Atak tajemniczego wirusa na ukraińskie komputery
Wirus pozwala na zdalny dostęp do wszystkich zainfekowanych przez niego systemów informatycznych. Nie wiadomo, skąd pochodzi, ale jego operatorzy działają według czasu moskiewskiego a w jego kodzie znaleziono fragmenty tekstu po rosyjsku.
2014-03-09, 08:48
Informację o ataku podał brytyjski koncern zbrojeniowy BAE Systems, zajmujący się także zagadnieniami bezpieczeństwa cybernetycznego.
Wirus, nazwany Snake albo Uroboros, stanowi jedno z najbardziej wyrafinowanych i uporczywych zagrożeń, które badamy - napisał koncern w raporcie opublikowanym w Londynie.
Po raz pierwszy pojawił się w 2006 roku, jednak od 2013 zachowuje się coraz bardziej agresywnie. Jego skomplikowana struktura przypomina wirusa Stuxnet, który w 2010 roku zaatakował irańskie placówki nuklearne.
Ukraina jest głównym celem - podaje BAE Systems. - Od 2013 roku wirusa wykryto tam 22 razy, w tym 14 razy od początku 2014 roku, co według ekspertów, wiąże go z eskalacją tamtejszego konfliktu politycznego.
REKLAMA
Wąż może dostać się do wszystkich systemów informatycznych, które przeniknie - podkreśla koncern w swym raporcie. Jego zdolność do hibernacji, umiejętność pozostawania całkowicie nieaktywnym przez kilka dni, sprawia, że wykrycie go staje się ekstremalnie trudne - pisze.
Według dziennika "Financial Times" zainfekował przede wszystkim systemy ukraińskiego rządu i ważnych ukraińskich organizacji.
Cytowany przez gazetę dyrektor generalny BAE Systems Dave Garfield powiedział, że ci, którzy go stworzyli, są świetnymi profesjonalistami. Reprezentuje bardzo wysoki poziom wyrafinowania - zaznaczył Garfield.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
REKLAMA
Wojna cybernetyczna nie tylko w filmach
Wyspecjalizowane jednostki informatyczne to dziś stały element większości liczących się armii. Zajmują się nie tylko zapobieganiem cybernetycznym atakom, ale także same je przeprowadzają. Choć nigdy nie ma twardych dowodów na tego typu działania, to eksperci, z dużą dozą prawdopodobieństwa potrafią je wskazać.
Tak było w maju 2007 roku, kiedy to hakerzy przeprowadzili zmasowany atak na Estonię. Zablokowali serwery parlamentu, agend rządowych, mediów i banków, co było bardzo dotkliwe dla mieszkańców Estonii, ale i gospodarki tego kraju. Według niektórych źródeł, hakerzy byli powiązani z Rosją.
Atak nastąpił po tym, jak między Tallinem, a Moskwą wybuchł ostry konflikt z powodu przeniesienia pomnika "Brązowego żołnierza" w Tallinie, upamiętniającego Amię Czerwoną.
PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA