Test niszczyciela satelitów. Ekspert: to nowy wyścig kosmiczny, kosmos to dla Kremla kluczowy obszar przyszłych wojen

-  W ostatnich latach widzimy bardzo duże przyspieszenie testów broni antysatelitarnej Rosji i Chin. Moskwa i Pekin postrzegają kosmos jako obszar kluczowy dla działań wojennych – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Marcin Andrzej Piotrowski z PISM. Chodzi o możliwość niszczenia satelitów, zakłócania zdolności rozpoznania, ostrzegania i łączności, destabilizację. Stosowane są różne instrumenty – np. satelity kamikadze czy "matrioszki" z kilkoma mikrosatelitami lub robotem ukrytym w środku.

2020-12-25, 06:00

Test niszczyciela satelitów. Ekspert: to nowy wyścig kosmiczny,  kosmos to dla Kremla kluczowy obszar przyszłych wojen
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA/Newscom

Powiązany Artykuł

08813308 (1).jpg
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska

Kilka dni temu Moskwa przetestowała pocisk satelitarny – poinformowały o tym siły kosmiczne Stanów Zjednoczonych, zaznaczając, że Kreml w coraz większym stopniu stara się przekształcić przestrzeń kosmiczną w obszar przyszłych działań bojowych.

- Moskwa za rządów Putina intensywniej testuje broń antysatelitarną  - mówi portalowi PolskieRadio24.pl analityk PISM Marcin Andrzej Piotrowski.

Ekspert zaznacza, że broń antysatelitarna (ASAT) może mieć charakter kinetyczny lub niekinetyczny. Pierwszy rodzaj to bardzo kosztowne pociski niszczące satelity, drugim rodzajem są tzw. satelity inspekcyjne, które swoimi robotycznymi ramionami mogą doprowadzić do uszkodzeń lub zmienić orbitę obiektu przeciwnika. Do broni niekinetycznych zalicza się również cyberataki na systemy satelitarne oraz ich zagłuszanie elektroniczne.

REKLAMA

Analityk PISM zauważa, że Rosja ma duże doświadczenie, jeszcze z czasów ZSRR, jeśli chodzi o różne kategorie broni antysatelitarnej. Obecnie jednak testy przyspieszyły.

- Mamy do czynienia z nowym wyścigiem kosmicznym, tym razem o charakterze wojskowym. Broń antysatelitarna jest w centrum uwagi Rosji, Chin i Stanów Zjednoczonych. Pekin i Moskwa traktują ją jako asymetryczną odpowiedź na przewagę USA na innych polach. Dlatego postrzegają kosmos jako ważną – jeśli nie najważniejszą - domenę działań wojskowych  – mówi analityk PISM.

Bronie antysatelitarne, jak zaznacza ekspert, rodzą również niebezpieczeństwo odpadów i śmieci kosmicznych. Dlatego Zachód chciałby wypracować porozumienie regulujące ten problem.

Na razie jednak prawdopodobnie nie uda się wypracować takich rozwiązań – bo Rosja, Chiny, są zainteresowane dalszym rozwojem takich technologii.

REKLAMA

Więcej o nowych broniach antysatelitarnych, satelitach matrioszkach i satelitach kamikadze w tekście rozmowy.

***

Powiązany Artykuł

5583347 (1).jpg
B. attaché USA w Polsce o wschodniej flance NATO: wieści o śmierci mózgowej Sojuszu są przesadzone, jak to ujął Mark Twain

PolskieRadio24.pl: Siły kosmiczne armii Stanów Zjednoczonych stwierdziły, że Rosja przeprowadziła próbę pocisku antysatelitarnego i stara się przekształcić kosmos w pole bitwy.

Czy ta próba to znaczące wydarzenie, jeśli  chodzi o rozwój nowych rodzajów broni, metod nowej wojny, jak na to patrzeć? Czym jest broń antysatelitarna?

Marcin Andrzej Piotrowski, analityk PISM: Rosja wystrzeliła z poligonu w Plesiecku pocisk antysatelitarny Nudol PL-19, testowany od 2014 roku. Według moich obliczeń to był to już 8. albo 9. test pocisku. Widzimy zatem, że Rosjanie konsekwentnie go dopracowują.

