Proces ws. śmierci Maradony. Ochroniarz legendy aresztowany
Sąd w Bienos Aires aresztował Julio Corię, byłego ochroniarza Diego Maradony, pod zarzutem krzywoprzysięstwa. Do aresztowania doszło podczas procesu siedmiu lekarzy, którzy są oskarżeni o zaniedbania w opiece nad zmarłym w 2020 roku gwiazdorem piłki nożnej.
2025-03-26, 08:41
Były ochroniarz Maradony aresztowany za krzywoprzysięstwo w sprawie jego śmierci
Według ustaleń śledczych, Julio Coria był obecny w domu, w którym przebywał Diego Maradona, jednak zbyt późno rozpoczął sztuczne oddychanie. Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku, dwa tygodnie po usunięciu zakrzepu krwi w mózgu. Przyczyną śmierci była niewydolność serca i ostry obrzęk płuc. Piłkarz od wielu lat zmagał się też z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Jego śmierć pogrążyła Argentynę w narodowej żałobie.
Śmierć Maradony. Ruszył proces zespołu medycznego argentyńskiego piłkarza
W marcu siedmiu pracowników zespołu medycznego opiekującego się Maradoną stanęło przed sądem. Są oskarżeni o zaniedbania, które przyczyniły się do śmierci argentyńskiej gwiazdy futbolu. Każdemu z oskarżonych grozi od 8 do 25 lat więzienia, jeśli zostaną uznani za winnych "zabójstwa z ewentualnym zamiarem". Prokurator zarzuca im działanie ze świadomością, że ich zaniedbania mogą doprowadzić do śmierci piłkarza. W procesie zeznania ma składać ponad 100 świadków, w tym członkowie rodziny Maradony oraz lekarze, którzy opiekowali się nim przez lata. Przesłuchania mają potrwać do lipca.
Według ustaleń śledczych badający okoliczności śmierci Maradony, piłkarz został znaleziony martwy w łóżku dwa tygodnie po operacji. Oficjalną przyczyną śmierci był zawał serca. W toku śledztwa ustalono, że pielęgniarz na nocnym dyżurze widział "sygnały ostrzegawcze", ale otrzymał polecenie, aby nie budzić Maradony. Rano piłkarz już nie żył. Prokuratorzy twierdzą, że zespół medyczny forsował leczenie określane jako "lekkomyślne i niewystarczające". Zarzucają zespołowi medycznemu brak adekwatnej opieki. Rodzina Maradony twierdzi wręcz, że ujawnione nagrania audio i wiadomości tekstowe dowodzą, że jego życie było narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Źródła: Polskie Radio/PAP/mg
REKLAMA