Estonia po e-wyborach. Premierem po raz pierwszy ma być kobieta, trzecią siłą została partia skrajnie prawicowa

2019-03-08, 13:34

 Estonia po e-wyborach. Premierem po raz pierwszy ma być kobieta, trzecią siłą została partia skrajnie prawicowa
Przewodnicząca Estońskiej Partii Refomr Kaja Kallas . Foto: PAP/EPA/ESTONIAN REFORM PARTY

Prymat tandemu dwóch partii, rzadzących na przemian od wielu lat, bardzo duży skok popularności radykalnej prawicy, skomplikowany stosunek do mniejszości rosyjskiej i rekord głosowania przez Internet  - to najbardziej wybijające się elementy politycznego obrazu Estonii po wyborach - mówi analityczka PISM Kinga Raś-Dudzińska w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

Po wyborach w Estonii na czele wciąż są dwie główne partie, które były dominowały na scenie politycznej od lat. Premierem będzie zapewne liderka zwycięskiej Estońskiej Partii Reform.

- Nie mamy do czynienia z rewolucyjną zmianą. Zwycięstwo Estońskiej Partii Reform nie zaskakuje. Wskazywały na to sondaże, po drugie jest to partia, która przez długie lata rządziła w kraju.  Pozycja tej partii jest bardzo silna, niedzielne wybory tylko to potwierdziły -– mówi portalowi PolskieRadio24.pl Kinga Raś Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. -

Na Estońskiej Partii Reform stoi 41-letnia Kaja Kallas. To zapewne ona zostanie ona premierem. - Jest to osoba z dużym doświadczeniem politycznym, wywodząca się z rodziny, której działalność polityczna jest bardzo intensywna w Estonii od lat. Ojciec, Siim Kallas był wiodącym politykiem kraju, m.in. premierem Estonii, komisarzem Unii Europejskiej – mówi Kinga Raś.

Estońska Partia Reform otrzymała około 29 procent poparcia w niedzielnych wyborach, natomiast rządząca do tej pory Estońska Partia Centrum – 23 procent.

Partia Reform będzie musiała znaleźć koalicjantów, ale nie wydaje się  to szczególnie trudne.  - Paradoks polega na tym, że choć Estońska Partia Reform była obecnie opozycyjna wobec Estońskiej Partii Centrum, to istnieje prawdopodobieństwo i tak się już zdarzało, że te dwie partie będą współrządzić. Bardziej prawdopodobne obecnie byłoby współutworzenie rządu z socjaldemokratami i ojczyzną  - taka konstelacja już miała miejsce w Estonii. Na tym etapie nie możemy jednak jeszcze niczego wykluczyć – mówi nasza rozmówczyni.

Kilkanaście procent poparcia dla tej trzeciej

Analityczka przyznaje, że te wybory przyniosły jednak Estonii coś wyraźnie nowego i innego. - Zwraca uwagę wzrost poparcia dla konserwatystów. Chodzi o Konserwatywną Partię Estonii (EKRE). – To partia o dość skrajnych poglądach. Nie chodzi tylko o tradycyjny konserwatyzm, ale jest ona wyraźnie antymigrancka, nie popiera środowisk LGBT. Jest bardzo stanowcza, krytykuje politykę otwartości w tych wymiarach. Wzrost poparcia dla tej partii był bardzo duży – dodaje nasza rozmówczyni.

Konserwatywna Partia Estonii (EKRE) otrzymała 17,8 procent głosów i otrzyma w tym roku 19 mandatów, o dwie trzecie więcej niż w poprzednich wyborach.

Skąd wzrost popularności tej partii? Czy to wyraz frustracji, sprzeciwu wobec innych partii, którego nie można ulokować gdzie indziej? – Można mówić o szerszym trendzie, nie jest to odosobniony przypadek. Jeśli spojrzeć na sytuację w pozostałych partiach europejskich, nurt narodowo-konserwatywny w ostatnich latach choć nie jest dominujący, to zyskuje poparcie wyborców – mówi analityczka PISM.

Porażka postępowej partii. Pogrzebały ją plakaty?

Kinga Raś zwraca też uwagę, że do parlamentu nie dostało się nowe ugrupowanie Eesti 200.  Z tym wiąże się fiasko jednego z kampanijnych projektów. – Esti 200 miało  być organizacją popierającą dynamiczny rozwój Estonii, otwartą, przyszłościową partią reform, czyniącą z Estonii jeszcze bardziej nowoczesne państwo. Jednak partia zaszkodziła sobie w czasie kampanii. Chodzi o prowokację. Jak ujawniono już post factum, partia ta zamówiła w agencji reklamowej dwa rodzaje plakatów – kierowane tylko do elektoratu estońskojęzycznego bądź tylko do rosyjskojęzycznego. Była to prowokacja mająca udowodnić, że nadal bardzo łatwo jest wzbudzić separatyzmy w społeczeństwie estońskim i wzmocnić antagonizmy grup społecznych – tłumaczy Kinga Raś.

