Samotny rejs przez Atlantyk. Aleksander Doba przerwał wyprawę
Płynął na Florydę, wylądował na Bermudach. Z powodu awarii steru polski kajakarz Aleksander Doba musiał przerwać swoją wyprawę przez Atlantyk. 67-letni śmiałek chce ją jednak kontynuować.
2014-02-27, 09:41
Posłuchaj
Celem rejsu Aleksandra Doby była miejscowość New Smyrna Beach na Florydzie. Sztormy zniosły go jednak za bardzo na północ, a potem nastąpiła awaria steru. Jedynym wyjściem było wykorzystać prądy oceaniczne i dobić na Bermudy.
Po prawie 5 miesiącach na oceanie polski kajakarz wyszedł więc na ląd. - Gdy wyszedłem na ląd nie mogłem utrzymać równowagi. Myślałem, że beton się pode mną chwieje - powiedział Doba Polskiemu Radiu. Choć nie udało mu się dotrzeć do Ameryki, kajakarz nie ma poczucia porażki. - Mam satysfakcję na 75%. To nie jest porażka. Jeszcze nikomu nie udało się z Europy dopłynąć kajakiem na Bermudy - podkreśla.
67-letni Doba liczy na to, że uda mu się przerzucić kajak w rejon Portoryko i stamtąd będzie mógł kontynuować wyprawę. Już jednak myśli o następnych wyzwaniach. - W Polsce na urodzinach śpiewa się 100 lat. Mnie do setki brakuje ponad 30. Coś przecież w życiu trzeba robić - mówi.
Tymczasem na Bermudach Polak stał się bohaterem. Lokalne gazety piszą o nim na pierwszych stronach.
REKLAMA
pp/IAR
REKLAMA