Kaczyński: podejmiemy próbę zjednoczenia prawicy, by rządzić samodzielnie
Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło akcję "Czas na zmianę", czyli otwarte spotkania z wyborcami w całym kraju.
2014-06-29, 17:46
Posłuchaj
Prezes partii Jarosław Kaczyński mówił w Międzyrzeczu w Lubuskiem, że w ciągu najbliższego czasu nastąpi próba zjednoczenia prawicy. Kaczyński liczy między innymi na to, że, uda się przekonać tych posłów PO, dla których PiS jest partią "drugiego wyboru". - Chcemy, po wyborach rządzić samodzielnie - mówił lider PiS-u.
Za dziewięć dni rozpoczyna się trzydniowe posiedzenie Sejmu, na którym będzie prawdopodobnie głosowany wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska.
Kandydatem PiS na premiera, zgłoszonym we wniosku o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu, jest - już po raz drugi profesor Piotr Gliński.
Jak przyznał w Międzyrzeczu Jarosław Kaczyński, PiS wie, że - na 90 albo 90-parę procent ta kandydatura zostanie odrzucona - mówił. Uzasadniając sens takiego wniosku, lider PiS przypomniał, że gdy Sejm w ubiegłym tygodniu głosował nad wotum zaufania wobec rządu, kluby miały po 10 minut na wypowiedzi. - Co w dziesięć minut można powiedzieć? - pytał Kaczyński. Według szefa PiS dyskusja w związku z obecnym wnioskiem PiS o wyrażenie rządowi wotum nieufności - pozwoli choćby w sposób elementarny przedstawić społeczeństwu w parlamencie sprawy tak, jak się naprawdę mają i to jest ogromnie ważne - podkreślił.
REKLAMA
TVN24/x-news
REKLAMA
Jarosław Kaczyński mówił, że po aferze podsłuchowej premier i rząd muszą odejść. - Ta sprawa nie może być zamieciona pod dywan - podkreślał prezes PiS, zapowiadając zgromadzenie obywatelskie w Warszawie oraz nie wykluczając we wrześniu demonstracji antyrządowej w stolicy.
- Nagrania polityków pokazują rozpasanie władzy - mówił Jarosław Kaczyński. - Nie ma żadnej polityki nastawionej na społeczeństwo, na dobro wspólne - stwierdził. - Wszystko odbywa się w ramach tak zwanej polityki transakcyjnej, "pod stołem" są przetargi między różnymi grupami - mówił. - Ten fatalny rząd w normalnym demokratycznym kraju (...) upadłby już dziesięć razy - dodał.
Zdaniem prezesa PiS, obecnie rząd i przychylne mu media, próbują sprowadzić problem upublicznionych nagrań do tego, "kto podsłuchiwał". - Oczywiście ja nie mówię, że to nie jest ważna sprawa, ale to jest sprawa trzeciorzędna. Tu (na nagraniach) przede wszystkim pokazano, jak jest - dodał Jarosław Kaczyński.
mc
REKLAMA
REKLAMA