Benzynowy atak Rosji na Ukrainę. W wyniku sankcji Rosji Ukraina może zostać bez benzyny. Ekspert OSW: Rosja uderza w bardzo czuły punkt

2019-05-14, 20:20

Benzynowy atak Rosji na Ukrainę. W wyniku sankcji Rosji Ukraina może zostać bez benzyny. Ekspert OSW: Rosja uderza w bardzo czuły punkt
zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay.com

Od 1 czerwca eksport rosyjskich paliw na Ukrainę jest zakazany, chyba, że rząd udzieli specjalnej licencji. – Jeśli embargo zadziałałoby w pełni, Ukrainie grozi kryzys na rynku paliwowym – stwierdza ekspert OSW dr Szymon Kardaś. Prognozuje jednak, że w najbliższym czasie Rosja wykorzysta to jako instrument szantażu, ze względu na cykl wyborczy na Ukrainie.

 – Rosja będzie zapewne wykorzystywać grę embargiem, jego luzowaniem i zaostrzaniem jako narzędzie szantażu i wpływania na Kijów w okresie wyborczym – przewiduje ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś.


Powiązany Artykuł

kreml free 1200 a.jpg
EKSPERT OSW: KRYZYS BRUDNEJ ROPY TO MOŻE BYĆ OPERACJA KREMLA WYMIERZONA W BIAŁORUŚ

Potencjalnie cios, jaki Rosja można zadać poprzez embargo, może mieć piorunujące skutki, ze względu na jej dominującą pozycję. Rosyjskie paliwa zajmują prawie połowę rynku. Równie dużą część stanowią produkty z Białorusi, przetwarzane z rosyjskiej ropy.

Białoruś tymczasem ograniczyła produkcję ze względu na kryzys brudnej ropy i nie wiadomo, jak będzie wyglądał eksport paliw na Ukrainę w najbliższym czasie.

Ukraińskie przedsiębiorstwo naftowe Ukrtatnafta stwierdziła, że w przypadku odcięcia dostaw Ukrainie grozi załamanie gospodarcze, nie tylko w kwestii paliw, i przypomniała, że o potrzebie dywersyfikacji alarmowała od dawna.

Na razie Rosja próbowała szantażować Ukrainę paliwami w kampanii wyborczej. I zapewne będzie ciąg dalszy, bo zbliżają się wybory do parlamentu. O tym w rozmowie z dr. Szymonem Kardasiem.

Powiązany Artykuł

st12.jpg
O "racjonalizowaniu" zbrodni Stalina w dzisiejszej Rosji

PolskieRadio24.pl: Od 1 czerwca eksport rosyjskich produktów naftowych na Ukrainę jest zakazany, możliwy tylko na podstawie specjalnych zezwoleń. Tymczasem większość paliw na Ukrainie pochodzi właśnie z Rosji oraz Białorusi, która obecnie naprawia instalacje rafinerii, zanieczyszczone brudną ropą z Rosi. Czy Ukrainie grozi załamanie rynku?

Dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich: W teorii nowe rozporządzenie w sprawie zakazu eksportu paliw na Ukrainę daje Rosji duże pole do ograniczenia dostaw produktów naftowych. A te stanowią dużą część rynku. Firmy eksportujące paliwa mogą jednak otrzymać licencje, zatem trzeba zobaczyć, jak sytuacja będzie wyglądała w praktyce.

Na razie eksperci traktowali te sankcje jako polityczny straszak, tym bardziej, że kwestia dostaw pojawiła się w czasie kampanii wyborczej na Ukrainie. Przypomnijmy, że niedługo czekają nas kolejne wybory, do ukraińskiego parlamentu.

Gdyby jednak embargo zadziałało w pełnej skali, mogłoby być dla Ukrainy bardzo dotkliwe, dlatego że rosyjskie dostawy produktów naftowych, a w szczególności mówimy o rosyjskim dieslu i LPG, zajmują na ukraińskim rynku odpowiednio 43 i 39 procent.

To ogromny udział.

Na to nakłada się kontekst problemów ropociągu Przyjaźń (Drużba) - dlatego, że bardzo ważnym eksporterem produktów naftowych na rynek ukraiński jest także Białoruś. Do niej należy około jedna trzecia tego rynku. Wyłączenie, a potem ograniczenie produkcji rafinerii w Mozyrzu ze względu na brudną ropę z Rosji, wpłynie na możliwości eksportowe Białorusi.

Trudno stwierdzić, kiedy Białoruś się upora z tym problemem. Czyli Ukraina może zostać bez benzyny?

