"Wprost" ma zapłacić 50 tysięcy dolarów córce Cimoszewicza
Tygodnik oskarżył w 2005 roku córkę byłego premiera o nadużycia podatkowe. Małgorzata Cimoszewicz wygrała sprawę przed amerykańskim sądem, który nakazał wydawcy "Wprost" i ówczesnemu redaktorowi naczelnemu zapłatę w wysokości prawie 5 milionów dolarów.
2014-02-12, 23:59
Posłuchaj
"Wprost" twierdził, że córka Cimoszewicza i jej rodzina dopuścili się nadużyć finansowych w związku z zakupem za pośrednictwem ojca akcji Orlenu. W 2009 roku sąd w Chicago uznał, że informacje tygodnika były nieprawdziwe i miały charakter znieważający. Właściciel tygodnika miał zapłacić z tytułu udowodnionej szkody 750 tys. dolarów Małgorzacie Cimoszewicz i 250 tys. dolarów jej mężowi. Dodatkowo uznano, że odszkodowanie karne powinno wynieść w tej sprawie 4 mln dolarów. Oboje chcieli uznania tych wyroków w Polsce.
Sąd miał zdecydować, czy wykonalny jest wyrok amerykańskiego sądu, który zasądził od tygodnika dla córki byłego premiera prawie 750 tysięcy dolarów odszkodowania. Pełnomocnicy Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost oraz byłego naczelnego pisma Marka Króla wskazywali, że zasądzona kwota nie przystaje do naszych realiów.
W środę sąd orzekł, że wyrok jest wykonalny w części odpowiadającej zasądzeniu na rzecz Małgorzaty Cimoszewicz kwoty 50 tys. dolarów. Do jej wyegzekwowania od Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost zobowiązany został komornik, który przed wypłatą środków ma dokonać ich przeliczenia. Według stanu na środę chodziłoby o kwotę około 150 tys. zł.
- Wyrok jest absurdalny, bo do tej pory można było jedynie uznać, że albo wyrok jest wykonalny w całości, albo wcale, tak mówią porozumienia międzynarodowe - mówił PAP Marek Król po wyjściu z sali sądu. Zarówno on, jak i pełnomocnik AWR Wprost zapowiadali, że muszą się porozumieć co do tego, kto w jakiej części ma przekazać pieniądze. Prawnik wydawnictwa podkreślał, że z jego perspektywy to korzystne rozstrzygnięcie, bo do tej pory nad wydawnictwem wisiała groźba wypłaty dużo większej kwoty.
IAR/PAP/asop
REKLAMA