Śmierć polskiego misjonarza w Portoryko. Policja: to było morderstwo
Zmarły polski misjonarz, ks. Stanisław Szczepanik padł ofiarą morderstwa, a nie nieszczęśliwego wypadku - wynika z raportów policji z Portoryko. Informacje potwierdziła Katolicka Agencja Informacyjna.
2019-09-16, 11:22
Powiązany Artykuł
Portoryko: zmarł polski misjonarz. Znaleziono go z raną głowy
Misjonarza znaleziono nieprzytomnego 16 sierpnia w Ponce, gdzie pracował. Ranny w głowę leżał na chodniku, nieopodal stał rower, którym kapłan jechał na poranną mszę świętą. Nie było żadnych świadków zdarzenia. Ksiądz Stanisław Szczepanik zmarł w miejscowym szpitalu dzień później. Miał 63 lata. Leżące w Ameryce Środkowej, w archipelagu Wielkich Antyli Portoryko było jedną z kilku placówek, w której kapłan pełnił posługę.
Policja: liczne i głębokie rany nie pasują do upadku z roweru
Jak informuje KAI, zdaniem lokalnej policji, liczne i głębokie rany na ciele kapłana nie pasowały do zwyczajnego upadku z roweru. Prokurator okręgu Ponce, Marjorie Gierbolini, potwierdził, że wszystkie ślady wskazują, iż ks. Szczepanik doznał wielu gwałtownych ciosów. Kiedy 16 sierpnia został zabrany do szpitala, był już w głębokiej śpiączce, a główną przyczyną jego śmierci był nagły krwotok śródczaszkowy.
Ks. Stanisław Szczepanik miał 63 lata. Do Zgromadzenia Księży Misjonarzy wstąpił w 1981 r. Cztery lata później przyjął święcenia kapłańskie. W 1986 r. wyjechał na misję najpierw do dawnego Zairu (obecnie Demokratyczna Republika Konga), a następnie na Haiti, Dominikanę i do Portoryko.
interia.pl/KAI/pb
REKLAMA
REKLAMA