Bijatyka niemieckich i włoskich chuliganów w Neapolu. Zdewastowano historyczne centrum miasta

Napoli wygrało 3:0, a jedną z bramek strzelił Piotr Zieliński. Jednakże we Włoszech szeroko komentowany jest nie tylko wymiar sportowy tego meczu. Do Neapolu przybyło ok. 600 zorganizowanych fanów z Frankfurtu nad Menem. Do pierwszych zajść doszło już wczoraj przed południem. Po południu zwarta grupa kibiców z Niemiec wkroczyła do historycznego centrum miasta, prowokując miejscowych fanów.

Doszło do ostrych starć. Obie grupy atakowały policję. Spłonął policyjny samochód, a wiele innych zostało uszkodzonych. Ofiarą wandali padło kilkanaście autobusów. W historycznym centrum miasta chuligani wybijali szyby wystawowe i zdewastowali wiele barów i restauracji.

Aresztowano kilkanaście osób. Wylegitymowano ponad 200 Niemców. Wielu z nich na podstawie zdjęć i zapisów z kamer bezpieczeństwa postawione zostaną zarzuty. Wydarzenia zdecydowanie potępiła minister spraw wewnętrznych Niemiec.

Niemcy zapłacą za szkody?

"Neapol zamienił się w środę w pole bitwy", "to były walki uliczne" - tak włoskie media relacjonują starcia pseudokibiców w stolicy Kampanii. Fala przemocy, jaka przetoczyła się przez miasto przed meczem, wywołała dyskusję w Rzymie i w całych Włoszech na temat reakcji sił porządkowych i prób przywrócenia spokoju. Kierowane są apele do ministra spraw wewnętrznych Matteo Piantedosiego, by wyjaśnił, co nie zadziałało.

Koalicyjna Liga domaga się, aby niemiecki rząd zapłacił za szkody wyrządzone przez niemieckich kibiców.

Oburzony tym, co się wydarzyło, jest burmistrz Neapolu Gaetano Manfredi, który powiedział o "niedopuszczalnych scenach zniszczeń". Podkreślił, że władze potępiają stosowanie przemocy.

Posłuchaj

Neapol: pseudokibice zdewastowali centrum historyczne. Relacja Piotra Kowalczuka (IAR) 0:53

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

• Liga Mistrzów: Piotr Zieliński przypieczętował awans Napoli. Włosi ocenili Polaka
  
• Piotr Zieliński dołączy do giganta Premier League? "Duże szanse na odejście"
• City break w Neapolu. Dlaczego warto go "zobaczyć i umrzeć"?

IAR/PAP/łl