Krym: głosuje, ale wynik znany jest od dawna [analiza]
Mieszkańcy półwyspu decydują o jego przyszłości. Międzynarodowa opinia publiczna nie ma jednak wątpliwości, że to fikcja, na dodatek niezgodna z ukraińskim prawem. Samozwańcze władze Autonomicznej Republiki Krymu już kilka dni temu mówiły, że ponad 80% mieszkańców zagłosuje za przyłączeniem do Rosji.
2014-03-16, 08:00
Koło lokali wyborczych stoją grupy "drużynników", czyli prorosyjskich sił separatystycznych. Tłumaczą swoją obecność względami bezpieczeństwa. Mają zapobiegać aktom terroru. - Ludzie przychodzą, wszystko odbywa się cicho i spokojnie - mówi jeden z nich - Igor. Jego kolega Władimir wtrąca, że ludzie głosują z wielką radością. - Wreszcie doczekaliśmy się tego, czego pragnęliśmy, o czym marzyliśmy - podkreśla. Igor tłumaczy, że wstąpił do "drużynników", bo ma świadomość narodową.
W punktach do głosowania raczej nie ma Tatarów. Oni odmówili udziału w referendum. Nie chcą, decydować o przyszłości ojczyzny pod lufami karabinów. W sobotę, członkowie Medźlisu, czyli tatarskiego parlamentu oznajmili, że - kategorycznie sprzeciwiają się próbom określania przyszłości Krymu bez swobodnego wyrażenia przez nich swojej woli. Zaapelowali także do Rady Najwyższej i innych organów ukraińskiej władzy o niezwłoczne zagwarantowanie, wspólnie z międzynarodowymi organizacjami takimi jak ONZ, OBWE czy UE, możliwości swobodnego realizowania przez Tatarów prawa do samookreślenia. Dokument mówi także o rzeczywistym zagrożeniu dla bezpieczeństwa i wolności wszystkich mieszkańców Krymu.
Stanowisko Tatarów jest zrozumiałe biorąc pod uwagę ich historyczne losy. Decyzją Stalina, w 1944 roku zostali wysiedleni z Krymu z powodu oskarżeń o współpracę z hitlerowcami. Pozwolono im wrócić na półwysep dopiero w połowie lat 80.
Zgodnie z danymi Państwowej Służby Statystycznej Ukrainy z 1 listopada 2013 roku 58,5 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, 24,3 proc. - Ukraińcy, 12,1 proc. - krymscy Tatarzy, 1,4 proc. - Białorusini, 1,1 proc. - Ormianie, i 2,6 proc. - przedstawiciele innych narodów.
REKLAMA
Wynika z tego, że nieobecność Tatarów na referendum nie ma praktycznego znaczenia. Jest jednak znaczącym sygnałem dla międzynarodowej opinii publicznej.
Świat albo zdecydowanie potępia, albo....
Głosowanie na Krymie uznają za nielegalne: OBWE, Unia Europejska, Stany Zjednoczone i władze w Kijowie. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie nie wysłała nawet na referendum obserwatorów. OBWE robi to tylko wtedy, gdy dostaje zaproszenie od władz kraju, na terytorium którego odbywają się głosowania, a Kijów takowego nie wystosował. Wiadomo, że na Ukrainie są obserwatorzy wojskowi OBWE, ale ich zadanie jest inne.
Moskwa nie może mieć wątpliwości, że świat nie zaakceptuje żadnych zmian uzasadnianych wolą "narodu krymskiego" - jak to określił szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow po piątkowym spotkaniu z amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerry. Ławrow użył takiego sformułowania, choć przecież nie istnieje pojęcie "narodu krymskiego". Co istotniejsze jednak, polityk stwierdził, że Krym jest ważniejszy dla Rosji niż Falklandy dla Wielkiej Brytanii. Nie pozostawił więc złudzeń, co do tego, że Moskwa zrobi wszystko aby przejąć półwysep.
REKLAMA
John Kerry poinformował zaś, że USA nie uznają wyników referendum, a jakiekolwiek kroki Rosji stwarzające zagrożenie dla obywateli Ukrainy będą dla Rosji kosztowne.
CNN Newsource/x-news
... albo znacząco milczy
Takiej sytuacji nie było od lat. Zawsze wierni sojusznicy Moskwy umilkli. Do tej pory, Kreml mógł liczyć na głośne poparcie z Białorusi i Wenezueli. Tym razem, Caracas i Mińsk nie odzywają się. Znamienne jest także zachowanie Pekinu. Co prawda, Rosji udało się zablokować w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, przygotowaną przez USA rezolucję potępiająca referendum na Krymie, ale tym razem, Chiny wstrzymały się od głosu. Zwykle, głosowały przeciwko Zachodowi, razem z Rosją. Moskwa stała się więc całkowicie osamotniona w sprawie ukraińskiej.
