UE i USA potępiają działania sił bezpieczeństwa w Birmie. Nie żyje ponad 100 osób
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell potępił działania sił bezpieczeństwa w Birmie, które w sobotę otworzyły ogień do protestujących, w wyniku czego zginęło co najmniej 107 osób. Wśród ofiar są kobiety i dzieci.
2021-03-29, 03:00
Josep Borrell uznał te działania za "nieakceptowalne". Zauważył, że masakry dopuszczono się w narodowym Dniu Sił Zbrojnych. - Dalekie od świętowania, wojsko Mjanmy uczyniły ten dzień dniem okropieństwa i hańby - dodał szef unijnej dyplomacji.
Josep Borrell ocenił, że "eskalacja bezdusznej przemocy ze strony wojska wobec własnego ludu jest niedopuszczalna i musi się skończyć".
- Unia Europejska wzywa przywódców wojskowych do zejścia z tej bezsensownej ścieżki - zaznaczył szef unijnej dyplomacji.
Powiązany Artykuł
Birma: aresztowany dziennikarz z Polski wyszedł na wolność. Będzie musiał opuścić kraj
"To absolutnie oburzające"
Otwarcie ognia do protestujących potępił także prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Wydarzenia te określił jako "straszliwe". - To absolutnie oburzające - dodał.
REKLAMA
Zaznaczył, że na podstawie informacji, które otrzymał, "strasznie wielu ludzi zginęło całkowicie niepotrzebnie".
Manifestacje - do których wezwała opozycja - przypadły w Dniu Sił Zbrojnych - wojskowym święcie, które upamiętnia początek oporu wobec japońskiej okupacji z 1945 roku. Protesty miały być znakiem sprzeciwu wobec wojskowej junty, która od lutego rządzi krajem.
Z kolei państwowa telewizja ostrzegała, że wojsko będzie strzelało do protestujących. Mimo ostrzeżeń protesty odbywały się w większości miast kraju. Od początku protestów w Mjanmie zginęło około 400 demonstrantów.
ks
REKLAMA
REKLAMA