Tragiczny finał WOŚP w Gdańsku. Świadek przed sądem: nikt nie pilnował wejścia

- Stałam przed sceną i zdziwiło mnie, że nikt nie pilnował wejścia z lewej strony - mówiła w piątek świadek przed sądem w Gdańsku w procesie ws. organizacji w 2019 r. koncertu WOŚP w Gdańsku, podczas którego zaatakowano nożem prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Kobieta widziała, jak prawdopodobnie zamachowiec przeskoczył barierkę. 

2021-06-04, 13:22

Tragiczny finał WOŚP w Gdańsku. Świadek przed sądem: nikt nie pilnował wejścia
Do zabójstwa prezydenta Gdańska doszło 13 stycznia 2019 roku. Foto: LD/ FORUM

Świadek Aleksandra G. uczestniczyła w koncercie WOŚP razem ze swoim narzeczonym. - Stałam przed sceną przy samej barierce. Zdziwiło mnie to, że z lewej strony sceny nie było nikogo z ochrony, nikt nie pilnował tam wejścia. Tam, gdzie staliśmy z Markiem, było mało publiczności. Kiedy zaczęło się odliczanie światełka do nieba, przebiegł obok nas jakiś mężczyzna, dobiegł do barierki, przeskoczył przez nią, a potem wbiegł po schodach na scenę za kotarę. Nikt nie biegł za tym mężczyzną. Miał czarną kurtkę sportową z kapturem, na pewno nie była to kurtka skórzana, miał też jasne dżinsy - zeznawała świadek podczas śledztwa, a protokoły z przesłuchania odczytał w piątek sąd.

Powiązany Artykuł

wosp 1200 forum.jpg
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Pierwsi świadkowie zeznawali ws. organizacji koncertu WOŚP

Potem, jak tłumaczyła Aleksandra G., mężczyzna zniknął jej z pola widzenia. W pewnym momencie usłyszeli z narzeczonym sygnał karetki pogotowia. O tym, że zaatakowano nożem prezydenta Gdańska świadek dowiedziała się dopiero 30-40 minut po zakończeniu koncertu dzięki przypadkowo usłyszanej rozmowie przechodniów na ulicy. - Słysząc to od razu skojarzyliśmy z Markiem, że napastnikiem mógł być ten facet, którego widzieliśmy, jak przeskakiwał przez barierkę - mówiła Aleksandra G. Dodała, że gdyby wraz z narzeczonym spróbowała dostać się na scenę w podobny sposób jak mężczyzna, to "nikt by nam w tym nie przeszkodził". - Każdy mógł to zrobić, gdyby tylko chciał - oceniła.

"Koło mojej nogi wylądował nóż"

Wśród świadków podczas piątkowej rozprawy był też m.in. Paweł Sz., który jako uczeń szkoły zawodowej najął się do pracy w firmie ochroniarskiej Tajfun. Przyznał, że nie przeszedł wcześniej żadnego przeszkolenia. - Wcześniej pracowałem w służbie informacyjnej ochrony na Jarmarku Dominikańskim. Podczas koncertu WOŚP stałem przed sceną i miałem patrzeć na publiczność. Po godzinie 20 obróciłem głowę w kierunku sceny i zobaczyłem mężczyznę, których chodzi po scenie z nożem, krzyczał, że wyszedł z więzienia. Po chwili został obezwładniony. Koło mojej lewej nogi wylądował nagle ok. 30-centymetrowy nóż. Potem ten nóż został zabezpieczony - zeznał Paweł Sz.
Na ławie oskarżonych przed Sądem Rejonowym w Gdańsku zasiada siedem osób. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Czytaj także: 

Zarzuty niedopełnienia obowiązku

Akt oskarżenia objął dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu z siedzibą w Gdańsku, które reprezentowały organizatora w sprawach zabezpieczenia imprezy, i które - zgodnie z opinią biegłego - nie dopełniły swoich obowiązków w zakresie właściwego zapewnienia bezpieczeństwa osobom będącym na imprezie. Zarzucono im narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podobny zarzut postawiono dwóm osobom zarządzającym Agencją Ochrony Tajfun, tj. właścicielowi Agencji Ochrony oraz dyrektorowi ds. ochrony i BHP.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

1200.jpg
Ruszył proces ws. organizacji koncertu WOŚP. Oskarżona nie przyznaje się do winy

Urzędnikowi Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, który wydał decyzję zezwalającą na organizację imprezy, pomimo uchybień w złożonym wniosku, oraz dwóm funkcjonariuszom policji, którzy wydali w tym zakresie pozytywną opinię – zarzucono niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Zabójstwo prezydenta Gdańska

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz 13 stycznia 2019 r. został ciężko raniony nożem przez 27-letniego Stefana W. podczas miejskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, gdzie zmarł następnego dnia.

Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał mu kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany chodził po scenie. - Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny.

Paweł Adamowicz był prezydentem Gdańska od 1998 r. Miał 53 lata.

REKLAMA


mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej