Koronawirus kontra ropa. Ekspert: cena będzie spadać, rynek będzie rozchwiany. Porozumienie OPEC+ niekoniecznie pomoże

2020-04-05, 17:00

Koronawirus kontra ropa. Ekspert: cena będzie spadać, rynek będzie rozchwiany. Porozumienie OPEC+ niekoniecznie pomoże
Na zdjęciu: przedstawiciele saudyjskiej firmy Aramco w grudniu 2019 roku na konferencji w Az-Zahranie. Foto: PAP/EPA/STRINGER

- Według ekspertów luka na rynku po stronie popytu może być większa niż wstępnie zakładane cięcia wydobycia rzędu 10-15 mln baryłek dziennie. Nawet jeśli uda się wynegocjować porozumienie w tej sprawie między światowymi producentami, to rynek pozostanie zaburzony i kryzys nie zostanie zażegnany. Zależy to bowiem od przebiegu pandemii, która jest głównym czynnikiem ograniczającym popyt na ropę – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mateusz Kubiak, ekspert ds. energetyki.


Powiązany Artykuł

mid-epa08338861 (1).jpg
Pandemia w Niemczech: głosowanie korespondencyjne, strategie wyjścia, aplikacja "na koronawirusa

Od kilku dni mówi się o możliwych rozmowach  przedstawicieli państw  - głównych producentów ropy z OPEC i spoza tego forum. Nie jest jednak jasne, kiedy dokładnie one miałyby mieć miejsce, ani kto weźmie w nich udział – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mateusz Kubiak, ekspert ds. energetyki w firmie doradczej Esperis, dodając, że szczyt w sprawie cięć produkcji ropy miał się odbyć 6 kwietnia, teraz w mediach mowa jest o 9 kwietnia.

Kiedy jednak się odbędzie, i czy się odbędzie - nie wiadomo.

CZYTAJ TAKŻE: Analitycy apelują o reformę WHO. "Chodzi o to, by w kryzysowej sytuacji jasno mówiła, że państwo członkowskie, nawet tak potężne jak Chiny, ukrywa dane, przedstawia sytuację fałszywie" >>>

- Widzimy przeciągnie liny między głównymi aktorami rynku naftowego. Trzeba pamiętać, że w Rosji, USA, Arabii Saudyjskiej są też różne grupy interesu – zaznacza nasz rozmówca.

Cena ropy wzrosła, gdy Arabia Saudyjska wezwała do rozmów OPEC+, a Donald Trump zapowiedział na Twitterze, że nastąpi cięcie wydobycia o 10-15 mln baryłek dziennie. Jednak Moskwa stawia jako warunek, by ograniczenia w produkcji ropy objęły również USA. Te zaś są ku temu niechętne – zaznacza ekspert.

Nasz rozmówca zauważa, że nawet w przypadku braku porozumienia, wydobycie  będzie się zmniejszać – tak uważają eksperci, którzy wskazują, że wyczerpaniu ulegają możliwości magazynów. Jeśli porozumienie zostanie osiągnięte – ceny ropy i tak z czasem będą mogły spadać, a rynek zostanie chwiejny, bo sytuacją kieruje sytuacja epidemiczna – mówi.

Więcej w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: W którą stronę zmierzać będzie sytuacja z cenami ropy? Zaczęły się starania o unormowanie sytuacji, takie są sygnały ze strony światowych liderów, ale czy mają one szanse na sukces, na uregulowanie rynku, spowodowanie przełomu?

Mateusz Kubiak, ekspert ds. energetyki (Esperis): Zacznijmy od korzeni tego kryzysu. Od stycznia w związku z wybuchem epidemii w Chinach mamy do czynienia ze stopniowym zamykaniem się gospodarki chińskiej. To kluczowe dla rynków naftowych, ponieważ Chiny są największym na świecie importer em tego surowca.

Spadek konsumpcji w Chinach był tak duży, że zaczęło się to przekładać na ceny na rynkach światowych. Od stycznia spadają zatem ceny ropy. Spadki początkowo nie były drastyczne: w przeciągu dwóch miesięcy spadły z około 65  do 50 dolarów.

Sytuacja znaczącoprzyśpieszyła dopiero na początku marca. Toczące się wówczas rozmowy w ramach tzw. formatu OPEC+ (państwa kartelu OPEC wraz z szeregiem innych producentów), dotyczące dodatkowego zmniejszenia wydobycia, nie przyniosły efektów z powodu rosyjskiego weta. Porozumienie rozpadło się i nagle nałożyły się na siebie dwa procesy: postępujący spadek popytu na ropę naftową (tym razem już nie tylko w Chinach, ale na całym świecie) i nagła perspektywa znaczącego wzrostu podaży za sprawą fiaska OPEC+.

W marcu Rosja nie zgodziła się na zmniejszenie wydobycia ropy naftowej. 6 marca zerwała zatem porozumienie w tej sprawie. OPEC+ chciał ograniczenia o 1,5 mln baryłek dziennie Cena ropy gwałtownie spadła. Umowa OPEC+  obowiązywała do 31 marca.

Podaż ropy naftowej na rynek przestała być kontrolowana, a Arabia Saudyjska de facto wypowiedziała Rosjanom wojnę cenową, gwarantując daleko idące zniżki i zwiększając produkcję surowca. Od paru dni nie mamy formalnie żadnego porozumienia w kwestii ropy, a Saudowie zaczęli dostarczać na rynek dodatkowo niemal 2,5 mln baryłek dziennie.

Sytuacja ta sprawiła, że rynki naftowe dosłownie się „załamały”. W obliczu kryzysu oczywistym stało się, że wymaga on przedsięwzięcia jakichkolwiek działań. Teraz mowa jest o powrocie państw OPEC+, i nie tylko ich, do stołu rozmów w najbliższych dniach.

Na jakich zasadach ma odbyć się ów powrót do stołu rozmów?

Według zapowiedzi w rozmowach o cięciu wydobycia surowca miałyby uczestniczyć zarówno państwa OPEC, jak i producenci spoza kartelu. Bardzo możliwe, że uczestników spotkania będzie więcej, niż tylko kraje partycypujące dotychczas w formacie OPEC+.

Kiedy takie spotkanie ma się odbyć? 

Nie jest  jasne, kiedy dokładnie szczyt się odbędzie. Wcześniejsze zapowiedzi wskazywały datę 6 kwietnia, obecnie wiemy już jednak, że pierwotnie deklarowany termin został zmieniony i rozmowy mają mieć miejsce kilka dni później, 9 kwietnia.

Na dziś nie wiadomo, kto w nich będzie uczestniczył. To że przesuwa się domniemany termin rozmów, wiąże się także z tym, że nie ma konsensusu w najbardziej bazowych kwestiach.

Rynek jest rozchwiany. Donald Trump zaangażował się we wznowienie rozmów o cięciach produkcji, jednak stara się uniknąć uczestnictwa Stanów Zjednoczonych w samym porozumieniu Tymczasem Rosja i Arabia Saudyjska przerzucają się oskarżeniami w związku z kryzysem na rynku.

Jednak do Rosja zerwała porozumienie i wyszła z grupy OPEC+ - na to wygląda. Jakie są perspektywy porozumienia?

Obecnie widzimy przeciąganie liny między głównymi aktorami rynku naftowego. Trzeba pamiętać, że w Rosji, USA, Arabii Saudyjskiej są też różne grupy interesu. O wspólne, satysfakcjonujące wszystkich uzgodnienia będzie niezmiernie trudno.

Niezależnie jednak od tego, czy państwa się porozumieją ws. sformalizowanych cięć produkcji, to redukcja wydobycia i tak nastąpi. Ropy jest za dużo na rynku. Eksperci szacują, że za dwa-trzy miesiące skończą się zasoby magazynowe na świecie. Obecnie także tankowce wynajmuje się na kilka miesięcy jako ”pływające magazyny”.

Zamykają się rafinerie - albo ogłaszają remonty, przeglądy techniczne. Linie lotnicze w dużej mierze wstrzymały ruch pasażerski, zamarły także inne połączenia międzypaństwowe. Ludzie nie poruszają się po miastach i między nimi. Wszystko to sprawia, że ropy naftowej jest obecnie za dużo na rynku.

Jeśli jest jeszcze trochę czasu do wyczerpania miejsc w magazynach, rozgrywka może trwać.

