Jaki będzie wpływ pandemii na wybory w USA?

2020-10-19, 15:00

Jaki będzie wpływ pandemii na wybory w USA?
Donald Trump. Foto: PAP/EPA/KEN CEDENO / POOL

Przed pandemią Donald Trump miał znaczną przewagę nad przeciwnikami. Wskaźniki gospodarcze Stanów Zjednoczonych były na świetnym poziomie, a on sam mógł pochwalić się wieloma zrealizowanymi obietnicami. Koronawirus znacząco wpłynął jednak na notowania obecnie urzędującego prezydenta i w sondażach zaczął zyskiwać kandydat Demokratów, Joe Biden. - Prosta droga Trumpa do zwycięstwa wydaje się obecnie znacznie bardziej wyboista - oceniał w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Ostatnie cztery lata były okresem znaczących zmian dla Stanów Zjednoczonych. Realizując zapowiedzi wyborcze, Donald Trump ograniczył liczbę migrantów i uchodźców przyjmowanych przez USA, szczególnie z Bliskiego Wschodu, wycofał się z porozumienia klimatycznego z Paryża, doprowadził do renegocjacji układu handlowego NAFTA i rozpoczął wojnę celną z Chinami. Przyczynił on się też do zmniejszenia zagrożenia powodowanego przez ISIS, zerwał porozumienie nuklearne z Iranem i wycofał amerykańskie wojska z Syrii.

Trump wraz z republikanami w Kongresie przeforsował też redukcję podatków i zniósł znienawidzony przez konserwatystów obowiązek wykupienia ubezpieczeń zdrowotnych. Niezrealizowana w pełni pozostaje natomiast jego sztandarowa obietnica wyborcza, czyli budowa muru na granicy z Meksykiem, która nadal nie została ukończona.

Powiązany Artykuł

Tomasz Wróblewski 1200.jpg
Wybory w USA. Tomasz Wróblewski: zdecyduje stan gospodarki

Jeszcze na początku 2020 roku amerykańska gospodarka święciła tryumfy. Zaliczała kolejny rok wzrostu PKB, bezrobocie było na rekordowo niskim poziomie i zwyżkowała wartość produkcji. Pandemia wywróciła jednak na całym świecie wskaźniki gospodarcze do góry nogami. Stany Zjednoczone zanotowały ogromne straty spowodowane lockdownem, a w kwietniu bez pracy było prawie 15 proc. Amerykanów. Był to punkt przełomowy trwającej już za oceanem kampanii prezydenckiej.

"Obciąża to Trumpa"

Stany Zjednoczone od początku trwania pandemii odnotowały ponad 8 mln przypadków zakażeń koronawirusem i przeszło 200 tys. zgonów. W połączeniu z ogromnym bezrobociem stworzyło to mieszankę wybuchową, która - według prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego - wizerunkowo najbardziej uderza w obecnie urzędującego prezydenta.

- Pandemia obciąża wizerunek Donalda Trumpa, ponieważ jako głowa państwa jest on odpowiedzialny za sposób reakcji na zagrożenie. Skala zakażeń i zgonów w USA jest ogromna, co rzutuje na jego obraz w oczach opinii publicznej - uważa rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

Politolog stwierdził również, że dodatkowo na niekorzyść Trumpa działa fakt, iż początkowo lekceważył on zagrożenie wynikające z pojawienia się nowego rodzaju wirusa. - Nie było to jednak specjalnie nadzwyczajne, bo w tę pułapkę wpadło wielu przywódców państw zachodnich. Skoncentrowany system decyzyjny w USA sprawia jednak, że szczególna odpowiedzialność za te dramatyczne wydarzenia spoczywa na nim i rzutuje właśnie na jego prezydenturze. Jest to więc bardzo kosztowne politycznie - zauważył prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

"Mógł tylko minimalizować straty"

Ostatnie sondaże pokazują jednak tendencję wzrostową Donalda Trumpa. Według badania przeprowadzonego na zlecenie telewizji CBS News obecnie urzędujący prezydent odrabia straty i może liczyć na 46 proc. poparcia. Na Bidena zamierza zaś głosować 52 proc. Amerykanów. Cztery lata temu sondażowe wskaźniki prawie przez cały czas pokazywały podobną przewagę Clinton nad Trumpem, a mimo to wyścig do Białego Domu wygrał wtedy kontrowersyjny biznesmen bez politycznego doświadczenia.

Powiązany Artykuł

shutterstock trump biden free 1200.jpg
Ekspert ds. marketingu politycznego: Trump ma problem, Biden ma przewagę w sondażach

Według prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, "odwrócenie trendu, czyli ponowny wzrost popularności Donalda Trumpa, jest raczej związany z pojawieniem się zamieszek na tle rasowym pod hasłem »Black Lives Matter«, a nie ze sposobem reakcji na pandemię". - Jego działania niezależnie od tego jak byłyby nasilone, mogły tylko minimalizować straty, a nie przynosić zyski. Skutki koronawirusa - niezależnie od tego, kto jest prezydentem - mogą być tylko mniej bądź bardziej negatywne, ale w żaden sposób nigdy nie będą pozytywne - podkreślił politolog.

