Proces ws. Grudnia ’70. Prokurator: uchylić wyrok

Rozumowanie sądu I instancji zawiera rażące sprzeczności, dlatego wyrok ws. grudnia 1970 r. trzeba uchylić i sprawę przekazać do sądu w Gdańsku - taki wniosek sformułował w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie oskarżyciel w procesie prok. Bogdan Szegda.

2014-06-24, 11:25

Proces ws. Grudnia ’70. Prokurator: uchylić wyrok

- Jako autor aktu oskarżenia w tej sprawie nie rozumiem, jak sąd I instancji mógł wydać wyrok nie dokonując oceny tak wielu dowodów i nie dokonując pełnej rekonstrukcji wydarzeń na Wybrzeżu z grudnia 1970 r. To przykre, że dla sądu I instancji głównym źródłem ustaleń był tzw. raport Władysława Kruczka - brata oskarżonego w tym procesie gen. Stanisława Kruczka - mówił prokurator.

Zauważył on, że w ani jednym momencie sąd I instancji nie przywołuje w swym uzasadnieniu zeznań Lecha Wałęsy - uczestnika protestów z grudnia 1970 r. - Sąd nie przydaje tym zeznaniom żadnego znaczenia dowodowego - ani nie ocenia ich jako wiarygodne, ani jako niewiarygodne. W ogóle nie wymienia tego nazwiska - mówił Szegda. Wskazał też, że tak samo pominięto sądowe zeznania świadka Klemensa Gniecha, ówczesnego dyrektora gdańskiej stoczni im. Lenina, który uczestniczył w negocjacjach władz ze strajkującymi i opisywał w nich rolę wicepremiera PRL Stanisława Kociołka, uniewinnionego procesie.
Zobacz serwis specjalny Grudzień 70 >>>

W ocenie prokuratora skazani w tej sprawie na kary w zawieszeniu dwaj dowódcy wojskowi - Bolesław F. i Mirosław W., nie zrobili nic, aby przedsięwziąć środki adekwatne do zagrożenia - protestujących nie trzeba było traktować bronią palną. - Demonstranci śpiewali i Międzynarodówkę i Hymn Państwowy. Domagali się tylko rozmów z władzami. Gdyby taką informację przekazano wtedy premierowi Władysławowi Gomułce, to można byłoby zakładać, że nie doszłoby do użycia broni. A informacje przekazywał mu wicepremier Kociołek - podsumował Szegda.

Reprezentujący pokrzywdzonych pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Maciej Bednarkiewicz także chce uchylenia wyroku sądu I instancji i ponownego procesu. - Jeśli sąd I instancji uznał, że użycie broni na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. było bezprawne i nie znajduje na to żadnego uzasadnienia i nie wyciąga z tego dalszych wniosków, to ten proces powinno się zacząć od początku i zbadać, czy całe te zdarzenia miały charakter prowokacji, której celem była zmiana władz w 1970 r. I udział wszystkich oskarżonych musi tu być jasno określony. Bo jeśli wszystko było sprowokowane, to elementem tej prowokacji jest wystąpienie oskarżonego Kociołka - dodał.
- Czemu nie wszczęto żadnego postępowania wyjaśniającego, co się zdarzyło na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.? - pytał Bednarkiewicz.

REKLAMA

Po pełnomocniku oskarżycieli posiłkowych w sądzie ma jeszcze we wtorek przemówić reprezentant NSZZ "Solidarność" mec. Piotr Andrzejewski, a potem trzech obrońców oskarżonych oraz sami podsądni. Nie wiadomo, czy sąd apelacyjny ogłosi wyrok jeszcze we wtorek - ma możliwość odroczenia ogłoszenia wyroku w związku z obszernością zawiłością sprawy.

IAR, to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej