Szkocja: zwyciężczyni wyborów żąda referendum ws. niepodległości

2021-05-08, 21:08

Szkocja: zwyciężczyni wyborów żąda referendum ws. niepodległości
Nicola Sturgeon. Foto: PAP/EPA/ROBERT PERRY

- Szkoci zdecydowali, że chcą referendum ws. niepodległości, a rząd w Londynie nie może im tego zabronić - ostrzegła szefowa Szkockiej Partii Narodowej, która wygrała wybory do regionalnego parlamentu. Nicola Sturgeon powiedziała, że jeśli konserwatyści Borisa Johnsona spróbują to zrobić, to sprzeciwią się woli szkockich obywateli.


Powiązany Artykuł

szkocja flaga parlament bidna flaga free shutt 1200 .jpg
"Forsowane bez względu na koszt". Johnson krytykuje obietnicę referendum w Szkocji

Już po raz czwarty zdecydowana większość mapy wyborczej Szkocji zamalowała się na żółto, czyli na kolor SNP, Szkockiej Partii Narodowej.

Liczenie głosów trwa, ale już wiadomo, że ugrupowanie będzie miało zdecydowanie najwięcej mandatów. Do samodzielnej większości SNP zabraknie niemal na pewno jednego lub dwóch mandatów, ale stronnictwo może liczyć na wsparcie Zielonych, którzy także popierają oderwanie się od Londynu.


Posłuchaj

Nicola Sturgeon o referendum (źr. IAR) 0:25
+
Dodaj do playlisty

 

Nicola Sturgeon ostrzegła, że teraz nikt nie powinien sprzeciwiać się głosowaniu w sprawie referendum.

- Jeśli torysi spróbują to zrobić, nie będą sprzeciwiać się Szkockiej Partii Narodowej. Sprzeciwiają się woli szkockich obywateli. To byłby ostateczny dowód, że Zjednoczone Królestwo nie jest sojuszem równorzędnych partnerów. I, że rząd w Londynie nie postrzega już Królestwa jako dobrowolnej unii narodów - stwierdziła szefowa separatystów.

Na południu, w Anglii, mapa wyborcza pokryła się kolorem niebieskim. Konserwatyści Borisa Johnsona odnieśli sukces w wyborach lokalnych, zdobywając wiele tradycyjnych twierdz pogrążonej w kryzysie lewicy. A Nicola Sturgeon przekonywała, że ten sukces prawicy to kolejny powód, by Szkoci wybrali niepodległość.

Mieszkańcy Edynburga czy Glasgow częściej niż Anglicy deklarują poglądy lewicowe, częściej są też prounijni.

- Większość Szkotów popiera progresywną, otwartą wizję przyszłości naszego narodu. Ale przed nami jest wiele lat z prawicowym rządem, ogarniętym obsesją brexitu. Rząd, na który nie głosujemy - przekonywała pierwsza minister.

Szkoci są podzieleni

Ale według badań Szkoci są w sprawie niepodległości podzieleni. Wprawdzie na początku roku kilkanaście sondaży wskazywało na wyraźną przewagę "yes", ale ostatnio wyniki znów oscylują wokół remisu.

W przeszłości Nicola Sturgeon sugerowała, że kolejne referendum najlepiej byłoby zorganizować, gdy kilka sondaży z rzędu pokaże poparcie dla niepodległości na poziomie ok. 60%.

Te wybory pokazały też zdolność mobilizacji wyborców, którzy nie chcą niepodległości. W kilku okręgach zwolennicy konserwatystów przerzucili taktycznie swoje głosy na lewicę, tak by zablokować kandydata separatystów, a tym samym - drogę SNP do samodzielnej większości.

Premier Boris Johnson już stwierdził, że wychodzenie z pandemii to zły moment, by mówić o referendum niepodległościowym. "The Times" pisze, że pamięta, jak dla jego poprzednika, Davida Camerona, skończyło się zorganizowanie referendum brexitowego. Według gazety, Boris Johnson nie chce, by historia zapamiętała go jako "premiera, który utracił Szkocję".

Nie jest wcale jasne, czy rząd centralny w Londynie musi wyrazić zgodę na głosowanie. Siedem lat temu zrobił to gabinet Davida Camerona, na podstawie porozumienia z separatystami. Ale Edynburg może próbować sam zorganizować głosowanie, co wywołałoby spór konstytucyjny, który rozstrzygnąć musiałyby sądy.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/agkm

Polecane

Wróć do strony głównej