- Donald Trump musiał stawić czoła pandemii w ostatnim roku swojej kadencji, a za stan państwa pod jej koniec zawsze odpowiada urzędujący prezydent, nie jego poprzednicy - dodał rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

Pandemia przerwała trwający przez 113 miesięcy cykl przyrostu nowych miejsc pracy i skutkowała spadkiem zatrudnienia do poziomu z września 2010 r. Analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zwracają uwagę, że preferencje wyborcze Amerykanów są w dużej mierze zależne od sytuacji gospodarczej w kraju, a ta bardzo ucierpiała wskutek pandemii. "Dla Trumpa i Republikanów najistotniejsza będzie sytuacja gospodarcza w trzecim kwartale" - uważają eksperci.

"Jeżeli dojdzie do prognozowanego odbicia, pozwoli to Trumpowi na budowę pozytywnego gospodarczego przekazu. Gdyby jednak wzrost liczby wykrytych przypadków w kolejnych tygodniach pociągnął za sobą zwiększoną śmiertelność, może to wymusić na władzach stanowych i federalnych ponowne wprowadzenie obostrzeń, które będą negatywnie wpływać na amerykańską gospodarkę i w efekcie zmniejszą szanse Trumpa na reelekcję" - podkreśla w swojej analizie PISM.

"Trump zademonstrował siłę"

Koronawirus zaatakował nie tylko amerykańską gospodarkę i zwykłych obywateli. Zakażenie potwierdzono również u Donalda Trumpa. Prezydent USA jednak stosunkowo szybko i bez powikłań zwalczył chorobę, a kilka dni temu lekarz Białego Domu poinformował o negatywnym wyniku testu na COVID-19 u amerykańskiego przywódcy.

Już kilka godzin po tych dobrych wiadomościach Trump wsiadł na pokład Air Force One i udał się do Sanford w rejonie Orlando. Podczas wiecu na tamtejszym lotnisku wyraził przekonanie, że jest odporny na koronawirusa. - Przeszedłem przez chorobę, mówią, że jestem odporny. Czuje się tak potężny, że mógłbym ruszyć do was i pocałować każdego z Was - facetów i piękne kobiety - mówił. 

Powiązany Artykuł

trump wiec PAP 1200 .jpg
Wybory w USA. Ekspert: Donald Trump lubi wiece, miejsca wybiera nieprzypadkowo

Jak wskazał prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, zwalczenie koronawirusa jest czynnikiem, który pomaga Trumpowi w kontekście wyborów. - Zakażenie przeszedł on szybko i stworzył przy tym wrażenie silnego człowieka, który mimo zainfekowania cały czas pozostawał czynny jako urzędujący prezydent. Zademonstrował w ten sposób swoją tężyznę fizyczną. Tymczasem stan zdrowia Joe Bidena, na który Trump wciąż wskazuje, stawia pod znakiem zapytania możliwość pełnienia przez niego funkcji głowy państwa - stwierdził ekspert.

"Przewaga Trumpa"

U Joe Bidena w 1988 r. wykryto tętniaka mózgu, którego trzeba było jak najszybciej zoperować. Zabieg jego usunięcia powiódł się, a mimo to polityczni rywale otwarcie podważają jego zdolność do objęcia najważniejszego urzędu w Stanach Zjednoczonych. Dla wielu problemem jest też jego wiek, bowiem ma on prawie 78 lat. Komentatorzy polityczni często zwracają uwagę na jego wolne, dość chaotyczne wypowiedzi, a także znaczące lapsusy językowe w trakcie wystąpień.

- Zestawianie stanu zdrowia Trumpa i Bidena daje prezydentowi USA teraz pewną przewagę. Jest to okoliczność wzmacniająca obecnego lokatora Białego Domu i pokazuje go, jako tego, który potrafi zwyciężać i się nie poddaje - powiedział prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Politolog uważa też, że "zakażenie Trumpa ociepla jego wizerunek, pokazuje go w ludzkim wymiarze i ukazuje, że tak jak inni Amerykanie jest on narażony na to samo". - Oczywiście konkurenci polityczni wykorzystują to jednak do wytykania mu lekceważenia pandemii i twierdzą, że życie samo pokazało mu jego błąd - przypomniał rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

"Grają tym obie partie"

Mówiąc o wpływie koronawirusa na wybory w Stanach, nie można pominąć też chińskiego wątku tej sprawy. Donald Trump od samego początku o wybuch pandemii oskarżał Chiny i tamtejszy reżim, który zatajał przed światem prawdę o wykrytych przypadkach zakażeń. Prezydent USA jasno formułował zarzuty i pokazywał amerykańskiemu społeczeństwu winnych. 

Powiązany Artykuł

trump 1200 PAP.jpg
Wybory prezydenckie w USA. Jakie znaczenie mają dla Polski?

Według prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego wątek ten nie przeważa jednak na korzyść żadnej ze stron. - Zarówno Republikanie jak i Demokraci wskazują na Chiny, jako strategicznego rywala USA - powiedział.

Politolog zaznaczył również, że ostre stanowisko Trumpa wobec Chin jest bardzo przemyślaną strategią. - Jest nie tylko użyteczne wyborczo, ale jest też prawdziwe. Tą kartą - tzn. oskarżaniem Chin grają jednak obie partie amerykańskie, dlatego nie można stwierdzić, która na tym bardziej korzysta w kontekście wyścigu do Białego Domu - ocenił ekspert.

Jakub Popławski

Polecane

Wróć do strony głównej