Ryszard Legutko: nieszczęściem Polski jest to, że część jej elit nienawidzi własnego narodu
Eurodeputowany PiS, profesor Ryszard Legutko powiedział, że "nieszczęściem Polski jest to, że część jej elit nienawidzi własnego narodu, pogardza nim i chce, żeby rządził nim ktoś obcy". - Dlatego tak kochają Unię Europejską - ocenił.
2023-06-17, 08:33
- W historii Polski co jakiś czas, cyklicznie, mamy do czynienia ze zjawiskiem zwanym zdradą elit. Polega ono z grubsza na tym, że większa bądź mniejsza część warstwy teoretycznie najlepiej wykształconej, mającej najwięcej do powiedzenia w sprawach państwa zaczyna uważać, że będzie lepiej, jeśli będą nami rządzić inni - mówił prof. Ryszard Legutko, wybitny znawca filozofii starożytnej i tłumacz dialogów Platona.
"Stara polska tradycja"
- To jest patriotyzm w stylu Wandy Wasilewskiej, która była przekonana, że dla Polski najlepiej jest mieć sowiecką czapę nad sobą, i jednocześnie uważała się za polską patriotkę. To jest niestety stara polska tradycja. Bogusław Radziwiłł, jak rozmawiał z Kmicicem, to pytał, czy może mówić po niemiecku, bo jak mówi po polsku, to mu pierzchną wargi - przypomina eurodeputowany, który jest profesorem filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak zwraca uwagę, "przedstawiciel polskiej elity, inteligent - z jednej strony się pyszni, ma zadęcie arystokratyczne, a z drugiej, jest niesłychanie służalczy wobec rozmaitych podmiotów zewnętrznych". - Towarzyszy temu pogarda, czasami nienawiść do własnego narodu - podkreśla Legutko.
- "Tusk i opozycja mnożą agresję i inwektywy". Prof. Legutko o marszu 4 czerwca
- Uczestnicy antyrządowego marszu zaatakowali legendę opozycji. "Przykład idzie od góry"
- Jak PiS wprowadzał programy socjalne, to była niesłychanie wroga reakcja domorosłych arystokratów. Proszę sobie przypomnieć te wszystkie komentarze w stylu: "to chamstwo, dostanie te 500 złotych, będzie się wciskać na plaże, będzie żreć jajka, będzie śmierdzieć". Jak się spojrzy na polskie filmy z ostatnich 20 lat, to tam jest ta straszna nienawiść do rzekomo obrzydliwych "Polaczków" - wskazuje polityk.
Pytany, czy to samo w sobie jest groźne dla państwa, odpowiada, że "są to symptomy, które w sposób konieczny - w sprzyjających dla tych ludzi okolicznościach - prowadzą do wyparcia się własnego kraju". - W sposób ogólny można powiedzieć, że "zdradą" jest wszystko to, co uprawdopodabnia odebranie suwerenności własnemu krajowi. Różne kraje - w zależności od sytuacji, pozycji, historii - mają różny stopień zagrożenia utraty suwerenności. My żyjemy w takim miejscu świata i w takim miejscu historii, że u nas to wszystko jest tańczeniem nad przepaścią. Nie jesteśmy Portugalią, albo Anglią, że ruch w jedną, czy drugą stronę jest do tolerowania - ostrzega Legutko.
"Gen samobójczy"
- U nas ta niepodległość bywa nam odbierana. Zwykle z dużym naszym udziałem. Można wręcz powiedzieć, że w polskim narodzie jest pewien gen samobójczy, który skłania dużą część Polaków do oddawania niepodległości. Żyjemy w takich czasach i w takim momencie, że rozgrywa się spór o suwerenność - podkreśla.
- Polacy są podzieleni w jakiejś proporcji. I jedni - na scenie politycznej reprezentowani przez opozycję - chcą oddać władztwo nad Polską instytucjom międzynarodowym, mówiąc najogólniej. Źródło suwerenności, czyli tego, kto podejmuje decyzje ma być poza Polską. Natomiast rząd i ci, którzy go popierają walczą o suwerenność - podkreślił.
REKLAMA
- Spór jest bardzo klarowny. Albo będziemy suwerenni w takich granicach, jak to jest możliwe w dzisiejszym świecie, jak inne kraje - jak Francja, Niemcy, Szwecja. Albo ci, którzy u nas nominalnie rządzą, będą namiestnikami i wykonawcami decyzji podejmowanych poza Polską. Czyli w instytucjach międzynarodowych, które są zdominowane przez duże państwa - wyjaśnia profesor.
"Sierpień '80"
Jego zdaniem, jedyny czas, kiedy polskie elity otrząsnęły się z nienawiści do własnego narodu był okres Solidarności, sierpień '80, kiedy wszyscy zaczęli dziękować robotnikom. - Bodaj w roku '85 podziemny niezależny kwartalnik "Arka", którego byłem współwydawcą, opublikował tekst Andrzeja Kijowskiego (polski krytyk literacki, eseista, scenarzysta - red.), który stawiał tezę, że już nigdy polski intelektualista nie stanie przeciw narodowi i Kościołowi - wskazał.
- Kijowski był wybitnym umysłem, ale tu całkowicie się pomylił. Był to ostatni okres w historii polskiej elity, że stanęła ona przy ludzie. Druga Solidarność '88-'89 była już antyludowa. Zaczęto wtedy o Polakach mówić per "ludzie sowieccy". Robotnicy, ludzie z PGR-ów byli traktowani jako kula u nogi postępu liberalnej demokracji. To zostało - ubolewa Ryszard Legutko.
- Dzisiejsi intelektualiści, inteligencja nienawidzi własnego narodu i chciałaby, żeby tą "hołotą" - jak ją określają - rządzili inni. Dlatego tak kochają Unię Europejską - dodaje.
REKLAMA
- Legutko: dla części europosłów głównym wrogiem zewnętrznym jest Rosja, a wewnętrznym - polski rząd
- Prof. Ryszard Legutko: Donald Tusk to fenomen polityczny. Rządził tyle lat, a nigdy nie miał programu
Eurodeputowany zwraca uwagę, że "bałwochwalcze zapatrzenie" w UE, dowodzi prowincjonalizmu polskich elit. - Cechą myślenia prowincjonalnego jest przekonanie, że prawdziwe życie toczy się "gdzie indziej". Tęsknota, żeby tutaj było "jak w Paryżu", "jak w Nowym Jorku". O "Tygodniku Powszechnym" mówiono w latach '60., że jego redakcja - krytykująca polski Kościół za "ludowość" i domagająca się "postępowych" reform jak we Francji i Holandii - chciałaby wypompować wodę z Wisły i wpompować tam wodę z Sekwany - ironizuje prof. Legutko.
- Z drugiej strony, mówienie o swoich rodakach "ludzie sowieccy", co tak chętnie robił ś.p. ks. Józef Tischner, a więc do pewnego stopnia dehumanizowanie ich, odbieranie prawa do decydowania o sobie, paradoksalnie świadczy o myśleniu sowieckim właśnie. Skoro ten "ohydny śmierdzący lud" nie dorósł do tego, żeby docenić błogosławieństwo jakim jest Unia, to trzeba go wziąć za mordę i zdyscyplinować. Po sowiecku. Janusz Szpotański pisał w "Carycy", że "dla ludu eto wsio rawno, czy car czy chan jest jego katem. Bo lud to swołocz i gawno. Batem go, batem, batem, batem" - podsumował Ryszard Legutko.
ZOBACZ TAKŻE: Ryszard Legutko w Programie 1 Polskiego Radia:
REKLAMA
PAP/jb
REKLAMA