Niemiecki dyplomata krytykuje Nord Stream 2. "Należało włączyć w projekt Polskę"

Szef monachijskiej konferencji bezpieczeństwa i były ambasador RFN w Waszyngtonie Wolfgang Ischinger skrytykował działania Niemiec w sprawie budowy Nord Stream 2. Jego zdaniem, Niemcy, mimo popełnionych błędów, nie mogą już wycofać się z tej inwestycji.

2019-01-22, 08:20

Niemiecki dyplomata krytykuje Nord Stream 2. "Należało włączyć w projekt Polskę"
Sprzeciw amerykańskich firm gazowych przeciwko Nord Stream II jest zbieżny z polską racją stanu.Foto: Nord Stream, materiały prasowe

- Na etapie planowania Niemcy nie docenili pewnych rzeczy. Należało na samym początku włączyć w ten projekt Polskę i innych - ocenił Wolfgang Ischinger  w wywiadzie dla konsorcjum medialnego "Netzwerk Deutschland", który cytuje "Deutsche Welle". Tłumaczy, że "Niemcy zbyt długo udawali, że Nord Stream 2 nie jest projektem politycznym", co było błędem.

Jednocześnie dyplomata, odnosząc się do krytyki Nord Stream 2 ze strony USA, powiedział, że "Niemcy nie powinni ugiąć się pod presją". - To byłoby na dłuższą metę trucizną dla relacji niemiecko-amerykańskich – powiedział. 

Jak przypomina "DW" w grudniu 2018 ambasador USA w RFN Richard Grenell, po ataku rosyjskich sił na ukraińskie jednostki na Morzu Azowskim, firmom, które uczestniczą w budowie Nord Stream 2, groził sankcjami. - Myślę, że ten incydent powinien przypomnieć niemieckiemu rządowi, iż rosnąca rosyjska agresja wykazuje dynamikę, która nie powinna być nagradzana zakupami dodatkowej ilości gazu – mówił wówczas amerykański dyplomata. Prezydent USA Donald Trump ostrzegał zaś Niemcy przed uzależnieniem od rosyjskich dostaw. 

Obaw USA nie podzielają jednak sami Niemcy. Jak wynika z sondażu instytutu Forsa, przeprowadzonego na zlecenie stacji RTL/n-tv, 67 proc. ankietowanych wskazało, że zwiększony import gazu ziemnego z Rosji nie oznacza niebezpieczeństwa uzależnienia się od Rosji. Jeszcze większa grupa (77 proc.), traktuje płynące zza oceanu słowa jako szantaż, a 9 na 10 ankietowanych uważa, że są one dyktowane chęcią zwiększonej sprzedaży amerykańskiego gazu do Europy, a nie troską o bezpieczeństwo i stabilność na kontynencie. 

REKLAMA

Krytycznie na projekt gazociągu spogląda za to Komisja Europejska. KE naciska na szybką nowelizację dyrektywy gazowej, która ma zagwarantować, że wszystkie gazociągi, także te importowe, i ich części morskie na terytorium Unii, będą objęte europejskimi przepisami.Prace nad nowelizacją dyrektywy utknęły w ubiegłym roku w martwym puncie, bo blokowały je Bułgaria i Austria, która sprawowały przewodnictwo we Wspólnocie. Wiceszef Komisji Marosz Szefczovicz powiedział w Brukseli, że w tej sprawie wiąże nadzieje z Rumunią, która od stycznia przewodniczy Unii Europejskiej. 

Jeśli unijne kraje uzgodnią swoje stanowisko, wtedy mogłyby się rozpocząć negocjacje z Parlamentem Europejskim w sprawie ostatecznego kształtu przepisów. Jeśli Nord Stream 2 powstanie szybciej niż unijne przepisy, nie zostanie nimi objęty.

dw.com/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej