more_horiz
Wiadomości

"W pełni profesjonalne, sterowane z zewnątrz". Miłosz Lodowski o protestach ws. decyzji TK

Ostatnia aktualizacja: 06.11.2020 12:05
- Jest to w pełni profesjonalna akcja, sterowana zewnętrznie przez dysponentów tego projektu, znakomicie dostosowana do stanu emocji w społeczeństwie. To zbiegło się jednocześnie z pewnego rodzaju nastrojem pandemicznym - powiedział Miłosz Lodowski (publicysta, ekspert ds. wizerunku) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart i poseł Lewicy Monika Falej podczas protestu w ramach Łańcucha Solidarności
Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart i poseł Lewicy Monika Falej podczas protestu w ramach "Łańcucha Solidarności"Foto: PAP/Tomasz Waszczuk
sk mid-20b02178 1200.jpg
Strajk Kobiet zapowiada nowe akcje. Odpowiedź na apel premiera ws. protestów

Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): 22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Decyzja TK wywołała w całym kraju falę protestów. Jak Pan ocenia całą sytuację?

Miłosz Lodowski (publicysta, ekspert ds. wizerunku): Zachodzę w głowę, dlaczego dopiero teraz ta sytuacja znalazła ujście w formie dokumentów usystematyzowanych przez Trybunał Konstytucyjny. Ten stan prawny trwa od 1993 r. Pamiętam prof. Zolla, który sugerował podobne stanowisko. W międzyczasie podobne rzeczy mówił prof. Rzepliński. Widać, że grono profesorskie od dawna zwracało uwagę i miało świadomość pewnego konstytucyjnego feleru, z którym mamy do czynienia - tego, że w Polsce nie każdy obywatel (w tym przypadku dziecko poczęte, z podejrzeniem wady eugenicznej) ma równe prawa. Teraz nastąpiło usankcjonowanie stanu, który występował. To jest właściwy kierunek. Szkoda, że tak późno.

Czytaj także:

Art. 38 Konstytucji stanowi: "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia". Czyli orzeczenie Trybunału jest zgodne z ustawą zasadniczą.

Tak jak mówiłem, litera prawa jest dosyć jasna w tej kwestii - pytanie, dlaczego praktyka prawna była nieco inna. Jeśli komuś nie odpowiadają takie przepisy, to może je zmienić - w tym konstytucyjne. Pytanie, czemu zdecydowano się na tryb, który spowodował protesty i zamieszki w czasie poważnej pandemii.

20b02113 (1).jpg
Kościół utraci pokolenia młodych Polaków? Ks. prof. Kobyliński: musi dojść do mocnego i gwałtownego przebudzenia

Jak Pan zatem ocenia protesty, które wybuchły po wyroku TK? Czy są one przez kogoś inspirowane, sterowane? A może całkowicie oddolne społecznie? Widać, jak są na nich wykrzykiwane wulgarne hasła, można zaobserwować agresywne zachowania i… pewne zorganizowanie. Warto przypomnieć, że na początku chodziło o prawa kobiet, dopiero potem pojawiły się postulaty i żądania dot. natychmiastowego odwołania rządu.

Odniosę się do tej kwestii jako specjalista ds. wizerunku. Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo profesjonalnie przeprowadzonymi działaniami, które pierwszą odsłonę miały już miejsce blisko rok temu - już w czasie poprzednich protestów pojawiła się słynna błyskawica. To nie jest przypadek, że ta kampania cały czas gdzieś się tliła, bo została precyzyjnie przygotowana i sformatowana. Teraz widzimy egzekwowane warianty, które mają doprowadzić do przełamania emocjonalnego w społeczeństwie i zbudowania pewnej masy krytycznej dla postulatów, które przecież nie są zgodne z polską konstytucją.

Jest to w pełni profesjonalna akcja, sterowana zewnętrznie przez dysponentów tego projektu, znakomicie dostosowana do stanu emocji w społeczeństwie. Zbiegło się to jednocześnie z pewnego rodzaju nastrojem pandemicznym. Bardzo wiele osób młodego pokolenia czuje się niepewnie w związku z tym, co dzieje się na świecie. Nie ma możliwości korzystania z praw swojego wieku - zamknięte są wszelkie formy rozrywkowe (kino, teatr), możliwości spotkania z przyjaciółmi są ograniczone. Jest problem ze szkołami, uczelniami, jest zauważana niepewność jutra - to generuje strach. Łatwiej też było zbudować tę masę krytyczną, bo wszyscy spędzają czas przed komputerami - co też nie pozostaje bez wpływu. Zbudowano bardzo profesjonalny przekaz, który trafił na podatny grunt.

