Reżim w kieszeni. Tak Korea Północna śledzi swoich obywateli
Smartfon przemycony z Korei Północnej zawierał zaawansowane funkcje służące do inwigilacji i indoktrynacji obywateli przez reżim Kim Dzong Una. To efekty dziennikarskiego śledztwa BBC i Daily NK. Urządzenie było zainfekowane oprogramowaniem, które co pięć minut, bez zgody użytkownika, wykonywało zrzut ekranu. Co więcej, narzędzie samo modyfikowało tekst wpisywany do telefonu.
2025-06-02, 16:33
Smartfon szpiegujący obywateli. Ujawniono szokujące szczegóły
Użytkownicy, którzy wpisywali "nieprawidłowe" słowa dostawali natychmiastowe ostrzeżenie, by nie używać zakazanych określeń. "Oppa", czyli "starszy brat" był zastępowany słowem "comrade" ("towarzysz"). Wszelkie odniesienia do Korei Południowej były automatycznie zamieniane na "państwo marionetkowe". Zrzuty ekranu trafiały do tajnego folderu, do którego użytkownik nie miał dostępu - ten miały tylko władze Korei Północnej.
Praktyki rodem z George'a Orwella ujrzały światło dzienne dzięki organizacji Daily NK. To jej członkowie pod koniec 2024 roku potajemnie przemycili do Seulu północnokoreański telefon.
- Smartfony stały się nieodłączną częścią całego mechanizmu indoktrynacji ludzi w tym kraju - powiedział BBC Martyn Williams, ekspert zajmujący się północnokoreańską technologią. Zaalarmował również, że reżim zaczyna zyskiwać przewagę w wojnie informacyjnej i technologicznej.
Młodzieżowe oddziały represji patrolują ulice
W 2023 roku reżim Kim Dzong Una oficjalnie zakazał używania południowokoreańskich zwrotów. Co więcej, obywatele nie mogli naśladować akcentu sąsiadów - władze uznały to za poważne przestępstwo. Aby zasady były przestrzegane, na ulice wyszły "młodzieżowe oddziały represji", które monitorowały zachowanie podejrzanych Koreańczyków.
REKLAMA
24-letnia Kang Gyuri, która uciekła z Korei Północnej w 2023 roku, powiedziała, że jej smartfon był wielokrotnie konfiskowany, a wiadomości tekstowe sprawdzane pod kątem zakazanych zwrotów. Reżim zwrócił na nią uwagę, bo jej wygląd był "zbyt południowy" - konkretnie fryzura i ubiór.
"Myślałam, że to normalne". Relacja uciekinierki z Korei Północnej
- Kiedyś myślałam, że to normalne, że państwo tak bardzo nas ogranicza. Myślałam, że inne kraje żyją z takim samym stopniem kontroli. W końcu zdałam sobie sprawę, że tak jest tylko w Korei Północnej - powiedziała w rozmowie z BBC.
Kang Gyuri mieszka obecnie w Korei Południowej. Jak uciekła? Za pomocą łodzi. - Poczułam się tym wszystkim tak przytłoczona, że postanowiłam uciec - wyjaśniła. Pierwszą furtką na inny świat okazały się nielegalne audycje radiowe i seriale. To utwierdziło ją w przekonaniu, że musi się wydostać z tej komunistycznej dystopii.
- Flota cieni w Arktyce. Szykuje się do kursu po gaz skroplony
- Miliony pocisków dla Rosji, zabójcza broń dla Kima. Raport o złowieszczym sojuszu
- Bazy atomowe Rosji. Dziennikarze dotarli do tajnych planów
Źródła: New York Post/BBC/pb
REKLAMA