Wołodymyr Zełenski. Lider sondaży i wielka niewiadoma wyborów prezydenckich na Ukrainie
- Wołodymyr Zełenski, któremu w ostatnim czasie badania dają pierwsze miejsce w sondażach prezydenckich, jest postacią, która prowokuje ważne pytania. Nie wypowiada się wystarczająco jasno w kluczowych dla Ukrainy kwestiach – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Olga Popowycz, komentatorka spraw politycznych. W wyborach wciąż nie wszystko jest rozstrzygnięte - bo 25 proc. wyborców nie wie, na kogo zagłosuje - dodaje nasza rozmówczyni.
2019-03-11, 21:24
Ostatnie sondaże jako lidera wyścigu prezydenckiego wskazują telewizyjnego komika i showmana Wołodymyra Zełenskiego. Według niedawnych badań ośrodka Rating Group Zełenski możę otrzymać 17 proc. głosów wszystkich respondentów, Julia Tymoszenko blisko 12 proc., a urzędujący prezydent Petro Poroszenko – około 11 proc. Były minister obrony, proeuropejski polityk Anatolij Hrycenko, otrzymał w tym badaniu 6,8 proc. poparcia, a kandydat środowiska dawnej Partii Regionów Jurij Bojko – 6,5 procent.
I tura wyborów prezydenckich na Ukrainie odbędzie się 31 marca, II tura - 21 kwietnia.
We wcześniejszych badaniach dotyczących II tury wyborów Zełenski wypadał jako jej zwycięzca, zarówno w zestawieniu z Poroszenką, jak i z Tymoszenko. Przykładowo, według badania Centrum Razumkowa z 20 lutego br., Zełenski wygrałby z Poroszenką w relacji 32 do 19 proc. głosów, a z Tymoszenko 29 do 19. Gdyby zaś do drugiej tury przeszli Poroszenko i Tymoszenko, ich szansa na wygraną jest niemal taka sama (20 do 22,4 proc.).
Jakie pytania budzi postać Wołodymyra Zełenskiego, jakie może zawrzeć sojusze i jakie ma wyobrażenie o przyszłości Ukrainy? Co obiecują sobie oligarchowie po tych wyborach?
REKLAMA
O tym w rozmowie z Olgą Popowycz, komentatorką polityki ukraińskiej.
***
PolskieRadio24.pl: Czym ta kampania przedwyborcza różni się od innych?
Olga Popowycz, historyk, komentatorka polityki ukraińskiej: Przede wszystkim to pierwsze wybory w historii Ukrainy, na których nie mamy wybijającego się duetu faworytów. Gdy przypomnimy sobie wybory prezydenckie, i w 1994 roku, 1999, 2004, 2010 – mieliśmy zawsze dwóch rywali. Wyjątkiem był 2014 rok – wtedy na placu boju liczył się de facto sam Petro Poroszenko.
Niepewność co do wyniku zawsze pozostawała do końca - nie było wiadomo, kto zwycięży. Pamiętamy rywalizację Leonida Kuczmy i Leonida Krawczuka, Leonida Kuczmy i Petra Symonenki, Wiktora Janukowycza z Wiktorem Juszczenką, Julii Tymoszenko z Wiktorem Janukowyczem.
REKLAMA
Obecnie możemy mówić o trzech faworytach wyścigu prezydenckiego i nie wiemy, który z nich może ostatecznie zwyciężyć i kto przejdzie do drugiej tury.
Wszyscy wciąż jeszcze są w grze.
Największe szanse według sondaży mają Wołodymyr Zełenski, Julia Tymoszenko, Petro Poroszenko, za nimi idą Anatolij Hrycenko i Jurij Bojko.
Na czele jest Zełenski, potem są Tymoszenko i Poroszenko. Jednak skoro dzieli ich niewiele od czwartego czy piątego miejsca – wciąż niczego nie można wykluczyć.
A w kampanii wiele może się wydarzyć. Na przykład dziennikarskie śledztwo w sprawie biznesu obronnego w ostatnim czasie uderzyło w Petra Poroszenkę. Odcina się on od tej sprawy, ale może ona jeszcze mieć wpływ na decyzje wyborców. W związku z wybuchem afery korupcyjnej zwolniono wicesekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeha Hładkowskiego.
REKLAMA
Przypomnijmy, że prezydent zwolnił ze stanowiska zastępcę sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeha Hladkowskiego. Powodem były doniesienia o aferze korupcyjnej w zakładach zbrojeniowych Ukroboronprom. Dziennikarze śledczy twierdzą, że syn Hładkowskiego, Igor, sprzedawał ukraińskim zakładom części z przemytu z Rosji bądź części pochodzące z ukraińskich jednostek wojskowych po zawyżonych cenach. Poroszenko zareagował m.in. zapowiedzią międzynarodowego audytu, a do rady nadzorczej Ukroboronpromu mają być włączeni specjaliści z państw NATO.
Wiele zależy od tego, jakie działania podejmie Petro Poroszenko. Poroszenko ma ten atut, że jest znany wyborcom, wiedzą oni, że ma doświadczenie w kierowaniu państwem, i dla części to będzie argumentem, ponieważ nie chcą czegoś nieznanego w obliczu wojny.
A kim jest faworyt badań opinii publicznej Wołodymyr Zełenski?
Jeszcze rok temu mało kto by pomyślał, że Wołodymyr Zełenski może być realnym kandydatem. Ale na Ukrainie wiele spraw w polityce nie ma miejsca bez wsparcia oligarchów.
Ciekawe jest to, że kiedy jeszcze Zełenski nie był kandydatem i nikt nie traktował takiej możliwości poważnie, socjologowie zaczęli uwzględniać w badaniach jego, jak też Wakarczuka. Jednak Swiatosław Wakarczuk zrezygnował z udziału w wyborach prezydenckich.
REKLAMA
Swiatosław Wakarczuk zrezygnował pod koniec stycznia. Wcześniej otrzymywał duże poparcie w sondażach. Komentatorzy uważają, że zamierza brać udział w wyborach parlamentarnych.
Wolodymyr Zełenski również pojawiał się w badaniach, choć nie był kandydatem, startował z wysokiego poziomu jak na kogoś, kto nie był wcześniej w polityce.
Wołodymyr Zełenski jest niewątpliwie związany z oligarchą Igorem Kołomojskim. Obaj się do tego przyznali, mówią tylko o biznesie, ale na Ukrainie biznes nie jest rozłączny od polityki.
Zełenski nie jest przewidywalny, nie ma doświadczenia stricte politycznego, nie wyróżnia się, przynajmniej w mojej ocenie, wysokim intelektem, nie ma za sobą ekipy politycznej.
Ale jednocześnie widzimy, że jego siła polityczna, w sumie o naturze wirtualnej, nabiera poparcia. Ta kwestia wiele nam mówi o tym, kim jest wyborca Zełenskiego. Różne badania pokazują, że jest wspierany przez osoby młode, które często mówią, że nie ma zaplecza, ale jest kimś nowym. Nie zwracają one uwagi na to, że człowiek na stanowisku prezydenta powinien mieć doświadczenie.
REKLAMA
Ta wirtualna siła to zarejestrowana niedawno partia Sługa Narodu. A taki sam tytuł nosi serial telewizyjny z Zełenskim w roli głównej i popularny film. Jego bohaterem jest nauczyciel, który zostaje prezydentem Ukrainy.
Największe poparcie Wołodymyr Zełenski ma na południu i na wschodzie, przy czym na Donbasie (części kontrolowanej przez Ukrainę) przegrywa z Jurijem Bojką, kandydatem byłej Partii Regionów.
Wyborcy południa i wschodu wcześniej głosowali na Wiktora Janukowycza. Mieszkańcy tych regionów głosowali na tych, którzy chcieli zbliżenia z Rosją, polityki multikulturalnej, ale w sensie rosyjskim, z wyższością celów rosyjskich. To ciekawe, że właśnie tutaj Zełenski jest popularny.
On również wywodzi się z tego regionu, więc może jak Janukowycz jest odbierany jako prosty człowiek, znający ten region i jego problemy?
Czy rzeczywiście Zełenski mógłby zmienić wektor polityczny Ukrainy?
Uważam, że mógłby. Może bowiem być człowiekiem, który ukrywa przed opinią publiczną wiele spraw, w tym swoje zamiary.
REKLAMA
Odpowiadając zaś na pytania w sprawie eurointegracji czy sojuszu z NATO, słyszę, jak Zełenski mówi wprost, że nie ma takiej wizji politycznej. Powiedział, że nie chodzi w gości do tych, którzy go nie zapraszają.
Wypowiada się moim zdaniem jako osoba, która słabo się orientuje w polityce, geopolityce. Przedstawia za to swoją wizję rozwoju Ukrainy, opartą na dość schematycznej i powierzchownej wiedzy.
Jeśli tak by było, ciekawe są jego motywacje, dlaczego startuje w wyborach.
Nie wykluczam, że dostał taką propozycje od swojego partnera biznesowego oligarchy Ihora Kołomojskiego. Nie wykluczam, że Zelenskiemu mogą być bliskie nieprzejrzyste metody prowadzenia biznesu, ukrywania podatków, firmy zarejestrowane w rajach podatkowych – a to schematy bardziej rosyjskie niż europejskie. Ukrywał, że w obecnym czasie ma pewne interesy w Rosji. Jest w mojej ocenie człowiekiem postsowieckim, z inklinacją do różnych układów.
Bardzo rzadko udziela wywiadów – to jest jego słaby punkt, nie czuje się dobrze w kwestiach politycznych i gospodarczych, dlatego ich unika. Z tego, co już powiedział, można przeanalizować, można zrozumieć, że do końca nie rozumie Europy. Nie ma za sobą doświadczenia życia w Europie, ale w Moskwie tak, tam miał swój biznes etc.
REKLAMA
Bez zaplecza politycznego żadnych celów nie osiągnie – musi zdawać sobie z tego sprawę. Bez poparcia w parlamencie niczego nie wskóra.
Tak, ale liczy na to, że jego wirtualna partia zyska poparcie. Obecnie jeśli przepytać tych, którzy głosują na partię Zełenskiego (Sługa Narodu), kto jest liderem partii (bo nie Zełenski), kto w niej działa – nikt nie potrafi wymienić żadnego nazwiska.
Zełenski liczy na to, że przez pół roku po wyborach prezydenckich, jeśli je wygra, uda mu się wprowadzić do parlamentu swoją siłę polityczną.
Nie wykluczałabym przy tym sojuszu Zełenskiego i Tymoszenko. Jeśli przyjrzeć się notowaniom, ich wyborcy częściowo się nakładają.
Jednak podkreślam – musimy nie tyle liczyć się z samym Zełenskim, co z oligarchą Igorem Kołomojskim, który za nimi stoi i będzie szarą eminencją, będzie układał sojusze oligarchiczne.
REKLAMA
Nie sądzę, że w razie wygranej Zełenskiego warto liczyć na to, że układ oligarchiczny na Ukrainie zostanie rozmontowany, raczej odwrotnie.
Może to być zatem próba powrotu oligarchów do władzy? Potencjalnie rysuje się taki scenariusz: zwycięski oligarcha może dobrać sobie sojuszników, jeśli będzie widać, że odnosi sukcesy. Ale czy rzeczywiście każdego rodzaju sojusz jest możliwy?
Przede wszystkim system oligarchiczny na Ukrainie nadal funkcjonuje. Według mnie zagrożenie jest duże. Z niepokojem i ze zdziwieniem patrzę na wysokie poparcie dla Zełenskiego. Ludzie odbierają go jako prostego, zwykłego człowieka, który w końcu może coś zmienić. Jednak to iluzja. Ludzie kierują się impulsami. Nie myślą o polityce jako o systemie, strategii. Odbierają politykę zbyt płasko i w sposób powierzchowny.
Jest popularny, bo bardzo popularne są jego programy satyryczne. Taki efekt zakładał z pewnością polityczny plan.
Starałam się zaznajomić z jego programami w ostatnim czasie. W mojej ocenie nie są szczególnie wyrafinowane, jeśli chodzi o sprawy polityki. Na przykład popularny komediowy show "Wieczorny kwartał”.
Jednak ludzie w większości nie oczekują złożonych konstrukcji – Zełenski trafia prostym językiem, prostym, czasem zbyt prostym przekazem.
REKLAMA
Programy te mają jednak wielu fanów, którzy wiele spostrzeżeń uważają za bardzo trafne i na dobrym poziomie – bo i z takimi poglądami można się często spotkać. Czy rysują się już jakieś możliwe sojusze koalicyjne Wołodymyra Zełenskiego, czy ktoś publicznie sygnalizował, że może poprzeć Wołodymyra Zełenskiego lub Ihora Kołomojskiego?
Oligarchowie na Ukrainie zawsze zawierali sojusze doraźne, taktyczne. Może ułożyć sobie dobre relacje z Witalijem Chomutynnykiem (to były członek Partii Regionów), a także z Wiktorem Pinczukiem czy Serhijem Liowoczkinem. Możliwe są różne konfiguracje.