REKLAMA
Kijowska mantra - to referendum jest nieważne
O niezgodności z ukraińską konstytucją mówią: Trybunał Konstytucyjny, pełniący obowiązki prezydenta, rząd, a także wiceszef Centralnej Komisji Wyborczej. Andrij Mahera podkreśla, że władze Autonomii Krymskiej nie mają prawa przeprowadzać referendum dotyczącego zmiany granic Ukrainy, a przecież do tego sprowadza się kwestia ewentualnego ogłoszenia niepodległości i wejścia w skład Rosji. Autonomiczna Republika Krymu może organizować lokalne referenda, ale tylko w sprawach wewnętrznych.
Ołeksandr Czernenko z Komitetu Wyborców Ukrainy zajmującego się kontrolą różnych wyborów na terytorium tego kraju dodaje, że trudno określić dzisiejsze głosowanie mianem referendum. - Nie można w ciągu 10 dni zorganizować głosowania, nie można przeprowadzić uczciwej kampanii za i przeciw - zaznacza.
W tym tygodniu Rada Najwyższa Ukrainy rozwiązała parlament Autonomicznej Republiki Krymu, który zdecydował wcześniej o przyłączeniu półwyspu do Rosji i rozpisał referendum w tej sprawie. Tym samym, wszystkie postanowienia Rady Krymu, z formalnego punktu widzenia, stały się nieważne. Także decyzja o głosowaniu.
REKLAMA
A Rosja robi swoje
W sobotę wieczorem, w telefonicznej rozmowie z amerykańskim sekretarzem stanu, Siergiej Ławrow oświadczył, że - referendum na Krymie jest zgodne z prawem międzynarodowym i Kartą Narodów Zjednoczonych, a jego wyniki powinny być punktem wyjścia do określenia przyszłości półwyspu. Minister zwrócił uwagę na konieczność tego, aby obecne władze w Kijowie okiełznały wybryki ultra nacjonalistycznych i radykalnych ugrupowań, terroryzujących myślących inaczej, ludność rosyjskojęzyczną i naszych rodaków - przekazało MSZ Rosji.
W ciągu dnia zaś, ministerstwo opublikowało na Facebooku oświadczenie, że Rosja otrzymuje mnóstwo próśb od cywilnych obywateli Ukrainy w sprawie zapewnienia im ochrony i że prośby te zostaną rozpatrzone. Nie wyjaśniono na czym ochrona miałaby polegać. W piątek rosyjski resort spraw zagranicznych oświadczył, że Rosja poczuwa się do odpowiedzialności za życie rodaków i współobywateli na Ukrainie i zastrzega sobie prawo do wzięcia ludzi w obronę.
Moskwa zwiększa siłę argumentów
Rosyjskie wojsko przeprowadziło desant na Mierzeję Arabacką, która geograficznie jest częścią Krymu, ale formalnie należy do obwodu chersońskiego, czyli znajduje się poza Autonomią. 120 żołnierzy otoczyło gazową stację rozdzielczą. Ukraińskie MSZ wystosowało protest, nazywając tę akcję agresją wojskową Rosji na terytorium Ukrainy.
REKLAMA
Firma Czornomornaftohaz, z siedzibą w Symferopolu na Krymie, zajmuje się wydobyciem gazu w morzach Czarnym i Azowskim. Należy do ukraińskiego państwa. Samozwańcze władze Krymu twierdzą, że zostanie ona znacjonalizowana i przekazana Gazpromowi.
To tylko jeden z sobotnich przykładów zwiększania rosyjskiej obecności na Krymie. Świadkowie mówią o nowych transportach docierających na półwysep.
You Tube / "Ukrainska Pravda"
REKLAMA
Wybierają między oderwaniem od Ukrainy, a oderwaniem od Ukrainy
Mieszkańcy odpowiadają na dwa pytania: Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR? oraz Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy? Konstytucja ta rozszerza kompetencje władz Krymu, nadając mu takie cechy niepodległego państwa, jak samodzielne mianowanie urzędników i możliwość występowania na forum międzynarodowym w bezpośrednich kontaktach z innymi państwami. Nie ma więc opcji: czy jesteś za status quo?
Wcześniej, Rada Najwyższa Krymu przyjęła deklarację o odłączeniu się półwyspu od Ukrainy. Referendum ma więc tylko pieczętować tę decyzję, czego nie ukrywał premier Siergiej Aksjonow. Już zapowiedział, że Krym połączy się Rosją w ciągu dwóch miesięcy po 16 marca.
Aksjonow głosuje/You Tube
REKLAMA
Czy jednak Krym zostanie włączony do Rosji, czy też będzie miał status podobny do Naddniestrza lub Abchazji, zapewne określi to Kreml. W piątkowej rozmowie Ławrow - Kerry, rosyjski szef MSZ miał powiedzieć, że do czasu głosowania Władimir Putin nie będzie podejmować żadnych decyzji.
Tak czy owak, już w niedzielę wieczorem dojdzie w Brukseli do spotkania ambasadorów państw UE. Mają oni przygotować listę osób, które zostaną objęte unijnymi sankcjami w związku z kryzysem na Krymie. Decyzję w sprawie wprowadzenia restrykcji podejmą w poniedziałek w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych państw Wspólnoty.
Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>
REKLAMA
Izabela Zabłocka
REKLAMA