Rodzice Ramana Pratasiewicza apelują o pomoc. "Nasz syn nie zrobił nic złego"
Mieszkający we Wrocławiu rodzice Ramana Pratasiewicza, zatrzymanego w niedzielę w Mińsku przez białoruskie władze, w wywiadzie dla agencji AFP apelują do społeczności międzynarodowej o "uratowanie syna". - On nie zrobił nic złego - przekonuje jego matka Natalia.
2021-05-26, 00:34
Natalia Pratasiewicz mówi w wywiadzie dla francuskiej agencji, że nie spała od dwóch nocy, ściskając telefon w dłoniach, w nadziei, że dostanie wiadomość od syna. - Proszę, błagam, wzywam całą społeczność międzynarodową, aby go uratowała - apeluje.
Powiązany Artykuł
"Nie ubiegał się o azyl w Polsce". Nowe ustalenia ws. Ramana Pratasiewicza
- To tylko reporter, to tylko dzieciak... (...) Proszę, uratujcie go. Oni go zabiją - dodaje.
46-letnia Natalia i jej mąż 48-letni Dzmitry uważają, że ich syn może przebywać w areszcie białoruskich tajnych służb. - Prawnik próbował się z nim dzisiaj spotkać, ale nie mógł. Nadal nie wiemy, czy on tam jest, jaki jest jego stan, jak się czuje - mówi Dzmitry, były wojskowy.
- "Piszą, że rozstrzelają nas w Warszawie". Współtwórca białoruskiego kanału NEXTA otrzymuje groźby
- "Polskie propozycje zostały przyjęte". Premier o decyzji w sprawie sankcji wobec Białorusi
- Jednym ze sposobów, w jaki nasze władze stosują tortury, jest nieinformowanie rodziny o tym, gdzie przetrzymywani są krewni - podkreśla.
Rodzice Ramana Pratasiewicza pozostają w bliskim kontakcie z matką jego partnerki Sofii Sapiegi, studentki prawa w Wilnie, która została wraz z nim aresztowana w niedzielę w Mińsku.
Według rodziców białoruskiego opozycjonisty w przekazie wideo, opublikowanym w poniedziałek przez białoruskie władze, wyraźnie widać było ślady pobicia ich syna. Dzmitry zwraca uwagę, że jego syn wyglądał na wyjątkowo zdenerwowanego, miał braki w uzębieniu i siniaki po lewej stronie twarzy i szyi.
bartos
REKLAMA
REKLAMA