Teoretycznie tak. Arabia Saudyjska zrealizowała swoje zapowiedzi i zwiększyła produkcję do maksimum. Ale już np.  brazylijski Petrobras redukuje wydobycie. Rosjanie także nie zwiększyli obecnie wydobycia, choć wcześniej zapewniali, że będą do tego dążyć.

Szacunki ekspertów wskazują, że luka po stronie popytu  może być znacznie większa niż 10-15 mln baryłek dziennie i nawet jeśli uda się wynegocjować porozumienie, to finalnie rynek pozostanie zaburzony, akryzys nie zostanie rozwiązany.

Jakich mamy głównych aktorów na rynku ropy i jakie są ich cele?

Tu wskazać należy trzy główne państwa: USA, Rosję, Arabię Saudyjską, przy tym pamiętajmy, że jedno państwo to wcale nie jest jeden aktor. Ścierają się w nich różne grupy interesów. Do tego dochodzi także wiele wiele innych państw, mniejszych producentów surowca.

Wydaje się, że Rosja czuje nóż na gardle i jest skłonna do przyjęcia porozumienia – ceny stały się bowiem tak niskie, że eksport i wydobycie rosyjskiej ropy zaczęły przestawać być w ogóle opłacalne. Władimir Putin po spotkaniu z przedstawicielami firm energetycznych powiedział, że Rosja jest gotowa poprzeć porozumienie zmniejszające wydobycie o 10 mln baryłek dziennie, przy czym w tego rodzaju porozumieniu powinny wówczas uczestniczyć Stany Zjednoczone. Rosja liczy na to, że uda się objąć tym porozumieniem także państwa spoza OPEC. W tym porozumieniu nie uczestniczyły chociażby USA, Kanada, Brazylia. Sami Rosjanie mieliby rzekomo być gotowi zmniejszyć produkcję o nawet 1 mln baryłek.

W USA mamy kampanię wyborczą, lobby naftowe stanowi zaś potężną siłę. Poszczególni gracze z rynków surowcowych są powiązani z Donaldem Trumpem. Ważnym czynnikiem jest polityka wewnętrzna w USA. Z kolei patrząc już czysto rynkowo, Amerykanom w oczywisty sposób zależy na tym, by ceny wzrosły Szacuje się, że progiem opłacalności produkcji z łupków jest 40 dol. za baryłkę. Poniżej tej kwoty istnieje ryzyko upadku mniejszych graczy, ograniczenie dochodów i zmniejszenie liczby odwiertów po stronie większych koncernów.

Arabia Saudyjska również wzywa do wznowienia rozmów – pod wpływem USA, ale także dlatego, że koszty wojny cenowej są ogromne. Nie ma obecnie nabywców na całość realizowanych przez Saudów dostaw. Mimo to, jak widzimy, nie wykluczają oni także scenariusza dalszego funkcjonowania w warunkach super-niskich cen ropy. Jak na razie Arabia Saudyjska wstrzymuje się z ogłoszeniem swojej polityki cenowej na kolejny miesiąc, czekając na to, co przyniesie spotkanie 9 kwietnia. W razie potrzeby Saudowie mogą oferować dalsze zniżki i kontynuować wojnę o rynek.

Dlaczego Rosja, wychodząc z porozumienia OPEC+, de facto zgodziła się na to, by ceny ropy spadły, a przecież budżet Rosji zależy od wysokich cen ropy, aby był zrównoważony, jak się podaje, cena powinna wynieść 42 dolary za baryłkę.

Od dłuższego czasu mieliśmy sygnały ze strony Rosjan o tym, że mogą chcieć wyjść z porozumienia OPEC+. Było poczucie, dziś wiemy, że błędne, iż sytuacja się stabilizuje, Rosja przygotowała duże rezerwy walutowe i była gotowa wyjść ze współpracy OPEC+. Za tę politykę, jak się wskazuje, odpowiedzialny jest między innymi Igor Sieczyn, szef firmy Rosnieft, którego celem zdaje się być przede wszystkim powstrzymanie ekspansji USA na rynku. OPEC+ gwarantował stabilne ceny surowca, to pozwalało na zwiększanie liczby odwiertów w USA. Tymczasem Amerykanie sami nie byli zobowiązani do jakichkolwiek cięć produkcji.