Uzbrojenie antysatelitarne (ASAT) dzieli się na dwa rodzaje: kinetyczne i niekinetyczne. Systemy kinetyczne fizycznie niszczą satelity przeciwnika. Do tej kategorii oprócz rakiet wystrzeliwanych z ziemi (pocisków ziemia-kosmos) zalicza się także tzw. satelity koorbitalne. Satelity te funkcjonują na tej samej orbicie, na której jest satelita-cel, który ma być zniszczony. Stosuje się terminy satelita ”kamikadze” albo satelita inspekcyjny. Kamikadze, jak sugeruje nazwa, uderza w satelity przeciwnika. Satelity inspekcyjne to przykrywka dla tych, które są de facto dronami albo robotami, wyposażonymi w odpowiednie ramiona, pozwalające zmienić, zakłócić orbitę na której znajduje się inny satelita - obiekt ataku. Chodzi o to, by nie mógł on już dalej funkcjonować.

REKLAMA

W ramach systemów kinetycznych, fizycznie niszczących satelitę, testowane były także pociski wystrzeliwane z samolotów. W Stanach Zjednoczonych był to samolot F-15, teraz w Rosji jest to specjalny wariant samolotu MiG-31. Takie samoloty przechwytujące osiągające bardzo wysoki pułap i dzięki temu zdolne do wystrzelenie pocisku ASAT. A taka rakieta jest o wiele tańsza i mniejsza niż pocisk typu ziemia-kosmos, do którego należy wspomniany Nudol.

Mamy także drugą szeroką kategorie systemów antysatelitarnych, jakimi są bronie niekinetyczne. W tym przypadku chodzi o uszkodzenie satelity i jego wyposażenia, zakłócenie jego funkcji. Po pierwsze, są to to lasery naziemne albo zamontowane na samolotach A-60. Po drugie to różnego typu naziemne systemy walki radioelektronicznej, które zagłuszają odbiór sygnałów z satelitów i łączność satelitów nawigacyjnych. Po trzecie to cyberataki, które mogłyby pozwolić na przejęcie kontroli nad satelitą przeciwnika albo jego pełne wyłączenie.

Rosja ma ogromne doświadczenie w obu kategoriach broni ASAT, sięgające jeszcze czasów Związku Radzieckiego. Myślenie o takich broniach pojawiło się tak naprawdę w latach pięćdziesiątych zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Związku Radzieckim  - i wzmogło się na przełomie lat 50-60, gdy nasilał się wyścig kosmiczny. Chodziło w nim głównie o prestiż i propagandę, ale też oczywiście o wykorzystanie wojskowe kosmosu.

REKLAMA

Pierwsze testy rakiet ziemia-kosmos miały miejsce de facto na początku lat 60. – przeprowadziły je Związek Radziecki i Stany Zjednoczone. W latach 90. Rosja przestała intensywnie testować tego rodzaju zdolności. Ale za rządów Władimira Putina, zwłaszcza w ostatniej dekadzie, obserwujemy nasilenie testów systemów kinetycznych. Rosja zademonstrowała też swoje nowe zdolności, jeśli chodzi o systemy niekinetyczne.

Potrzebne jest w tym miejscu wyjaśnienie, dlaczego Rosjanie, także Chińczycy, mają motywację, by rozwijać tego typu systemy.

Chodzi o przewagę w konflikcie zbrojnym?

Współczesne pole walki i siły zbrojne są uzależnione od wsparcia satelitów. Nie wchodząc we wszystkie szczegóły, ważne są systemy łączności wojskowej, rozpoznania, nawigacji i wczesnego ostrzegania.

Trudno sobie wyobrazić współczesne siły zbrojne, zwłaszcza takiego supermocarstwa jak Stany Zjednoczone, bez wsparcia satelitów wojskowych w kosmosie.

REKLAMA

Obserwujemy także rosnącą zależność od satelitów sektorów cywilnych czy nawet indywidualnych użytkowników. Wszyscy jesteśmy teraz zależni od satelitów łączności, nawigacji i danych z satelitów meteorologicznych.

Rosja, i Chiny w pewnych w kategoriach uzbrojenia, takich jak lotnictwo, marynarka wojenna, czy systemy strategiczne, odstają wciąż od Stanów Zjednoczonych.

W optyce wojskowych rosyjskich i chińskich - już co najmniej od 20 lat myśli się o kosmosie jako obszarze kluczowym dla przyszłych konfliktów zbrojnych, zwłaszcza gdyby doszło do jakiegoś konfliktu między Rosją a USA, czy Chinami a USA.

W ostatniej dekadzie widzimy bardzo duże przyspieszenie testów ASAT Rosji i Chin. Można nazwać to strategią asymetrycznej odpowiedzi na różne zdolności, które Amerykanie już posiadają, albo które będą mieli w niedalekiej przyszłości.

REKLAMA

Broń ASAT pozwalałaby w takim konflikcie na zniszczenie systemu satelitów wczesnego ostrzegania. Nowe bronie hipersoniczne, w których Amerykanie, Rosja i Chiny są coraz bardziej zaawansowane, też nie mogłoby funkcjonować i być skuteczne bez wsparcia naprowadzania i kierowania satelitarnego.

Zakładam, że w nadchodzącej dekadzie będziemy obserwowali przyspieszenie testów w obszarze zdolności ASAT. Tego zdania są wywiad i wojskowi USA. Rosnące znaczenie kosmosu ma także odzwierciedlenie w ostatnich dokumentach NATO, czy w różnego rodzaju wypowiedziach i artykułach publikowanych w Chinach i Rosji. Kosmos jest coraz powszechniej uznawany za kolejną domenę ewentualnych konfliktów zbrojnych.

Wspomniał pan, że Rosja i Chiny w ostatnim czasie nasiliły próby broni antysatelitarnej, w związku z tym, że postrzegają sytuację tak, że Stany Zjednoczone mają przewagę, jeśli chodzi m.in. o rozeznanie satelitarne i inne wykorzystania satelitów. W związku z tym podejmują działania, które mogłyby niszczyć ten system.

Podejmują działania, które pozwalałyby w razie konfliktu zneutralizować przewagę Stanów Zjednoczonych w kosmosie. Bronie antysatelitarne mają być w zamyśle Pekinu i Moskwy odpowiedzią w razie konfliktu zbrojnego na pełną skalę. Pozwalałyby na osłabienie zdolności amerykańskich w jego początkowej fazie.

A częstotliwość prób, jak pan wspomniał, nasila się.

Pekin i Moskwa będą dalej doskonalić tego rodzaju zdolności, ale to nie znaczy jednak, że zaczną jutro zestrzeliwać satelity. Tak krok byłby ostatecznością.

REKLAMA

Taka zdolność postrzegana jest jako kluczowa, ale dopiero w sytuacji realnego konfliktu. Obecnie przewaga amerykańska i zdolności do odstraszania są na tyle silne, że, mam nadzieję, że do realizacji takiego scenariusza nigdy nie dojdzie.

Natomiast zdarzały się już niepokojące incydenty. W 2013 doszło do sporu Rosji z Francją i Włochami. Rosja umieściła tzw. satelitę inspekcyjnego, który, jak deklarowała podczas umieszczania go w kosmosie miał służyć do reperacji innych satelitów rosyjskich.

Jednak okazało się, że z jednego satelity wyskoczyły dwa inne i zaczęły manewrować wokół francusko-włoskiego satelity Athena-Fidus . To satelita telekomunikacyjny podwójnego przeznaczenia, m.in. dla resortów obrony Francji, Belgii i Włoch oraz służb bezpieczeństwa i ratunkowych kilku innych krajów europejskich.

REKLAMA

Ta sytuacja była przedmiotem sporów w ONZ oraz ostrych protestów dyplomatycznych Francji i Włoch.

Rosjanie pokazali zatem, że są w posiadaniu satelitów inspekcyjnych, które mogłyby zakłócić pracę satelitów przeciwnika, albo je uszkodzić.

Rosjanie dowiedli też w ostatnich latach, że w ramach systemów niekinetycznych dysponują bardzo dobrymi naziemnymi systemami walki radioelektronicznej, zagłuszającymi sygnały łączności i GPS.

