"Takie są standardy pracy według PO". Joanna Lichocka o aferze mobbingowej w gorzowskim WORD

2022-07-22, 13:04

"Takie są standardy pracy według PO". Joanna Lichocka o aferze mobbingowej w gorzowskim WORD
Joanna Lichocka z PiS odniosła się do afery mobbingowej w gorzowskim WORD. Foto: PAP/Radek Pietruszka

"Gazeta Lubuska" opisała skandal dot. byłej pracownicy gorzowskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, która miała otrzymać propozycję pracy za seks. Kobieta odmówiła i już w tym ośrodku nie pracuje. Próby zainteresowania tym tematem poseł PO Krystyny Skibińskiej nie przyniosły jednak żadnych rezultatów. - Platforma Obywatelska nie ma w zwyczaju wyjaśniania zarzutów wobec siebie - oceniła poseł PiS Joanna Lichocka.

Gorzowski WORD to instytucja, która podlega Urzędowi Marszałkowskiemu kierowanemu przez polityków Platformy Obywatelskiej. Magdalena Szypiórkowska (kobieta zgodziła się na publikację swoich danych) - była pracownica tego miejsca - zwróciła się ze swoim problemem do poseł PO Krystyny Skibińskiej. Ta jednak nie wykazała woli "przyjrzenia się sprawie", stąd pokrzywdzona zdecydowała się na podzielenie się tą historią z mediami.

Na temat tego bulwersującego wydarzenia wypowiedziała się w programie TVP poseł PiS Joanna Lichocka. - Ona miała odwagę o tym powiedzieć. Miała odwagę narazić się na ataki tego platformerskiego układu i pod nazwiskiem postawić bardzo poważne oskarżenia. Lekceważenie jej przez polityków Platformy Obywatelskiej jest szokujące - oceniła.

Zwróciła uwagę, że ten rodzaj postępowania - jaki cechuje przedstawicieli PO - jest pochodną starej zasady Neumana. - Jeżeli jesteś z Platformy, włos z głowy ci nie spadnie; żaden sąd cię nie skaże - skwitowała.

Wzorce z PRL-u

Joanna Lichocka powiedziała, że środowisko Platformy Obywatelskiej jest dla niej tożsame z postkomuną. - Ponieważ to są wzorce przeniesione prosto z PRL-u. (...) Oni nie mają pojęcia ani o wolności mediów, ani np. o rekrutowaniu pracowników ze względu na ich kwalifikacje - oceniła i dodała, że - według niej - nosi to znamiona działania PRL-owskiej nomenklatury. - W tej chwili mamy to samo. Jeżeli ktoś nie jest z Platformy Obywatelskiej, nie jest działaczem odpowiedniego szczebla, nie dostanie stanowiska odpowiedniego szczebla - powiedziała poseł PiS.

Jak wskazali dziennikarze, reakcją urzędników na publikację "Gazety Lubuskiej" były naciski na szefostwo gazety, aby zerwać współpracę z opisującym sprawę dziennikarzem. - Platforma Obywatelska nie ma w zwyczaju wyjaśniania zarzutów wobec siebie. Odpowiada atakiem, odpowiada żądaniem weryfikacji dziennikarzy.(...) To jest znany mechanizm z PRL-u, ze stanu wojennego, gdy dokonywano właśnie weryfikacji dziennikarzy, którzy byli zaangażowani po stronie antykomunistycznej, po stronie Solidarności. Wszyscy zostali wyrzuceni z pracy i teraz Platforma Obywatelska domaga się weryfikacji dziennikarzy w "Gazecie Lubuskiej" - zaznaczyła.

Wolność słowa?

Poseł zauważyła, że ten rodzaj postawy - jaki charakteryzuje przedstawicieli PO - zdradza, że wolność słowa to nie jest pojęcie przez nich zrozumiane. Podobnie jak zasady funkcjonowania demokracji. - Brakuje takiej podstawowej kultury politycznej, rozumienia mechanizmu, czym jest kontrola wolnych mediów, czym jest wyjaśnienie np. takich spraw, że po prostu powinno się zająć tą sprawą, zawiesić dyrektora tego ośrodka na czas i wyjaśnić tę sprawę bardzo starannie - oceniła.

Jak zauważyła gorzko, nic takiego nie ma miejsca przy "wyjaśnianiu" tego zajścia. W zamian przypuszcza się ataki na "Gazetę Lubuską" i jej pracowników, którzy podjęli się opisania bulwersującego procederu - jaki ostatecznie firmowany jest przez PO.

Czytaj także:

es/Niezależna.pl


Polecane

Wróć do strony głównej