Zwłoki zwierząt w klatkach. Makabryczne odkrycie w siedzibie fundacji. Strażacy musieli wyważyć drzwi

W siedzibie Fundacji "Toruńska Kocia Straż" trwają działania służb. Prezes Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt Piotr Korpal interweniował po sygnałach od mieszkańców i dziennikarzy.

Violetta Hermann-Krupińska, powiatowy lekarz weterynarii, po przybyciu w poniedziałek na miejsce została wpuszczona do środka. Przekonywała dziennikarzy, że zwracała już w styczniu uwagę na nieodpowiednie warunki, jakie mają w tym miejscu zwierzęta. Mówiła jednak, że to miejsce tymczasowe, a kobieta prowadząca fundację ma się przenieść do większego budynku z ogrodem na wsi. Nie umiała jednak wskazać lokalizacji i nie miała pewności, czy to prawdziwa informacja.

- Po oględzinach ogólnych, zewnętrznych stwierdziłam, że nie ma zwierząt chorych. Mają jedzenie, mają wodę. Przyznaję - wentylacja w budynku praktycznie nie działa, ale w moim przekonaniu nie było bezpośredniego zagrożenia życia zwierząt - oceniła.

Toruń. Zwłoki zwierząt w siedzibie fundacji

We wtorek okazało się, że prawda jest inna. Do budynku - mimo zabarykadowania się w środku szefowej fundacji - dzięki otworzeniu siłą drzwi przez strażaków weszli funkcjonariusze policji.

Dostał się tam także Piotr Korpal. To on poinformował po wyjściu z budynku, że na miejscu znaleziono zwłoki zwierząt. W tym momencie trudno jeszcze określić, ile ich jest, bo w środku jest ogromny bałagan, brud, pleśń na ścianach i bardzo duży fetor.

- Na pewno widziałem martwego kota, ale są taż inne martwe zwierzęta. Bałagan tam jest nie do opisania. Klatki ze zwierzętami stały wszędzie. Wokół były sterty śmieci. Udało nam się zabrać do schroniska 13 kotów i dziewięć psów - powiedział Korpal.

To on we wtorek rano złożył wniosek do prezydenta Torunia o wydanie decyzji o odebraniu czasowym zwierząt. Prezydent wydał takie postanowienie natychmiast.

PAP/kg