Jakie są scenariusze, jeśli chodzi o ceny ropy? Cena ropy będzie spadać nadal? Jak długo?

Sytuacja jest bardzo niepewna. Nie wiemy, co nas czeka w przyszłości, bo wszystko jest bardzo ściśle powiązane z rozwojem pandemii, tym, kiedy odbędzie się powrót gospodarek do normalnego funkcjonowania. Rozwój pandemii ma obecnie nawet większe znaczenie w tym względzie niż rozmowy producentów ropy, choć i ten czynnik jest oczywiście kluczowy.

Widzieliśmy co prawda, jak podniosły się ceny ropy po zapowiedzi Trumpa o możliwym zmniejszeniu globalnej produkcji o 10-15 mln baryłek dziennie. To jednak był efekt przede wszystkim psychologiczny.

Eksperci jasno wskazują, że nawet jeśli uda się osiągnąć ograniczenie wydobycia o 10-15 mln baryłek dziennie, to i tak nie doprowadzi to do zrównania popytu z podażą. Ropy będzie w dalszym ciągu za dużo – zatem naturalnym torem rzeczy cena zapewne będzie spadać.

Rynek pozostanie rozchwiany. Nawet jeśli uda się osiągnąć porozumienie, trzeba będzie egzekwować jego wykonanie, nie wiadomo, czy poszczególni gracze będą się do niego stosować. Mówimy zaś o bezprecedensowych cięciach produkcji.

Znaleźliśmy się na nieznanym lądzie. Nie wiemy, co się będzie działo na rynku. Pewne wydaje się to, że produkcja ropy będzie musiała zmaleć. Co dalej – trudno przewidywać. Kluczowym czynnikiem, jeszcze raz podkreślę, będzie dalszy rozwój pandemii. W tym to, czy w Chiny uderzy np. druga fala zakażeń.

Słyszeliśmy ostatnio, że Rosnieft zakończył działalność w Wenezueli.

Amerykanie objęli sankcjami państwowy koncern wenezuelski – a tymczasem Rosjanie odbierali stamtąd sporą ilość surowca. W efekcie spółka tradingowa Rosnietu, odbierająca tę ropę, została objęta sankcjami. Obecny ruch – przekazanie aktywów nowo utworzonej spółce należącej do państwa rosyjskiego, powoduje, że sankcje będą wymierzone w tę nowo powstałą spółkę. Rosnieft został w ten sposób uwolniony od sankcji wobec swoich podmiotów. Zatem ten ruch jest niepowiązany z kryzysem na rynku ropy.

Wracając do planowanego porozumienia w sprawie ropy – czy zmniejszenie produkcji o 10-15 mln baryłek ropy dziennie jest tak naprawdę realne? Możemy to ocenić?

Niezależnie od zawarcia porozumienia – spadek wydobycia będzie miał miejsce. Czy realne jest ścięcie produkcji o 10-15 mln baryłek dziennie? Nie mieliśmy wcześniej do czynienia z taką skalą formalnie uzgodnionych cięć.

Dla porównania – Rosja produkuje dzisiaj nieco ponad 10 mln baryłek. Arabia Saudyjska – nieco ponad 12 mln baryłek dziennie. USA - około 13 mln baryłek. Nikt z nas nie wyobraża sobie, że państwa te ograniczają nagle produkcję o 1/3, czy nawet o 1/4. Koniecznym jest więc zaangażowanie wielu, wielu innych graczy.

Zresztą USA dają do zrozumienia, że nie będą uczestniczyć w ograniczeniu wydobycia, a to jest przedstawiane jako warunek Rosji, by i ona zaczęła ograniczać wydobycie. Co więcej można się zastanawiać, w jaki sposób Amerykanie mieliby faktycznie egzekwować cięcie produkcji wśród ogromnej ilości działających u siebie spółek wydobywczych. Czy byłoby to możliwe politycznie?

W przypadku Arabii Saudyjskiej będzie też pytanie, co będzie punktem wyjściowym do cięcia wydobycia – czy pierwszy kwartał, gdy wydobywali mniej niż 10 mln, czy obecny, ponad 12 mln baryłek. To zasadnicza różnica – od tego zależy bowiem, jak na całym porozumieniu wyjdą Saudowie.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Mapa: Johns Hopkins University

Polecane

Wróć do strony głównej