Prowokacja nie została jednak dobrze odebrana czy zrozumiana, a kampania prawdopodobnie zamknęła Esti 200 drogę do parlamentu.

Rosyjski czynnik - Rosja czeka na okazję

W Estonii mieszka duża mniejszość rosyjska. Około 350 tysięcy, 27 procent to osoby rosyjskojęzyczne, przy czym mają one różne nastawienie do Rosji. Część jest lojalna wobec państwa, a część ma rosyjskie paszporty.

- Większość Rosjan popiera Estońską Partię Centrum – tę, która właśnie traci władzę. Natomiast nie jest to bynajmniej też partia skrajnie prorosyjska – mówi Kinga Raś, pytana o prorosyjskość polityków na Ukrainie. Estońska Partia Centrum ma za sobą m.in. współpracę z Jedną Rosją Putina.

 - Głównym prowokatorem, jeśli chodzi o prorosyjskość Estońskiej Partii Centrum, był jej były przewodniczący Edgar Savisaar. Z nim związanych była większość kontrowersyjnych sytuacji. Obecnie nie jest już przewodniczącym partii i te kontrowersje ucichły – dodaje analityczka PISM. Zaznacza, że wiele zachowań Savisaara związanych było z jego osobowością.

Naprawdę prorosyjskie, jak mówi analityczka, są inne pomniejsze ugrupowania, ale są one poza parlamentem, nie liczące się absolutnie na scenie politycznej.  - W przypadku Estońskiej Partia Centrum nie chodzi o kurs na pewien rodzaj współpracy, czy większe umiarkowanie w krytyce, ale o to, że widzi w mniejszości rosyjskiej swój elektorat. Czyli wychodzi z pewnymi inicjatywami, które mogą być popierane przez tę grupę społeczną – mówi ekspertka.

Za NATO i za Unią

Jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa, obie partie głównego nurtu mają podobny punkt widzenia.

- Paradoksem jest, że w Estonii i w państwach bałtyckich, bez względu na to, czy dana partia bardziej opowiada się za współpracą z Rosją, czy bardziej uwzględniająca potrzeby mniejszości rosyjskiej, to w praktyce wszystkie ugrupowania są i prounijne, i pronatowskie. Aspekt bezpieczeństwa jest jednym z kluczowych w polityce zagranicznej, podobnie współpraca w NATO, relacje transatlantyckie. Tych kluczowych kwestii w państwach bałtyckich nikt nie może zanegować, ani nawet przemilczeć – mówi Kinga Raś.

Liberalizm gospodarczy i głosowanie przez Internet

Estońska Partia Centrum, jak dodaje nasza rozmówczyni, Kinga Raś, jest bardziej prospołeczną, jeśli chodzi o gospodarkę. Estońska Partia Reform jest bardziej liberalna. Jednak, jak zaznacza, gospodarkę estońskiej sceny politycznej cechuje daleko posunięty liberalizm, a socjaldemokratyczne tendencje są tutaj nowe i dość nieśmiałe.

Dobrze zakorzeniło się głosowanie w wyborach przez Internet. W tym roku w ramach wcześniejszego głosowania przez Internet głosowało 247 tysięcy osób, czyli około 30 procent wyborców. To rekordowa liczba. System zaczęto tworzyć w 2002 roku, testowano go na wyborach samorządowych 2005 roku. W wyborach parlamentarnych w 2007 roku w sieci oddało głos kilka procent Estończyków.

- Obawiano się ingerencji w wybory ze strony rosyjskiej. System był zabezpieczany jak tylko to było możliwe – mówi Kinga Raś, zaznaczając, że Estonia i inne państwa bałtyckiego lobbują bardzo silnie na rzecz wzmacniania cyberbezpieczeństwa i walki z dezinformacją na polu unijnym.

Ekspertka zaznacza, że wiele państw chciałby się wzorować na Estonii – jest tu jednak efekt skali, Estonia jest państwem 1,3 milionowym, gdzie, jak się zdaje, dużo prościej jest takim systemem zarządzać, także pod kątem bezpieczeństwa.

 - Przy tym wszystkim niektóre raporty wskazują na pewne luki w systemach zabezpieczeń – nie mówię tutaj o głosowaniu, ale w ostatnich latach hakowano m.in. szpitale. Biorąc pod uwagę, że Estończycy mają zdigitalizowany cały system opieki zdrowotnej, to tworzy poważne zagrożenie – dodała nasza rozmówczyni.

Prace nad zabezpieczeniami muszą zatem trwać przez cały czas. Sam system do głosowania w sieci jest wciąż dopracowywany, aktualizowany, a kilka lat temu został zmieniony na nowy.

***

Z Kingą Raś z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej