Musijenko: Rosja kontynuuje politykę ludobójczą, a "referenda" to potencjalne zagrożenie dla wielu państw w regionie

2022-09-20, 21:30

Musijenko: Rosja kontynuuje politykę ludobójczą, a "referenda" to potencjalne zagrożenie dla wielu państw w regionie
Prace ekshumacyjnie w miejscu masowych pochówków w Iziumie po uwolnieniu tego terenu spod rosyjskiej okupacji. Foto: PAP/EPASERGEY KOZLOV

- Pomysł organizacji "referendów" na terenach okupowanych, w czasie gdy obraduje Zgromadzenie Generalne ONZ, to jasny sygnał Rosji dla świata, że normy prawa międzynarodowego nic dla niej nie znaczą - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych. Jak dodał, masowe groby i katownie na Charkowszczyźnie to kolejny dowód, że Rosja w sposób systemowy kontynuuje politykę ludobójczą na wszystkich obszarach, które zajmuje.

- Ostatnie działania Rosji to sygnał, że zagrożenia ze strony Kremla tylko się powiększają – ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych.

Jak zaznaczył, idea pseudoreferendów to demonstracja, że Moskwa ma za nic wszelkie formy prawa międzynarodowego. Z kolei w obwodzie charkowskim widać jak na dłoni, że Rosja kontynuuje politykę ludobójczą, nic nie robiąc sobie z potępienia opinii międzynarodowej po zbrodniach pod Kijowem, m.in. w Buczy.

Ołeksandr Musijenko zaznaczył, że Ukraina potrzebuje wsparcia, by kontynuować wyzwalanie okupowanych ziem - Kijów liczył zwłaszcza na Niemcy, na dostawę pojazdów opancerzonych i czołgów.

Ekspert zauważa, że świeżo ogłoszone tzw. "referenda" to reakcja Władimira Putina na porażki na froncie. Ostrzega, że Kreml będzie próbował wymusić ustępstwa na Zachodzie różnymi formami szantażu. Więcej w rozmowie.

***

Więcej na ten temat:

***

PolskieRadio24.pl: Jak dowiedzieliśmy się w ostatnich godzinach, Rosja zamierza organizować referendum w sprawie "przyłączenia do Rosji" obwodów donieckiego, ługańskiego, części chersońskiego. Są doniesienia, że podobnie może być także w okupowanej części Zaporoża. Formalnie o "referendum" w trybie pilnym występują "izby społeczne" tych okupowanych regionów. Niemniej jednak jasne jest, że to Kreml rozkazał im "zwrócić się z prośbą" o anektowanie.

Jakie są powody takiego kroku Rosji, o czym on może świadczyć?

Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych: Myślę, że powodem organizacji "pseudoreferendów" są porażki rosyjskiej armii w obwodzie charkowskim, okoliczność, że Władimir Putin nie ma ostatnio na swoim koncie żadnych zwycięstw.  

To absurdalny, nawet w pewnym sensie komiczny plan - nagłe ogłaszanie "referendum" na 23 września, czyli dosłownie za kilka dni, i przeprowadzenie go na okupowanych terytoriach, których "niezależności" nie uznaje nikt na świecie, to bardzo poważne lekceważenie prawa międzynarodowego. A ma to miejsce w czasie, gdy w Nowym Jorku, ma miejsce Zgromadzenie Generalne ONZ. To jasny sygnał Rosji dla świata, że normy prawa międzynarodowego nic dla niej nie znaczą.

I w związku z tym nie chodzi już tylko o zagrożenie dla Ukrainy. Spójrzmy: Rosja chce ogłosić referendum na terytorium okupowanym, ale dotyczyć ma ono całego obwodu donieckiego, nawet tej części, gdzie obecnie znajdują się ukraińskie wojska. Można zatem dostrzec takie niebezpieczeństwo, że Rosjanie jutro mogą ogłosić swoim terytorium część Estonii, Litwy, czy Łotwy, czy innego państwa, choćby i Francji. Już nawet nie muszą tam stać rosyjskie wojska okupacyjne.

Rosyjskiego "referendum" oczywiście nikt nie uzna: ani Ukraina, nikt na świecie. Jednakże plany referendum to kolejny sygnał, że zagrożenie ze strony Rosji nie ustaje, należy mieć je na uwadze, niebezpieczeństwa tylko się zwiększają.

Moskwa nie może zwyciężyć na polu walki, dlatego obmyśla różne inne bezprawne sposoby grabieży cudzych terytoriów. Próbuje ogłosić, że są rosyjskie, a potem szantażować świat czym da radę, może i bronią atomową.

Zatem "referenda" to szukanie wyjścia, gdy Rosja ponosi porażki. Tymczasem trwa udana kontrofensywa ukraińska. W rejonach, które są wyzwalane, odkrywane są masowe groby, wiele katowni. Rozmiar zbrodni i okrucieństwo przeraża. Zbrodnie takie jak w Buczy, wstrząsnęły światem – to dla Moskwy nic nie znaczy, są przez Rosjan kontynuowane, w coraz większym zakresie. Potrzebna jest uwaga świata i zapewne specjalny trybunał w sprawie tych zbrodni.

Trzeba dodać, że obecnie dopiero zaczynamy odkrywać te okropności, tortury. Ukraina zaprosiła ONZ i inne organizacje międzynarodowe, by przyjechały na Charkowszczyznę, by móc zobaczyć, co tam się stało. Zaproszono także bardzo wielu dziennikarzy, by mogli pokazać światu, jak okupant traktował ludność cywilną.

Na wielu ekshumowanych ciałach są ślady gwałtownej śmierci. Ludzie ci mieli związane ręce, widoczne jest, że poddawani byli torturom.

Co bardzo istotne: nie tylko Bucza, Irpień stały się ofiarami zbrodniarzy. Na wszystkich terenach okupowanych przez Rosję mają miejsce straszliwe zbrodnie wobec ludności cywilnej, zabijanie Ukraińców.

I to także sygnał, że nic się nie zmienia w rosyjskiej wojnie, agresywnej polityce. Rosjanie kontynuują wojnę, a także ludobójstwo, świadomie popełniają zbrodnie na ludności ukraińskiej. Strach tylko pomyśleć, co jeszcze możemy zobaczyć pod Mariupolem, lub pod Chersoniem. Tam też znikają ludzie. Tak, jak to było za czasów bolszewików – za czasów represji komunistycznych. Kogoś zabierano, a potem nikt już nigdy go nie widział. Potem okazywało się, że ktoś został zamęczony albo zabity.

Widzimy, jak okrutnie Rosjanie traktują ludność cywilną. Dlatego cały świat powinien obecnie pomagać Ukrainie – pomagać jej walce z tym złem, jakie niesie Rosja, zwłaszcza w odniesieniu do ludności cywilnej.

Zatem zbrodnie wpisane są w systemowe działania Rosji, nie są przypadkiem, aberracją. Tym bardziej muszą być osądzone. Jakie pomocy na tym etapie potrzebuje zaś Ukraina, jeśli chodzi o uwalnianie terenów z rąk okupanta? Czy wiemy, jakie są plany Rosji?

Obecnie najważniejszym celem Rosji jest przeciągnięcie działań wojennych do zimy. Rosjanie myślą, że w ten sposób będą mogli wywrzeć nacisk na Europę, poprzez problemy z energią, inflacją. Moskwa chce szantażować Zachód, by zniszczyć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia dla Ukrainy.

Rosjanie myślą, że mają odpowiednie narzędzia, mogą szantażować Europę i wywierać presję. I tak samo widzimy, że Rosjanie intensyfikują ataki na elektrownie, elektrociepłownie, by przysporzyć nam problemów. My jednak nie ulegamy tej presji.

Ukraińska armia stara się zwolnić jak najwięcej terytoriów, i na wschodzie i na południu. Potrzebne są do tego opancerzone pojazdy, czołgi, samoloty.

Jeśli chodzi o czołgi i pojazdy opancerzone, bardzo liczyliśmy na Niemców. Widzimy jednak, że Niemcy ociągają się w tej kwestii. Chcielibyśmy, żeby ta pomoc nadeszła szybciej.

To samo dotyczy pomocy w zakresie lotnictwa wojskowego. I tak kwestia jest rozpatrywana, między innymi w Stanach Zjednoczonych, ale nie tylko. Ważne są także rakiety ATACAMS. Ukraina poinformowała o swoich potrzebach naszych partnerów, oczekujemy obecnie decyzji w sprawie wsparcia.

Widzimy, że nasi najbliżsi przyjaciele, dobrzy sąsiedzi w regionie, jak Polska, Litwa nie zaprzestają wspierania Ukrainy. Litwa nadesłała pojazdy opancerzone. Z Polską utrzymujemy stały dialog systemowy w kwestiach pomocy Pomaga nam także Estonia. Chciałoby się, żeby Niemcy, jako to państwo, które deklaruje, że jest jednym z liderów na kontynencie, wnosiło większy wkład w obecnej sytuacji.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej