Masakra mormonów. Donald Trump: USA gotowe pomóc militarnie Meksykowi
Prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że USA są gotowe udzielić Meksykowi pomocy wojskowej po masakrze dziewięciorga amerykańskich mormonów na północy tego kraju. Do ataku na tę społeczność doszło w regionie, w którym walczą ze sobą kartele narkotykowe.
2019-11-05, 18:58
"Wspaniała rodzina i przyjaciele z Utah trafili pomiędzy dwa kartele, które ostrzeliwały się wzajemnie, i w rezultacie wielu wspaniałych Amerykanów zostało zabitych, z małymi dziećmi włącznie, a niektórzy zaginęli" - napisał prezydent.
Powiązany Artykuł
![meksyk imigranci kryzys pap 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/6b15418c-af15-4f62-b83f-f3f660cd2300.jpg)
Meksyk: nielegalna imigracja spadła o 56 procent. "Apelujemy do USA o poparcie"
W następnym tweecie dodał: "Jeśli Meksyk potrzebuje pomocy lub poprosi o nią, to USA stoją w gotowości (...). Wspaniały Prezydent Meksyku zrobił z tego ważną kwestię, ale kartele stały się tak wielkie i silne, że czasem potrzeba armii, by pokonać armię!".
"Dla Meksyku to czas, by z pomocą USA wszcząć WOJNĘ z kartelami i zetrzeć je z powierzchni ziemi. Czekamy tylko na telefon prezydenta!" - kontynuował Trump.
Wśród ofiar sześcioro dzieci
Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador poinformował podczas konferencji prasowej, że ma zamiar rozmawiać z Donaldem Trumpem o pomocy, ponieważ "wszelka współpraca będzie konieczna".
REKLAMA
Wpływowy republikański senator Mitt Romney, który jest mormonem, a jego ojciec urodził się we wspólnocie mormońskiej w Meksyku, potępił na Twitterze "potworne ataki" i wezwał USA do podjęcia współpracy z władzami Meksyku, aby "sprawcy tej bezmyślnej agresji zostali rozliczeni".
W masakrze amerykańskiej mormońskiej społeczności zginęło co najmniej dziewięć osób: trzy kobiety i sześcioro dzieci. Jedna dziewczynka uciekła do lasu i zaginęła. Pięcioro dzieci, z których jedno zostało postrzelone, zdołało uciec i dotrzeć do domu.
Powiązany Artykuł
![Meksyk pożar w barze PAP-1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/c5cc1ed6-1027-44a9-a50e-5d1e7a23a828.jpg)
Meksyk: w pożarze klubu zginęły 23 osoby. Policja bada okoliczności zdarzenia
Według lokalnych mediów ofiary należały do rodziny LeBaron, powiązanej ze społecznością mormonów, których przodkowie osiedlili się w północnym Meksyku pod koniec XIX wieku, uciekając z USA przed prześladowaniami ze względu na ich tradycje, m.in. poligamię - pisze agencja AFP. Wielu mormonów w Meksyku posiada podwójne obywatelstwo: meksykańskie i amerykańskie.
Ciała w samochodach
Lokalny aktywista i krewny zamordowanych Julian LeBaron opisał wydarzenie jako "masakrę" i dodał, że niektóre ofiary spłonęły żywcem. Poinformował, że jego kuzynka jechała na lotnisko, kiedy została zaatakowana i zastrzelona w swoim samochodzie razem z czworgiem dzieci na obszarze, w którym działają przemytnicy narkotyków i "wszelkiego rodzaju bandyci" - pisze AFP. Julian LeBaron powiedział, że jego bliscy odnaleźli spalony samochód, w którym były zwłoki. Po kilku godzinach odnaleziono kolejne dwa samochody, w których znajdowały się ciała dwóch kobiet i dwojga dzieci.
REKLAMA
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Wypadek kolejki w parku rozrywki w Meksyku. Dwie osoby zginęły
Do zdarzenia doszło w poniedziałek między stanami Chihuahua i Sonora przy granicy z USA. Lokalne władze wydały w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym poinformowano o wszczęciu dochodzenia w sprawie. Dodano, że niektóre osoby uznano za zabite, a niektóre za zaginione. Na miejsce oddelegowano dodatkowe siły bezpieczeństwa.
Agencja AFP podała, że brat Juliana LeBarona, Benjamin, który był założycielem grupy walczącej z przestępczością SOS Chihuahua, został zamordowany w 2009 r.
bb
REKLAMA
REKLAMA