Zatonięcie promu u wybrzeży Korei Południowej. Nakaz aresztowania kapitana

Wydano nakaz aresztowania kapitana i dwóch członków załogi promu, który zatonął u wybrzeży Korei Południowej. Na razie nie są ujawniane szczegóły stawianych im zarzutów.

2014-04-18, 19:15

Zatonięcie promu u wybrzeży Korei Południowej. Nakaz aresztowania kapitana

Posłuchaj

Wznowiono przeszukiwanie koreańskiego promu - korespondencja Tomasza Sajewicza (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Poinformowano, że nad sprawą zatrzymania trójki pracuje zespół dochodzeniowy złożony z policjantów i prokuratorów.
Do katastrofy doszło dwa dni temu. Jak ustalili śledczy, kapitan jednostki nie przebywał za sterem, gdy doszło do tragedii. Nurkom udało się w piątek dotrzeć do wraku statku. Wcześniej skuteczną akcję poszukiwawczą uniemożliwiała zła pogoda i silny prąd. Jak dotąd - informują przedstawiciele straży przybrzeżnej - ekipa nurków zdołała dotrzeć do ładowni i do jednej z kabin. Jednak poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Widoczność jest bardzo zła.
Po dwóch dobach poszukiwań nadal za zaginionych uważa się 268 pasażerów. Do tej pory ratownicy wydobyli 28 ciał.

CNN Newsource/x-news

Duża grupa zaginionych to licealiści. Południowokoreańskie media poinformowały o śmierci wicedyrektora szkoły, z której pochodziły ofiary katastrofy. Mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo z powodu poczucia winy za tragedię.

REKLAMA

Kapitan ewakuował się pierwszy?

Świadkowie twierdzą, że 69-letni kapitan był w grupie osób, które jako pierwsze opuściły pokład. W czwartek został przesłuchany. - Współczuję pasażerom i bliskim osób zaginionych - powiedział przed złożeniem zeznań.

Joon Suk Lee, kapitan promu, CNN Newsource/x-news

Katastrofa promu w Korei Południowej. Rodziny ofiar: na co czekacie?>>>

REKLAMA

Osoby, które zostały uratowane, winą za tragedię obarczają załogę promu. Relacjonowały, że personel kazał im nie ruszać się z miejsca nawet wtedy, gdy statek zaczął się przechylać. Twierdzą, że gdyby wcześniej zarządzono ewakuację, udałoby się ocalić więcej osób.

340 uczniów na pokładzie

Prom Sewol wypłynął z portu Inczhon, pod Seulem, we wtorek. Statek wyruszył z opóźnieniem, które spowodowane było gęstą mgłą. W niewyjaśnionych okolicznościach prom przewrócił się u południowo-zachodnich brzegów Korei Południowej, ok. 3 km na południowy zachód od wyspy Gwanmae. Prom zatonął, ale część kadłuba wystaje z wody.

Wśród 457 pasażerów, którzy znajdowali się na pokładzie, było ok. 340 uczniów i nauczycieli ze szkoły średniej Danwon na przedmieściach Seulu. Płynęli na szkolną wycieczkę na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu.

REKLAMA

CNN Newsource/x-news

Wody w tym rejonie obfitują w rafy i mielizny. Według ekspertów prom mógł uderzyć o skałę. Straż przybrzeżna podejrzewa, że statek zboczył z zalecanej przez władze trasy.

Prom o wyporności 6.586 ton pływał z Inczhonu na Czedżu dwa razy w tygodniu. Został wybudowany w 1994 roku w Japonii. Południowokoreańska firma Chonghaejin Marine Co. kupiła statek pod koniec 2012 r. Na pokład może zabrać on ponad 900 pasażerów, 180 pojazdów i 150 kontenerów.

Środowe zatonięcie statku było jedną z najtragiczniejszych morskich katastrof w Korei Południowej w ciągu ostatnich 20 lat. W 1970 roku w takich wypadkach zginęło 323 pasażerów, a w 1993 roku 292.

REKLAMA

IAR, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej