Kolejny weekend protestów w Hongkongu. Policja użyła gazu łzawiącego
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyruszyło po południu w ramach marszu protestu z obiektów sportowych w okolicy Kwai Fong na Nowych Terytoriach w Hongkongu. Policja użyła gazów łzawiących, aby rozproszyć demonstrantów.
2019-08-25, 12:41
Posłuchaj
- W sobotę rozpoczął się 12. weekend protestów w Hongkongu
- W niedzielę wyruszył marsz protestu
- W sobotę wieczorem manifestanci starli się z policją, użyto koktajli Mołotowa i gazu łzawiącego
- W zajściach aresztowano 29 osób
Powiązany Artykuł
Protesty w Hongkongu coraz bardziej napięte. Policja użyła gazu łzawiącego
Przedsiębiorstwo komunikacyjne MTR odwołało część kursów do tej dzielnicy, ale manifestanci dotarli tam pieszo w ulewnym deszczu. Trwa 12. z rzędu weekend prodemokratycznych protestów, które pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do ChRL w 1997 roku. W sobotę zakończył się tydzień relatywnego spokoju, gdy po zatwierdzonej przez władze manifestacji doszło do kolejnych brutalnych starć z policją.
Aresztowania po nocnych starciach
Policja aresztowała 29 osób. Demonstranci zaatakowali funkcjonariuszy pojemnikami z płynem zapalającym i kawałkami cegieł. Policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym.
Policja stanowczo potępiła zachowanie "niektórych radykalnych protestujących", którzy niszczyli zamontowane przez rząd na próbę "inteligentne latarnie" i atakowali policjantów m.in. koktajlami Mołotowa. W czasie starć za udział w nielegalnym zgromadzeniu, posiadanie broni lub napaść na funkcjonariuszy zatrzymano 29 osób – podano w komunikacie w niedzielę rano.
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Napięta sytuacja w Hongkongu. Mieszkańcy zamierzają utworzyć "żywy łańcuch"
REKLAMA
Protestujących rozgniewało m.in., że korporacja MTR - operator miejskiej sieci metra - zamknęła przed protestem niektóre stacje, mimo że demonstracja odbywała się legalnie, za zgodą władz. Pojawiły się podejrzenia, że rząd wywiera presję na zarząd MTR, by zniechęcał mieszkańców do udziału w protestach.
Taktyka inspirowana Bruce'm Lee
Od wielu tygodni protestujący stosują tzw. płynną taktykę, którą określają słowami gwiazdy filmów kung fu Bruce’a Lee: "Bądź wodą". Nagłymi, spontanicznymi zrywami blokują ulice, a potem szybko przemieszczają się w inne miejsca, nim policja zdąży wysłać oddziały prewencyjne. Po gęsto zabudowanych dzielnicach miasta poruszają się między innymi właśnie metrem. W sobotę MTR zamknął jednak niektóre stacje i wysłał po zamkniętej części linii pociąg wyłącznie dla policjantów.
Dyrektor operacyjny MTR Adi Lau oświadczył, że zamknięcie pewnych odcinków było konieczne w związku z obawami o bezpieczeństwo, ponieważ niektórzy protestujący dokonywali na stacjach aktów wandalizmu, przeskakiwali przez bramki, a nawet grozili pracownikom metra. - Nie pozwólmy, by przemoc lęgła się w sieci kolejowej - powiedział, cytowany przez publiczną stację RTHK.
Doradcy rządu: Pekin ma prawo interweniować
Jak pisze dziennik "South China Morning Post" w mieście Shenzhen, położonym przy granicy z Hongkongiem, odbyło się wczoraj seminarium z udziałem doradców chińskich władz, zajmujących się polityką wobec byłej brytyjskiej kolonii. Rozmawiano między innymi o ewentualności wprowadzenia na ulice Hongkongu chińskiego wojska. W opinii doradców władz w Pekinie, użycie żołnierzy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej do opanowania sytuacji w Hongkongu nie naruszy zasady "jedno państwo, dwa systemy".
REKLAMA
>>> [CZYTAJ WIĘCEJ] Władze Chin potępiają protesty w Hongkongu: "działania zbliżone do terroryzmu"
To jedna z podstawowych zasad regulujących status Hongkongu, gdzie mieszkańcy korzystają ze swobód obywatelskich niedostępnych dla obywateli kontynentalnej części Chińskiej Republiki Ludowej. Podczas spotkania, w którym uczestniczyło około 40 osób zwracano uwagę, że władze nie mogą tolerować aktów przemocy na ulicach Hongkongu.
W mieście stacjonuje garnizon chińskiego wojska. W trakcie protestów, w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z ćwiczeń wojskowych, dotyczących opanowywania demonstracji. Niepokój wzbudziły też podobne ćwiczenia specjalnych oddziałów chińskiej policji w mieście Shenzhen. Zachodni przywódcy ostrzegają jednak chińskie władze przed użyciem wojska w Hongkongu argumentując, że będzie to miało negatywne i nieodwracalne skutki dla byłej brytyjskiej kolonii.
Protestujący chcą cofnięcia zmian w prawie
Protestujący w Hongkongu domagają się wycofania projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych, by tam stawali przed sądami. Żądają też niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję, wypuszczenia wszystkich osób zatrzymanych w związku z protestami, wycofania wobec nich określenia "zamieszki" oraz powszechnych, demokratycznych wyborów administracji i parlamentu Hongkongu.
REKLAMA
Szefowa władz regionu Carrie Lam deklarowała zamiar podjęcia dialogu ze społeczeństwem, choć wykluczyła ustępstwa wobec protestujących. Wielokrotnie powtarzała, że projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego "jest martwy", ale odmówiła wycofania go z parlamentu.
mbl
REKLAMA