Takie zachowanie powoduje jednak zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i narodu.

Tak, tutaj pojawia się kwestia odpowiedzialności. W sytuacji, w której nasza gospodarka zmaga się z okolicznościami pandemicznymi, wyprowadzanie ludzi na ulicę, kreowanie emocji i dawanie im ujścia w okolicznościach dalece ryzykownych jest skrajnie nieodpowiedzialne. To też pokazuje nieprzygotowanie naszego państwa do egzekwowania prawa w okolicznościach nadzwyczajnych.

Proszę sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby podobna sytuacja wydarzyła się podczas konfliktu wojennego. Też byśmy tolerowali takie zachowania, gdyby ktoś wykorzystywał emocje do budowania zachowań pacyfistycznych? Warto prześledzić takie scenariusze ewentualnościowe i temu przeciwdziałać. To nie jest tak, że wszystko musi spoczywać na barkach obywateli. Po to są instytucje państwowe, żeby reagowały w takich okolicznościach. Przekonywać można albo apelując do rozsądku, albo stosując sankcje karne.

Osoby, które stymulują protesty w czasie pandemii i zagrożenia zdrowotnego, powinny zostać obciążone np. kosztami opieki zdrowotnej. To Skarb Państwa będzie musiał podjąć dodatkowe działania, jeśli liczba zakażeń wzrośnie jeszcze bardziej. To my - wszyscy podatnicy - zapłacimy za to nieodpowiedzialne zachowanie podczas protestów.

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oświadczył, że "rektorzy, którzy zachęcają swoich studentów i nauczycieli akademickich do brania udziału w manifestacjach, przyczyniają się do zwiększenia zagrożenia pandemią koronawirusa". Szef resortu zapowiedział również odpowiednie działania w tym aspekcie.

Mocno niepokoi mnie uczestnictwo w tych działaniach osób z kręgów władz (samorządowych czy właśnie nauczycielskich i profesorskich), gdzie zachęca się młodych ludzi do chodzenia na protesty w formie zwolnień z zajęć czy wręcz nakłaniania do takich działań. Takie zachowanie przedstawicieli uczelni wyższych jest wysoce niewłaściwe i nieodpowiedzialne. Nie licuje to ze statusem placówek oświatowych o uznanej reputacji.

Jak może się zakończyć cała ta sytuacja? Obóz rządowy gra na czas - głównie ze względu na pandemię koronawirusa, jednak nie zmienia zdania ws. orzeczenia TK. Czy czeka nas nasilenie protestów?

Bez względu na to, jakie będą decyzje, rząd musi być przygotowany, że emocje będą się tliły, a za jakiś czas mogą być znowu wzbudzone. Trzeba się zastanowić, czy te protesty są całkowicie autonomiczne. Być może jest tak, że pełna profesjonalizacja, jaką widzieliśmy - jest skutkiem np. przekazywania pieniędzy z samorządów na szkolenie bojówek… Może trzeba zacząć używać instytucji państwa, które powinny zabezpieczać zwykłych obywateli przed działaniami radykałów.

Do tej pory z powodzeniem tropi się tylko tych "prawicowych" ekstremistów. Może trzeba w końcu zwrócić uwagę na lewicowych, którzy są znacznie groźniejsi, a ich czyny skutkują dużymi reperkusjami społecznymi. Ostatnio zaczęli niszczyć mienie zabytkowe, religijne czy zakłócać Msze Św. - a to wszystko jest zakazane polskim prawem. Powinno się więc po prostu egzekwować prawo, które obowiązuje. Wystarczy być stanowczym i pokazywać wszystkim obywatelom, że Polska jest państwem prawa - że wszystkie działania, które będą się działy poza prawem, spotkają się ze stanowczą i zdecydowaną odpowiedzią. Tego bym oczekiwał jako obywatel od naszych władz.


Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)

Zobacz także

Zobacz także