Zatem do końca nie jest pewne, że wszystko na pewno dobrze się ułoży, że nie ma prorosyjskich kandydatów. To martwi w kontekście relacji z Rosją. Choć niektórzy eksperci uspokajają, że nie ma prorosyjskich kandydatów.
Wołodymyr Zełenski, pytany o prorosyjskość, mówił, że nie lubi takiego terminu, że to złe i zbędne określenie, że nie ma prorosyjskich polityków na Ukrainie, tylko ukraińscy i proukraińscy. Nie jest pewne, na ile nie do końca mówi prawdę, a na ile nie do końca rozumie, o czym mówi.
Mamy i mieliśmy bowiem oczywiście polityków, którzy wprost mówią tezami rosyjskimi, narracją rosyjską. Dlatego w publicystyce określa się ich jako kandydatów prorosyjskich. I ich działania mogą być dużym zagrożeniem dla przyszłości Ukrainy.
To rzeczywiście pewnego rodzaju omijanie tego pytania, spychanie go na bok.
Dlatego może się okazać, że gdy Zełenski wygra wybory, to wstrzyma ruch Ukrainy w kierunku euroatlantyckim. Dla mnie akurat nie byłoby to zaskoczenie. Moim zdaniem będzie to zależało od woli Kołomojskiego lub innych osób, z którymi będzie on współpracował.
REKLAMA
Wiele zależy od tego, czy Kołomojski - czy inne osoby, z którymi będzie współpracował - będą zainteresowane zmianą polityki.
Można postawić taką tezę - do czasu, aż ktoś nie określi wyraźnie swoich poglądów, ma teoretycznie więcej szans na sojusze polityczne. Teoretycznie daje mu to bardzo duże pole manewru.
Teoretycznie tak. Nie jestem również pewna, jaki byłby efekt sojuszu Zełenskiego i Tymoszenko. Nie wykluczam też sojuszu z Bojką.
W sytuacji Ukrainy może niepokoić, że prozachodni kurs Ukrainy nie jest prezentowany jako priorytet.
Boję się tego, że Zełenski może wybrać politykę wielowektorową, przez którą Ukraina już przechodziła i z której nic dobrego nie wynika. Wielowektorowy rozwój Ukrainy oznacza bowiem rosnącą zależność od Rosji.
Mam wrażenie, że Zełenski unika rozmów z dziennikarzami na takie tematy, nawet w telewizji Ihora Kołomojskiego, która go promuje i gdzie jest najwięcej zamówionych materiałów na jego temat. Tam raczej odpowiada na krótkie pytania przez Skype'a, nie bierze udziału w dyskusjach.
REKLAMA
Telewizja publiczna na Ukrainie od 18 marca będzie transmitowała talk show polityczny z kandydatami na prezydenta "Odliczanie wsteczne". Przypuszczam, że udział Zełenskiego w takim show i to, jak tam się zaprezentuje, może częściowo też wpłynąć na końcowy wybór.
Choć pewnie Zełenski od dłuższego czasu przygotowuje się do takiej debaty. Jednak, jak pamiętamy, Ihor Kołomojski zrobił wcześniej więcej dla miasta Dniepr i dla regionu, jeśli chodzi o obronę tego terenu przed Rosją, niedopuszczenie tam rosyjskich wpływów.
Wiele osób, w tym ja, używało wobec Kołomojskiego określenia ”proukraiński oligarcha”. Tak naprawdę, myślę, bronił swojego terenu. To, co robiła Rosja, dla Kołomojskiego nie było korzystne. Natomiast rosyjskie sankcje i trwająca wojna Rosji przeciwko Ukrainie nie pomagają Kołomojskiemu w rozszerzeniu jego biznesu.
Z drugiej strony Rosji poważnie się naraził. I mamy ukraińskie społeczeństwo, które jest za NATO i za UE. Poparcie dla Sojuszu Północnoatlantyckiego rośnie.
Jest za Unią Europejską, w przypadku NATO byłabym spokojna, gdyby 70-80 proc. społeczeństwa powiedziało ”tak”.
W przypadku Zełenskiego nie mam gwarancji, że jest świadomy, iż zakończenie wojny nie zależy od Ukrainy, ale od Rosji, i że rozumie cele strategiczne Rosji. A to może być zagrożeniem dla przyszłości Ukrainy.
REKLAMA
***
Olga Popowycz jest historyczką, analityczką polityczną, komentatorką spraw politycznych Ukrainy i publicystką. Jest członkinią Rady Fundacji ”Nasz Wybór”. Zajmuje się m.in. kwestiami polityki wschodniej i polityki ukraińskiej.
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA