gazoportu w Świnoujściu. Sławomir Nowak pytał: "no i co, uważasz, że nie zdążą z tymi instalacjami tam?", na co Andrzej Parafianowicz odpowiedział "wiadomo, że nie zdążą", po czym dodał: "ku...a. Oni teraz mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017".

Sikorski o "szkodliwym" sojuszu z Ameryką 

W drugiej połowie czerwca na jaw wyszło nagranie rozmowy ministra spraw zagranicznych, a później marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. W trakcie dyskusji Sikorski wypowiadał się krytycznie o sojuszu polsko-amerykańskim. Jego zdaniem jest on "nic nie warty", a wręcz "szkodliwy, bo stwarza fałszywe poczucie bezpieczeństwa". 

- Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy - mówił Sikorski. - Problem w Polsce jest, że mamy płytką dumę i niską samoocenę. Taka murzyńskość - padło z ust polityka. 

Czytaj także:

"Jesteś dużym misiem"

Kolejne ujawnione nagranie to rozmowa prezesa Orlenu Jacka Krawca z ówczesnym rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. Krawiec przyznaje się w niej do politycznego wsparcia Platformy Obywatelskiej i opowiada historię o tym, jak Donald Tusk po wygraniu wyborów 2011 r. miał mu powiedzieć, że "teraz to benzyna może kosztować nawet k... 7 złotych".

Krawiec poruszył też wątek ewentualnego kandydowania Donalda Tuska na stanowiska w Unii Europejskiej, co niedługo później faktycznie zrealizował lider PO. - Ciężka decyzja, mówię, bardzo kusząca, bo to jednak idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, ku..., jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu. Tak naprawdę pytanie jest o motywację - tłumaczył Grasiowi, radząc, że po latach Tusk może wrócić i kandydować w kraju na prezydenta.

To nie koniec. Paweł Graś przyznał podczas rozmowy, że Donald Tusk dał pracę ówczesnemu prezesowi Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztofowi Kilianowi, tylko po to, by ten dostał sowitą odprawę. Po 15 miesiącach pracy wysokość odprawy dla Kilijana i współpracowników wyniosła ok. 7 milionów złotych.

"Ch...j z Polską wschodnią"

Światło dzienne ujrzała także rozmowa Jacka Krawca z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim dotycząca m.in. spotkania z Elżbietą Bieńkowską, wicepremier oraz minister infrastruktury i rozwoju w rządzie Donalda Tuska. 

Karpiński mówił na nagraniu: "jak ona zaczęła swoje przygody ministerialne, to było spotkanie jakiejś Polski wschodniej (...) i ona tam powiedziała o jakimś rozwoju ekspansyjno-dyfuzyjnym, czy jakimś wiesz, że powstają silne ośrodki. (...) Ta teoria sprowadza się, że na koniec wiesz, ch...j tam z tą Polską wschodnią, nie? Warszawa, Katowice, nie?".

"Za 6 tysięcy to pracuje złodziej albo idiota" 

Sprawa taśm wróciła wiosną 2015 r., by zatoczyć jeszcze szersze kręgi. Dziennikarze "Do rzeczy" ujawnili rozmowę wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. 

W pewnym momencie, Elżbieta Bieńkowska wypowiada się na temat zarobków swojej koleżanki. - Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi - stwierdziła Bieńkowska.

Sprawa spalenia budki pod rosyjską ambasadą

Debatę publiczną rozgrzał jednak przede wszystkim inny wątek spotkania Bieńkowskiej z szefem CBA. Chodzi o incydent podczas Marszu Niepodległości w 2013 r., kiedy to spalono budkę strażniczą przed ambasadą Rosji. Podczas rozmowy Wojtunik powiedział, że szef MSWiA "nauczył się zarządzać wszystkim (służbami - red.) przez telefon (...) facet nauczył ich, że on dzwoni. I on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką... wiesz z takiego....". - Taką koncepcję, tak - dopowiada Bieńkowska na nagraniu.

Po ujawnieniu taśmy przez "Do Rzeczy" szef CBA zaprzeczał, by jego wypowiedź świadczyła o zleceniu przez szefa MSWiA podobnej prowokacji.

"Kołowrotki VAT-owskie"

Kilka miesięcy później afera taśmowa wróciła za sprawą nagrań z udziałem nieżyjącego już biznesmana Jana Kulczyka. 21 października 2015 Telewizja Republika opublikowała zapisy rozmów między przedsiębiorcą a szefem Naczelnej Izby Kontroli Krzysztofem Kwiatkowskim. Przedmiotem rozmów była m.in. sprawa prywatyzacji spółki Ciech S.A., a także ściąganie VAT-u. 

Prezes NIK mówił: "analizujemy budżet państwa i przygotowujemy opinię dla Sejmu. 20 procent zmniejszonych wpływów z podwyższonego podatku VAT". - Ale dlaczego? - dopytywał Kulczyk.

- Moim zdaniem kilka przyczyn się na to złożyło. Jest intensyfikacja tych kołowrotków VAT-owskich i oni trochę to przespali. Według naszych analiz ewidentnie za wolno zaczęli reagować na te działania - odpowiedział. Dodał także, że: "nasze Ministerstwo Finansów jest jak dziecko we mgle".

PAP/IAR/kp

Polecane

Wróć do strony głównej