Mieliśmy także przecieki do mediów, iż Rosjanie wykorzystywali broń niekinetyczną m.in. do zakłócenia nawigacji ukraińskiej w konflikcie na wschodniej Ukrainie, zakłócali też pracę różnych satelitów odpowiadających za łączność w czasie niektórych ćwiczeń NATO.

REKLAMA

W ostatnich dniach słyszymy o cyberatakach Rosji na różnego rodzaju instytucje w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że w sytuacji realnego konfliktu Rosjanie mają także bardzo zaawansowane zdolności do cyberataków na satelity przeciwnika.

Z tego wynika, że sprawa jest wagi ciężkiej. Zakłócanie łączności czy pozbawienie możliwości rozpoznania może zupełnie zdestabilizować nie tylko siły zbrojne, ale też funkcjonowanie państw.  Odpowiedź, ochrona przez zakłócaniem wydaje się sprawą kluczową.

Przewaga USA w większości domen wojskowych jest tak duża, że Rosjanie i Chińczycy szukają wciąż dostępnych dla nich możliwości. Z punktu widzenia polityki można się zastanawiać, co to oznacza, jeśli chodzi o ogólne nastawienie Kremla i Pekinu względem USA.

Część systemów ASAT jest bardzo droga. Nudol czy satelita inspekcyjny wymagają dużych środków i długich badań. Rosja inwestuje jednak w takie bronie antysatelitarne. Zatem uznają, że jest to uzbrojenie perspektywiczne i niezbędne dla neutralizacji amerykańskiej przewagi.  

Amerykanie mają też tego rodzaju uzbrojenie?

Amerykanie testowali rakiety ziemia-kosmos od 1958 r. Trzeba też mieć na względzie, że każdy kraj, który opanował technologię przeciwrakietową, czyli zdolność do przechwytywania typu pozaatmosferycznego może zaadaptować te same systemy przeciwrakietowe jako broń ASAT.

REKLAMA

Amerykanie pokazali w 2008 roku, że rakiety SM-3, będące na uzbrojeniu krążowników rakietowych Aegis, mają także zdolności antysatelitarne. Tłumaczyli oficjalnie, że musieli zestrzelić satelitę, który od dłuższego czasu nie funkcjonował.

Amerykanie dość powściągliwie testują jednak ich kinetyczne zdolności antysatelitarne. Nie ma jednak wątpliwości, że mogliby wykorzystać rakiety SM-3 i jeszcze inne możliwości. Władze amerykańskie mają jednak na względzie możliwe zanieczyszczenia niskiej orbity ziemi. Każdy test kinetyczny i zniszczenie satelity na orbicie oznacza tysiące odłamków, które w przyszłości mogą stwarzać zagrożenie.

Mieliśmy przykłady, że szczątki kosmiczne uderzały czy to w inny satelity cywilne, czy wojskowe, czy nawet w Międzynarodową Stację Kosmiczną. Taki obraz zademontrowano też w filmie ”Grawitacja”. Takie szczątki zaśmiecające orbitę są już zagrożeniem w czasie pokoju, a nie tylko wymysłem scenarzystów filmowych.

W 2007 roku głośny test przeprowadziły Chiny. W efekcie na orbicie znalazło się wiele szczątków zniszczonego satelity. To stało się przedmiotem protestów i kontrowersji na wiele lat Od tego czasu rośnie zaniepokojenie skutkami testów kinetycznych ASAT.

REKLAMA

USA i UE promują przy tym od dawna próby porozumienia, które ograniczałyby ilość tego rodzaju szczątków na niskiej orbicie Ziemi. Można wspomnieć także, że w 2019 roku także Indie przeprowadziły test własnej rakiety antysatelitarnej. Nie zdziwiłbym się także, gdyby nad takimi zdolnościami w najbliższej dekadzie zaczęły pracować też inne kraje, zwłaszcza nastawione antyamerykańsko, takie jak Korea Północna czy Iran.

A testy ASAT zagrażają też satelitom cywilnym.

Satelity nawigacyjne, meteo, łączności w przeważającej większości operują na niskiej orbicie Ziemi. To są już tysiące satelitów, które pozostają w zasięgu rakiet ziemia-kosmos czy zaadaptowanych do tego celu pocisków przeciwrakietowych.

To jest oczywiście duży problem. Zajmuje to z pewnością nie tylko analityków pozarządowych, ale także jest to coraz większy problem dla strategów wojskowych.

Z tym problemem wszyscy będziemy się mierzyć w najbliższych dekadach, chyba że zostanie wprowadzone porozumienie, które w pełni zakaże kinetycznych testów ASAT.

REKLAMA

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wykorzystanie kosmosu przez wojsko ma miejsce od lat 50-60., jeśli chodzi o łączność, wczesne ostrzeganie i rozpoznanie. Równolegle do trwającej eksploracji cywilnej postępowało wykorzystanie kosmosu przez wojsko i służby wywiadowcze.

W 1967 roku udało się podpisać Traktat o przestrzeni kosmicznej. Dotyczył on jednak tylko jednego aspektu, choć ważnego w warunkach zimnej wojny. Zakazywał bowiem umieszczania w kosmosie broni nuklearnej, ale nie obejmował już  systemów ASAT.

Od lat 80. Trwała także dyskusja w różnych agendach ONZ na temat porozumień w kwestii systemów ASAT – nie udaje się jednak osiągnąć porozumienia. Dopóki USA, Rosja, Chiny chcą doskonalić swoje zdolności, może to być trudne.

To poważny problem: jak uniknąć zderzeń, kolizji z resztkami kosmicznymi.

Testy kinetyczne broni ASAT to istotne zagrożenie, ale przestrzeń kosmiczna i tak jest już zaśmiecona różnymi szczątkami, niedziałającymi satelitami, które jeszcze nie spaliły się w atmosferze.

REKLAMA

Jest wiele graficznych symulacji, pokazujących, jak wygląda niska orbita Ziemi i jak wiele tysięcy kosmicznych śmieci tak się znajduje.

To palący problem, który na pewno będzie zajmował polityków i strategów. UE i USA są już dość aktywne w tej kwestii – to zwiększa szanse potencjalnego porozumienia.

Z drugiej strony, pamiętajmy,  obserwujemy nowy wyścig kosmiczny. W ostatnich dniach Chiny pokazały swoje zdolności, wysyłając lądownik na powierzchnię Księżyca. Są plany kolejnych misji załogowych USA na Księżyc – misja Artemis. Chińczycy deklarują, że chcą wysłać tajkonautów na Księżyc w kolejnej dekadzie. Rosja też deklaruje takie chęci, choć wydaje mi się, że jest to poza zasięgiem jej możliwości finansowych.

Patrząc na dokonania Elona Muska widzimy, że kosmos przestał już być domeną państwa, coraz większe zdolności ma tam sektor prywatny. Kwestia unormowań jest coraz bardziej istotna.

REKLAMA

Ochrona przed zagłuszaniem łączności, przekazywania danych – to kolejny problem.

Naziemne systemy niekinetyczne są dostępne dla szerszego grona państw – bardziej zaawansowane technologicznie kraje mogą zaadaptować systemy walki radioelektronicznej do zagłuszania sygnału łączności lub GPS.

W wielu krajach widoczne jest podwójne zastosowanie takich systemów: urządzenia zagłuszające inne systemy elektroniczne można np. łatwo zaadaptować do zakłócania sygnału GPS.

Takie zdolności wiele krajów już posiada, albo nad nimi w miarę intensywnie pracuje, gdyż są one tańsze niż konstrukcja satelity kamikadze czyli satelity inspekcyjnego, albo przetestowanie takiego pocisku jak Nudol.

Zapewne trwa poszukiwanie antidotum na zakłócanie sygnałów.

Już pierwsze satelity rozpoznawcze Corona, umieszczane przez Amerykanów w kosmosie w latach 50-60., miały montowane systemy zabezpieczające ich wyposażenie i łączność. Większość satelitów wojskowych ma zapewne zabezpieczenia przed atakami niekinetycznymi. To stary mechanizm wyścigu tarczy z mieczem. Przypuszczam iż większość satelitów wojskowych, wywiadowczych i podwójnego przeznaczenia ma bardzo zaawansowane zabezpieczenia, co najmniej uodparniające je na niekinetyczne bronie ASAT.

REKLAMA

 

 

 

 

REKLAMA

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej