Mniejsze stawki za gaz dla piekarni. Wcześniej Tusk straszył chlebem za 30 zł. "PO chce zohydzić rząd"

2023-02-02, 12:18

Mniejsze stawki za gaz dla piekarni. Wcześniej Tusk straszył chlebem za 30 zł. "PO chce zohydzić rząd"
"PO robi wszystko, żeby zohydzić" rząd". Kłamie w sprawie chleba, węgla czy cen. Foto: PAP/Adam Kumorowicz

W lipcu Donald Tusk straszył, że chleb pod koniec roku może kosztować nawet 30 zł. Tymczasem ceny pieczywa są dużo niższe, a rząd wprowadza jeszcze preferencyjne ceny gazu dla piekarni. Politycy PO podobnie przedstawiali czarne scenariusze w kwestii węgla czy paliwa. - Ludzie przyzwyczaili się do tego, że PO posługuje się takimi argumentami i robi wszystko, żeby zohydzić rząd - skomentował dla portalu polskieradio24.pl prof. Henryk Domański, socjolog z PAN.

- Zacytuję słowa ekspertów z artykułu w dzienniku "Rzeczpospolita" z 24 czerwca, ekspertów, którzy prognozują, że jeśli PiS będzie dalej rządził, to bochenek chleba w Polsce będzie kosztował: ci ostrożni powiedzieli - 10 zł, ci najbardziej zaniepokojeni - że do końca roku może kosztować nawet 30 zł - grzmiał w lipcu Donald Tusk podczas konwencji Platformy Obywatelskiej w Radomiu.

Zapowiedziom lidera PO przyjrzał się kilka dni temu radny Solidarnej Polski na Pomorzu Zachodnim - Dariusz Matecki. Udał się do najpopularniejszych dyskontów i sprawdził, jaka jest rzeczywistość cenowa pieczywa. Wideo opublikował na Twitterze. 

Okazuje się, że w polskim "Dino" bochenek kosztował, w zależności od rodzaju pieczywa: 2,19 zł, 2,99 zł, 3,49 zł, 3,99 zł, w Lidlu można było znaleźć chleb za 2,18 zł, a w Biedronce - za 2,75 zł.

Ceny pieczywa faktycznie poszły nieco w górę w porównaniu z ubiegłymi latami, ale nie są to tak drastyczne podwyżki. Na ostateczną cenę bochenka wpływa bowiem kilka czynników. Tymi głównymi na pewno są ceny surowców. Jak wyliczył w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa: "Mąka podrożała o około 100 proc., olej o 100 proc., podobnie jak cukier, drożdże czy inne składniki, takie jak opakowania". 

Innym ważnym czynnikiem mającym wpływ na cenę chleba jest koszt energii, który z powodu globalnej sytuacji również wzrósł. Rząd jednak podejmuje konkretne działania w tej sprawie.

"Nie straszymy jak opozycja, my działamy"

Jak podkreślał wielokrotnie premier Mateusz Morawiecki, rząd woli działać niż straszyć i siać panikę, tak jak robi to opozycja. Poinformował teraz, że od 1 kwietnia małe i średnie piekarnie będą mogły korzystać z preferencyjnych cen gazu - 200,17 zł za megawatogodzinę.

Zdecydowaliśmy, aby wszystkie piekarnie i cukiernie mogły skorzystać od 1 kwietnia z obniżonej względem cen rynkowych stawki na gaz. (...) Będziemy gwarantowali na zasadzie de minimis, to jest procedura unijna i musimy się jej trzymać - powiedział premier podczas wizyty w piekarni "Żytnia" w Dąbrówce (Mazowieckie).

Węgla nie zabrakło, Polacy nie musieli "zbierać chrustu"

Opozycja groziła też, że tej zimy będzie w polskich domach zimno, bo zabraknie w Polsce węgla. 

- Jest mało nadziei, ale trzymam kciuki, żeby rzutem na taśmę udało się sprowadzić jakieś dodatkowe dziesiątki ton węgla, ponieważ jesteśmy w sytuacji, w której grozi nam, co najmniej połowie gospodarstw indywidualnych, brak opału na zimę. Pojawiały się już słynne opowieści "zbierajcie chrust" - mówił w lipcu ubiegłego roku Bartłomiej Sienkiewicz z PO w wywiadzie dla "WP". 

Rząd zrobił jednak wszystko, co mógł, by kupić i dostarczyć surowiec do kraju. Jak ogłosił w styczniu podczas konferencji prasowej w składzie węgla w Toruniu premier Morawiecki, "węgla mamy dziś pod dostatkiem".

"Co więcej, surowiec tanieje" - zauważyła z kolei w jednym z wpisów na Twitterze europoseł Beata Mazurek. Jak dodała, mimo trudnej sytuacji na świecie inflacja w Polsce też delikatnie spada.

Ceny paliw są jedne z najniższych w Europie

Podobnie sprawa wyglądała z paliwem. Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński grzmiał w grudniu, że drożyzna na rynku paliw to "finansowanie PiS". W styczniu jednak okazało się, że paliwo, mimo podwyżki VAT, nie zdrożało.

Wiceprzewodniczący klubu PiS Marek Suski przekonywał na konferencji w Warszawie, że "patrząc porównawczo na ceny paliw, to w Polsce są jedne z najniższych w Europie". Jak ocenił, dowodem jest to, że "nasi sąsiedzi, z Niemiec i Litwy, przyjeżdżają do nas, żeby tankować".

Czytaj także:

"PO robi wszystko, żeby zohydzić rząd"

Jak wynika z ostatniego sondażu SW Research dla rp.pl, Polacy w 2023 roku najbardziej obawiają się dalszego wzrostu cen. Takiej odpowiedzi udzieliło 39,9 proc. ankietowanych. Jest to jednak mniej niż jeszcze przed nadejściem 2022 roku. Wtedy takie obawy wyraziło 42,5 proc. respondentów.

Jak zauważa prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk, "wszyscy widzą, że ten węgiel jest, a z wyższymi cenami prądu jakoś da się żyć". Społeczeństwo z chłodną głową zaczyna podchodzić do kwestii cen, bo rozumie, że jest to problem całego świata.

Wydaje się jednak, że najmniej sytuację rozumieją politycy opozycji - używając argumentów w postaci "węgla, chleba, cen", cały czas próbują straszyć Polaków. Przed wzbudzaniem niepokojów społecznych nie powstrzymuje ich nawet wyjątkowa sytuacja, jaką jest wojna na Ukrainie.

- Opozycja chce wygrać wybory, Platforma Obywatelska chce wygrać wybory i robi wszystko, żeby tak się stało. Najważniejsze są sukcesy własnej partii - mówił prof. Domański i w tym kontekście, jak dodał, takie zachowanie polityków opozycji jest zrozumiałe.  

- Ludzie przyzwyczaili się jednak do tego, że PO posługuje się takimi argumentami i robi wszystko, żeby zohydzić rząd - podsumował.

Wielu ekspertów twierdzi jednak, że taktyka "zohydzenia rządu" nie ma większego wpływu na ostateczne poparcie dla poszczególnych partii.

Zobacz: poseł PiS Urszula Rusecka w Polskim Radiu 24

rp.pl,wp.pl

asp/kor

Polecane

Wróć do strony głównej