Dokładnie dwa miesiące temu wojsko w Birmie aresztowało przywódczynię kraju Aung San Suu Kyi i odsunęło od władzy cywilny rząd. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy, a wielu dotychczasowych liderów trafiło za kraty. Mieszkańcy Birmy w następnych dniach wychodzili na ulice w proteście przeciwko puczowi.
Krwawe protesty w Birmie. Ponad 90 ofiar śmiertelnych
Demonstracje są jednak krwawo tłumione, a do tej pory w starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło ponad pół tysiąca cywilów. Wysłanniczka ONZ Christine Schraner Burgener ostrzegała na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, że Birmie grozi rozlew krwi. Jej zdaniem, wojsko nie poradzi sobie z sytuacją, a protesty nie zakończą się.
00:41 birma.mp3 ONZ ostrzega przed rozlewem krwi w Birmie. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Dyplomatka ostrzegła, że w Birmie może dojść do wojny domowej i apelowała do krajów członkowskich Rady Bezpieczeństwa o pilne działania w tej sprawie.
Czytaj także:
Wojsko rządziło Birmą przez pół wieku po uzyskaniu niepodległości. Dekadę temu armia podzieliła się władzą z cywilami.
itom