Narodowcy z Łodzi osądzili Jaruzelskiego
Za wprowadzenie stanu wojennego generał Wojciech Jaruzelski i generał Czesław Kiszczak zostali uznani za "zdrajców narodu polskiego". Skazano ich na śmierć.
2013-12-14, 20:41
W taki symboliczny sposób skończyła się manifestacja narodowców w Łodzi. Pod hasłem "Idzie Antykomuna" przemaszerowało kilkaset osób. Sąd nad autorami stanu wojennego odbył się przed Pomnikiem Ofiar Komunizmu.
Manifestacja rozpoczęła się na Starym Rynku. Później ulicami Nowomiejską i Pomorską uczestnicy dotarli pod Pomnik Ofiar Komunizmu przy ul. Anstadta. Pomnik stoi na przeciwko budynku, w którym podczas II wojny światowej siedzibę miało gestapo. A tuż po wojnie - w latach 1945 - 1956 mieścił się Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Obecnie w budynku lekcje mają uczniowie XII Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Wyspiańskiego.
Stan wojenny - serwis specjalny Polskiego Radia>>>
Organizatorzy manifestacji podkreślali, że głównym ich celem jest upamiętnienie "ofiar stanu wojennego i komunistycznego terroru".
Oprócz członków i sympatyków Obozu Narodowo-Radykalnego w manifestacji uczestniczyli między innymi przedstawiciele Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej a także kibole.
Narodowcom data 13. grudnia kojarzy się z dwoma wydarzeniami. Czyli ze stanem wojennym wprowadzonym w 1981 roku oraz przyjęciem traktatu lizbońskiego. - Uważamy, że było to oddanie polskiej suwerenności. Jesteśmy za Europą wolnych narodów a nie za unijnym super państwem z narzuconą lewacką ideologią - wyjaśnił Adam Małecki z Brygady Łódzkiej Obozu Narodowo-Radykalnego.
Największą manifestacje w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego zorganizowało w piątek PiS w Warszawie. Jego uczestnicy zgromadzili się na pl. Trzech Krzyży pod pomnikiem Wincentego Witosa, skąd przeszli Alejami Ujazdowskimi pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Tu prezes partii Jarosław Kaczyński mówił, że dzisiejsza Polska nie jest państwem sprawiedliwym.
- Mówię to w imieniu milionów Polaków, którzy tak to odczuwają - dodał lider PiS. - Sprawiedliwość jest ciągle zadaniem do wykonania, problemem do rozwiązania - podkreślał.
13 grudnia 1981 roku czołgi wyjechały na ulice polskich miast. Ponad 10 tysięcy osób zostało internowanych, ponad 100 osób - straciło życie. Tysiące ludzi było represjonowanych i wyrzuconych z pracy za udział w protestach, popieranie podziemnej "Solidarności", czy przynależność do związku. Większość działaczy związkowych i członków opozycji, szczególnie KOR, zostało internowanych, a później znalazło się w więzieniach.
PAP/asop