Odkryto kosmiczną anomalię. "Promieniowanie, które mogłoby unicestwić ludzkość"
Nowo odkryta anomalia rzuca nowe światło na ewolucję galaktyk i jednocześnie z trwogą każe myśleć o możliwej przyszłości Drogi Mlecznej - twierdzą naukowcy. Chodzi o wyjątkowo potężne wyrzuty fal promieniowania, sięgające milionów lat świetlnych i niosące ogromne ilości potencjalnie śmiertelnej energii.
2025-04-16, 06:06
Niezwykłe zjawisko w kosmosie. "To coś więcej niż anomalia"
Badacze z indyjskiego uniwersytetu CHRIST w Bangalore znaleźli w kosmosie spiralną galaktykę, leżącą w odległości prawie miliarda lat świetlnych od Ziemi, w której centrum znajduje się supermasywna czarna dziura o masie miliardów Słońc. Wyrzuca ona z siebie strumienie promieniowania o długości około 6 milionów lat świetlnych. To przełomowe odkrycie, dotychczas bowiem sądzono, że tak potężne strumienie (dżety) mogą pochodzić tylko z galaktyk eliptycznych. Galaktyki spiralne uważano za zbyt delikatne.
Nowe odkrycie każe sądzić, że także Droga Mleczna może w przyszłości wytworzyć podobnej mocy promieniowanie, które mogłoby unicestwić ludzkość - piszą naukowcy w opracowaniu badań, wydanym na łamach czasopisma brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego (Royal Astronomical Society).

Naukowcy odkryli spiralną galaktykę emitującą rozbłyski fal radiowych sięgające milionów lat świetlnych (fot. Bagchi and Ray et al/Giant Metrewave Radio Telescope (CC BY 4.0)
- To coś więcej niż anomalia - ocenia główny autor badań, profesor Joydeep Bagchi z uniwersytetu CHRIST. - Zmusza nas do przemyślenia tego, jak galaktyki ewoluują i jak supermasywne czarne dziury rosną w nich i kształtują ich środowisko. Jeśli galaktyka spiralna może nie tylko przetrwać, ale także rozwijać się w tak ekstremalnych warunkach, co to oznacza dla przyszłości galaktyk takich jak nasza Droga Mleczna? Czy nasza galaktyka może pewnego dnia doświadczyć podobnych wysokoenergetycznych zjawisk, które będą miały poważne konsekwencje dla przetrwania w niej cennego życia? - zastanawiał się Bagchi.
Nowe odkrycie miliard lat świetlnych od Ziemi. Jak to wpłynie na Drogę Mleczną?
REKLAMA
W centrum okołoziemskiej galaktyki znajduje się Sagittarius A - czarna dziura o masie około 4 milionów Słońc. Na razie jest spokojna i bardzo wyciszona, ale to mogłoby się zmienić, gdyby wchłonęła chmurę gazów, gwiazdę lub nawet małą galaktykę karłowatą - spekulują naukowcy. Niewykluczone, że zaczęłaby wówczas także emitować dżety. Takie zjawiska, znane jako TDE (Tidal Disruption Event - zdarzenia rozerwania pływowego) - są znane naukowcom, ale nigdy nie występowały w Drodze Mlecznej.

W zależności od swojej mocy i składu dżet wystrzelony przez Sagittariusa A mógłby wpłynąć na procesy tworzenia się gwiazd w Drodze Mlecznej - tak jak ma to miejsce w przypadku nowo odkrytej galaktyki, gdzie strumienie fal radiowych działają jak piekarnik, nie pozwalając kosmicznej materii ostygnąć.
Czytaj także:
- Alert zorzowy. Słońce wystrzeliło obłoki plazmy. "Idą prosto na nas"
- Zielony gość z krańców Układu Słonecznego. Kometa SWAN ozdobi nocne niebo
Wystrzelony w pobliżu Układu Słonecznego, dżet z centrum Drogi Mlecznej mógłby doprowadzić do osłabienia atmosfer planet, tym samym zmieniając panujące na nich warunki, a jeśli trafiłby w Ziemię lub jej najbliższe sąsiedztwo, to prawdopodobnie spowodowałby mutacje DNA organizmów żywych i zdarł warstwę ozonową, co skutkowałoby masowym wymieraniem za sprawą potężnych dawek promieniowania UV.
"Astronomowie uważają, że Droga Mleczna prawdopodobnie doświadczyła w przeszłości wielkoskalowych wyrzutów fal radiowych, i chociaż potencjalnie może ich ponownie doświadczyć w przyszłości, eksperci nie są w stanie powiedzieć dokładnie, czy i kiedy, ponieważ zależy to od wielu czynników" - czytamy na łamach czasopisma Royal Astronomical Society.
REKLAMA
Źródło: Royal Astronomical Society/PAP/mbl/kor
REKLAMA