"To był cud". Lekarze z Gdańska uratowali życie 6-letniego Aleksa

2024-01-23, 18:59

"To był cud". Lekarze z Gdańska uratowali życie 6-letniego Aleksa
Lekarze UCK uratowali życie 6-letniego Aleksa. Foto: FB/UniwersyteckieCentrumKliniczne

Specjaliści Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku przeprowadzili operację ratującą życie 6-letniego chłopca. Lekarze mówią, że to był cud. Zabiegu nie chciała się podjąć żadna inna placówka na świecie. "Spustoszenie w jego układzie oddechowym najprawdopodobniej spowodowała infekcja grzybiczna. Chłopiec był podłączony do ECMO przez 98 dni" - napisał szpital.

Multidyscyplinarny zespół specjalistów z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego uratował życie 6-letniego Aleksandra. Jak podał szpital w przesłanym we wtorek komunikacie, jego stan był na tyle poważny i skomplikowany, że szans na uratowanie go nie widziały czołowe światowe ośrodki.

Chłopiec trafił do gdańskiego szpitala w sierpniu ubiegłego roku z powiększającym się ubytkiem tchawicy i przełyku. Na początku - jak podaje UCK - w ocenie lekarzy stan chłopczyka nie rokował żadnych szans na poprawę i przeprowadzenie rekonstrukcji. "Ośrodki na całym świecie, z którymi specjaliści UCK kontaktowali się w sprawie małego pacjenta, z podobnym przypadkiem się nie spotkały. Była to sytuacja absolutnie bez precedensu" - podał szpital.

Lekarze od początku podejrzewali, że do takiego spustoszenia w organizmie 6-latka doprowadziło zakażenie grzybem z rodzaju Aspergillus, do którego z kolei doszło przez destabilizację świeżo zdiagnozowanej cukrzycy u chłopczyka. Jak podano, to właśnie grzyb pleśniowy doprowadził do rozpadu tkanek miękkich w obrębie tkanki piersiowej. Po dwóch tygodniach leczenia zachowawczego, które nie przynosiło efektów, lekarze zdecydowali się na zabieg rekonstrukcyjny. Jak podał szpital, bez tej decyzji chłopczyk by zmarł.

Choroba postępowała z dnia na dzień

Specjalista z Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży UCK dr Marcin Łosin, cytowany w komunikacie, powiedział, że lekarze dzień po dniu obserwowali u chłopca postępującą chorobę. - Zaczęło się od małej dziurki, która się powiększała. W momencie, kiedy rekonstruowaliśmy drzewo oddechowe, brakowało 7 centymetrów tchawicy, lewego oskrzela prawie w całości oraz części prawego - zaznaczył. Wyjaśnił, że nie było możliwości wykorzystania sztucznego uzupełnienia i jedynym pomysłem, który przyszedł do głowy specjalistom, było użycie jego własnego przełyku. - Na mój stan wiedzy - nikt wcześniej tego nie robił. Odcięliśmy go (przełyk - red.) częściowo u góry i u dołu i to, co zostało, użyliśmy do rekonstrukcji dróg oddechowych. Ta rekonstrukcja była absolutnie czymś wyjątkowym - podkreślił lekarz.

Szpital podał, że ze względu na dramatyczny stan pacjenta lekarze już na samym początku zdecydowali o podłączeniu go do ECMO żylno-żylnego (ang. Extra Corporeal Membrane Oxygenation - technika pozaustrojowego utlenowania krwi). W ten sposób zastąpili pracę płuc.

Zaznaczono, że zastosowanie tego rozwiązania samo w sobie nie leczy niewydolnego narządu, ale umożliwia przeżycie krytycznego okresu, dając czas potrzebny do wyzdrowienia. Jak podkreślili lekarze, była to kluczowa decyzja, ale wiązała się z dużą dozą niepewności, bo choć zespół Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego ma na koncie setki wczepień do ECMO, jednak wszystkie u dorosłych.

Jeden z największych sukcesów w karierze

- To był dla mnie duży stres, ale też jeden z największych sukcesów w karierze - przyznał, cytowany w komunikacie, dr Wojciech Karolak z Kliniki Kardiochirurgii UCK.

Dodał, że zamysł leczenia był taki, żeby Aleks nie oddychał. - Tam było dużo linii szycia i chodziło o to, żeby po zabiegu to wszystko się zagoiło. Z drugiej strony, kiedy płuca nie oddychają, stają się niedodmowe i nie działają poprawnie. Kiedy nie otrzymują powietrza, występuje większy opór przepływu krwi. Na skutek tego u pacjenta doszło do rozwoju prawokomorowej niewydolności serca, można nawet powiedzieć, że ono (serce - red.) umierało - wyjaśnił lekarz.

Specjaliści zdecydowali o konwersji ECMO - z żylno-żylnego na żylno-tętnicze, które pozwoliło nie tylko zastąpić funkcję płuc, ale także serca. Ten etap również wiązał się z dużymi wyzwaniami. - Trzeba było bardzo dużej precyzji, żeby trafić w aortę. Nie mogliśmy zrobić echa serca, ponieważ chłopiec nie miał przełyku. A zawsze w ten sposób kontrolujemy, czy kaniula jest na miejscu - podkreślił i wskazał, że lekarze z kardiologii dziecięcej zrobili USG aorty. - Wówczas wiedzieliśmy, że trafiliśmy kaniulą prawidłowo - stwierdził. Dodał, że prowadzenie Aleksa na ECMO żylno-tętniczym było wzorowe. - Gdy płuca i serce zaczęły pracować, mogliśmy wrócić do ECMO żylno-żylnego. Ono było kontynuowane, żeby płuca się regenerowały - tłumaczy specjalista.

Szpital podał, że 6-letni Aleks był podłączony do ECMO przez 98 dni. "To prawdopodobnie najdłuższy przebieg natleniania pozaustrojowego u dziecka na świecie, a na pewno najdłuższy w Europie" - zaznaczono w komunikacie. Dodano również, że pacjent wyszedł z operacji bez jakichkolwiek uszczerbków neurologicznych i większych powikłań, a wszystko dzięki tytanicznej pracy całego sztabu specjalistów. - Tak naprawdę nikt nie wie, jak leczyć zakażenie Aspergillusem tkanek śródpiersia - zaznaczył cytowany w komunikacie prof. Romuald Lango z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii UCK. Wyjaśnił, że specjaliści z UCK konsultowali się z hematologami dziecięcymi, którzy mają doświadczenie w leczeniu tych infekcji i korzystali z ich wiedzy. - Bardzo dużym wyzwaniem było poprawienie funkcji płuc i stopniowe przywracanie powietrzności przy bardzo małej odporności oskrzeli, które były odtworzone tkanką z przełyku. To się na szczęście udało - powiedział specjalista.

Tytaniczna praca zespołu

Ordynator Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży prof. Piotr Czauderna, cytowany w komunikacie stwierdził, że, według niego, pacjent w niewielu miejscach na świecie miałby szanse na przeżycie. - Można powiedzieć, że to trochę cud, że przeżył i wyszedł z tego w tak dobrym stanie, bez żadnych neurologicznych zaburzeń - zaznaczył. Dodał, że cały zespół personelu medycznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku wykonał niewiarygodną, tytaniczną pracę. Szpital podał, że Aleks jest całkowicie sprawny neurologicznie, w pełni zachował pamięć sprzed zdarzenia. Ma jeszcze rurkę tracheotomijną, ale jest na własnym oddechu. Jest też żywiony dojelitowo. Aktualnie przebywa w szpitalu w Niemczech, gdzie odbywa się jego dalsze leczenie. W komunikacie przekazano, że chłopca czeka rekonstrukcja przełyku. Wskazano także, że "wcześniej w okresie terapii ECMO żaden ze znanych, niemieckich ośrodków chirurgii dziecięcej, z którymi kontaktowali się gdańscy lekarze, nie zgodził się przyjąć pacjenta, tłumacząc się brakiem możliwości technicznych".

Czytaj także:

PAP/kg

kor-wm

Polecane

Wróć do strony głównej