Po pierwsze, zależy to od tego, w jakiej skali zostanie zastosowany zakaz eksportu na podstawie sankcji wprowadzonych przez Rosję 18 kwietnia. Po drugie, istotne jest, kiedy białoruska rafineria w Mozyrzu wyczyści instalacje unieruchomione przez brudną ropę, kiedy wznowi produkcję i jakie ilości produktów będzie mogła kierować na Białoruś.

Rosja zdecydowała się wykorzystać zatem słaby punkt Ukrainy, który może traktować jako instrument polityczny, choćby regulując liczbę zezwoleń?

Produkty naftowe to rzeczywiście jeden z najsłabszych punktów Ukrainy, jeśli chodzi o energetykę i zależność importową od Rosji. Ostrzegano przed tym nie raz. Większość rynku zajmuje import Rosji oraz z Białorusi, która przetwarza rosyjską ropę.

Białoruś pozyskuje od Rosji 18 mln ton ropy naftowej rocznie. W tym przypadku dywersyfikacja źródeł dostaw wydaje się w krótkoterminowym horyzoncie także niezwykle trudna.

Czy Ukraina ma możliwość pozyskania produktów naftowych z innych źródeł?

Władze ukraińskie podejmują takie działania. Można szukać ratunku w krajach Europy Środkowej. Jeśli jednak obecnie z powodu kryzysu z zanieczyszczoną ropą, niektóre kraje Europy Środkowej, tak jak Polska, muszą uruchamiać rezerwy strategiczne, by realizować plany własnych rafinerii, ewentualnie importować surową ropę przez naftoport w Gdańsku, a to zmniejsza możliwości wsparcia dla Ukrainy czy dla Białorusi.

Sankcje, które rosyjski rząd ogłosił 18 kwietnia, niewątpliwie mają motywację polityczną. To próba oddziaływania w taki sposób, który sugerowałby, że Rosja jest gotowa zmodyfikować warunki współpracy gospodarczej, może zaoferować korzystniejsze warunki również w kontekście energetycznym, gdyby oczywiście zmienił się kurs polityczny Kijowa.

Wcześniej mieliśmy próbę innego rodzaju oddziaływania. W czasie kampanii wyborczej, przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, gdy prorosyjscy politycy przyjechali do Moskwy, mowa była o tym, że potrzeba jest nowego otwarcia w ramach współpracy gazowej, zakładającego, że Gazprom mógłby wejść do konsorcjum zarządzającego ukraińską siecią przesyłową, byłby nowy kontrakt tranzytowy i na dostawy na korzystnych warunkach dla Ukrainy.

Rosja próbuje zatem oddziaływać metodą kija i marchewki. Raz pokazuje, że Moskwa jest gotowa pójść na korzystne kroki we wzajemnej współpracy, oczywiście jeśli kurs polityczny będzie odpowiedni.

Z drugiej strony grozi, jak poprzez sankcje z 18 kwietnia, demonstrując że ma możliwość szkodzenia i destabilizowania Ukrainy w wymiarze gospodarczym.

Te dychotomiczne działania są oczywiście motywowane polityczne.

I tutaj w kontekst sytuacji wpisuje się kryzys z zanieczyszczoną ropą. Trudno nie pomyśleć o tym, że Ukraina może być przez niego jeszcze bardziej  poszkodowana.

Przez kryzys brudnej ropy najbardziej ucierpiała jednak Białoruś. Kryzys zanieczyszczonej ropy uderza najbardziej w rafinerię w Mozyrzu, która jest niezwykle ważna w punktu widzenia interesów gospodarczych państwa białoruskiego.

Gdy próbujemy jednak interpretować ten kryzys w kategoriach konsekwencji, to z pewnością pośrednio będzie trafiał a Ukrainę, z powodów, o których wspomniano wyżej.

Powstaje też pytanie, jakie będą długofalowe skutki finansowe dla samej Rosji. Jest to uderzenie w wizerunek Rosji jako eksportera ropy.  Na razie nie ma jeszcze konkretnych roszczeń ze strony partnerów. Ale w związku z ograniczeniem dostaw, a w przypadku Białorusi uszkodzenia instalacji rafineryjnych, mogą się pojawić. Pytanie, jakie one będą, jaka będzie ich skala i jak na te roszczenia Rosja odpowie.

Pytań jest więcej, natomiast w horyzoncie krótkoterminowym na pewno bardzo mocno uderza w Białoruś, i jeśli po 1 czerwca zadziała embargo, to również w Ukrainę.

Dziękuję za rozmowę.

Z dr. Szymonem Kardasiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

Polecane

Wróć do strony głównej