Protasiewicz awanturował się na niemieckim lotnisku. Trwa postępowanie
- Prowadzimy postępowanie przygotowawcze. Jakiego rodzaju zarzuty i czy w ogóle je postawimy okaże się pod koniec wakacji - mówi Doris Möller-Scheu rzeczniczka prokuratury we Frankfurcie nad Menem.
2014-07-15, 13:54
Posłuchaj
Szczegóły postępowania w sprawie awantury na lotnisku we Frankfurcie nad Menem z udziałem byłego eurodeputowanego Jacka Protasiewicza mają być znane w drugiej połowie sierpnia. Były eurodeputowany Platformy Obywatelskiej albo zostanie wezwany na przesłuchanie, może także sam zgłosić się do prokuratury i opowiedzieć o swojej wersji wydarzeń.
Jak podaje Radio Wrocław, niemiecka prokuratura jest w kontakcie z prawnikami Protasiewicza. Niemieckie prawo surowo każe za używanie zwrotów nazistowskich. Byłemu europosłowi grożą nawet 3 lata więzienia
Obecny szef Dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej miał w czasie kontroli, pod wpływem alkoholu, awanturować się i używać nazistowskich zwrotów wobec celników.
Protasiewicz zatrzymany w Niemczech. "Bild": nazi-skandal >>>
REKLAMA
O całej sprawie doniósł w lutym tego roku niemiecki tabloid, który swój artykuł na ten temat zatytułował: "Nazi-skandal" z udziałem wiceszefa Parlamentu Europejskiego. Niemiecka bulwarówka twierdzi, że europoseł był pijany, słaniał się na nogach, był agresywny i zabrał innemu pasażerowi wózek do bagażu. Przy tym miał krzyczeć "Heil Hitler" i pytać wszystkich naokoło czy byli kiedykolwiek w Auschwitz.
Protasiewicz zapewniał, że nie awanturował się na lotnisku.
(źródło:TVN24/x-news)
REKLAMA
Wyjaśniał, że podczas przejścia przez kontrolę został poproszony o pokazanie dokumentu. Przekazał wtedy celnikowi paszport dyplomatyczny. Według Protasiewicza, to niemiecki urzędnik miał być nieuprzejmy. - Jeden z celników był agresywny, popychał mnie i krzyczał "raus". Spytałem go po angielsku czy kiedyś był w Auschwitz i czy zdaje sobie sprawę jakie to słowo ma znaczenie - zaznaczył eurodeputowany Platformy. - Zostałem zabrany na bok. Gdy chciałem sfilmować zachowanie celników, jeden z nich wytrącił mi telefon komórkowy z ręki. Chwilę potem zostałem skuty w kajdanki - podkreślił.
(źródło: TVN24/x-news)
W związku z zamieszaniem, jakie wywołał, zrezygnował z funkcji w PE oraz z kierowania kampanią do europarlamentu. jego nazwisko nie znalazło się ponadto wśród kandydatów PO do Parlamentu Europejskiego.
REKLAMA
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>
IAR/Radio Wrocław/asop
REKLAMA