Wielka Brytania: była minister pracy krytykuje Borisa Johnsona

Amber Rudd, która ustąpiła wczoraj z funkcji ministra pracy, zarzuca premierowi Wielkiej Brytanii, że nie mówi prawdy o brexicie i nie prowadzi poważnych rozmów z Unią Europejską. Jej zdaniem Boris Johnson niszczy własną partię. 

2019-09-08, 16:27

Wielka Brytania: była minister pracy krytykuje Borisa Johnsona
Amber Rudd i Boris Johnson. Foto: PAP/EPA/ANDY RAIN

Posłuchaj

Amber Rudd, która ustąpiła wczoraj z funkcji ministra pracy, zarzuca premierowi Wielkiej Brytanii, że nie mówi prawdy o brexicie. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W "Sunday Times" Amber Rudd zarzuciła byłemu już szefowi, że przypuszcza "atak na przyzwoitość i demokrację". - Niewystarczająco wiele pracy wkładamy w uzyskanie umowy, a - moim zdaniem - jest to sprzeczne z obietnicami premiera. Drugi powód to wyrzucenie 21 moich kolegów: dobrych, umiarkowanych Konserwatystów - tłumaczyła.

Powiązany Artykuł

rudd pap 1200.jpg
Wielka Brytania: minister pracy zrezygnowała z rządu i członkostwa w partii

Przekonywała, że mimo deklaracji Borisa Johnsona, iż chce uzyskać umowę ze Wspólnotą, nie toczą się w tej sprawie poważne negocjacje. Tymczasem część Konserwatystów protestuje przeciwko temu, co postrzegają jako sugestię ze strony premiera, że mógłby złamać prawo.

Boris Johnson stwierdził, że "teoretycznie" będzie związany parlamentarną ustawą o zakazie twardego brexitu. Zaprotestował były zastępca Theresy May David Liddington, mówiąc, że "to niebezpieczny precedens". Sprzeciw wyraził też lord Michael Hesseltine z Partii Konserwatywnej.

- To niesamowite, że konserwatywnemu premierowi trzeba przypominać, iż należy przestrzegać rządów prawa - powiedział lord niedzielnemu wydaniu "Independenta".

REKLAMA

"Rząd ani nie złamie ustawy, ani się do niej nie dostosuje"

Minister finansów Sajid Javid zadeklarował w telewizji publicznej, że rząd ani nie złamie ustawy, ani się do niej nie dostosuje. Mimo kilkukrotnego dopytywania ze strony prowadzącego minister nie wyjaśnił, jak miałoby to wyglądać w praktyce.

W poniedziałek Boris Johnson raz jeszcze spróbuje doprowadzić do przedterminowych wyborów w połowie października. Ale szanse są bliskie zeru. Sojusz opozycji już zapowiedział, że nie zgodzi się na wybory na warunkach premiera, bo zwyciestwo 15 pażdzienika teorycznie pozwoliłoby premierowi na przekreślenie wydanego przez posłów zakazu twardego brexitu.

Jeśli do 19 października premier nie uzyska umowy lub zgody posłów na jej brak, musi prosić Brukselę o przedłużenie brytyjskiego członkostwa do końca stycznia przyszłego roku.

kad

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej