We wtorek aktywiści donosili, że "nieprzytomny" i "pobity" 16-letni migrant z Jemenu od dwóch dni leży pod polską granicą. W środę Rzeczniczka Straży Granicznej odniosła się do tych informacji, które w mediach społecznościowych rozpowszechniła Grupa Granica. Michalska podkreśliła, że we wtorek po interwencji polskiej Straży Granicznej białoruskie służby graniczne zareagowały i zabrały grupę cudzoziemców znajdujących się po ich stronie. Rzeczniczka SG zaznaczyła, że według danych lokalizacyjnych w tej grupie była osoba, o której informowali aktywiści, prawdopodobnie obywatel Jemenu.
Aktywiści, jak oceniła rzecznik, publikowali niesprawdzone i niepotwierdzone informacje w tej sprawie. - Zarzucali służbom nieudzielenie potrzebującemu pomocy, co po raz kolejny potęgowało ataki na funkcjonariuszy. Nie tak się pomaga - podkreśliła Michalska. Zapewniła, że służby mają odpowiednie narzędzia, aby podejmować skuteczne działania, "niekoniecznie w świetle kamer".
- Obserwowaliśmy sytuację również za pomocą drona. Z naszych informacji wynika, że Jemeńczyk nie potrzebował natychmiastowej interwencji medycznej. Po przybyciu na miejsce białoruskich służb samodzielnie wstał i wraz z grupą i funkcjonariuszami białoruskimi, o własnych siłach, oddalił się - przekazała rzeczniczka SG. Rzeczniczka zwróciła też uwagę, że cudzoziemiec był po stronie białoruskiej.
Straż Graniczna publikuje nowe nagranie
W piątek Straż Graniczna opublikowała na Twitterze nagranie, na którym widać wspomnianego Jemeńczyka.
dn/Twitter/Straż Graniczna/PAP