Prezydent Ukrainy przyjechał do frontowego Mariupola
- Mariupol jest ukraiński. Nikomu nie oddamy naszej ziemi - oświadczył Petro Poroszenko po wjechaniu do miasta ostrzeliwanego przez separatystów.
2014-09-08, 16:15
Posłuchaj
Według prezydenta, tuż po tym, jak ogłosił że wybiera się do Mariupola, rebelianci rozpoczęli ostrzał miejscowości. - Po zapowiedzi mojego przyjazdu na 13.30 (godz. 12.30 w Polsce) rozpoczął się ostrzał naszych punktów kontrolnych. Chcieli wystraszyć. Nikt się ich nie boi - głosi wpis na Twitterze szefa państwa ukraińskiego.
Prezydent ocenił, że Ukraina w każdej chwili musi być przygotowana na "podstępne złamanie" rozejmu. Zwrócił uwagę, że mieszkańcy Mariupola, który atakowany jest od wschodu przez separatystów i wojska Federacji Rosyjskiej, wciąż narażeni są na niebezpieczeństwo. Poroszenko pochwalił ich za bojowy duch i patriotyzm. - Nikt nie będzie was okłamywał i nikt nie stwierdzi, że rozejm nas uratuje; musimy obronić to miasto - powiedział prezydent.
Głowa ukraińskiego państwa poinformowała, że 1200 Ukraińców zostało zwolnionych z rąk rebeliantów. To realizacja kolejnych punktów zawieszenia broni - poinformował prezydent.
Na zwolnienie oczekuje jeszcze prawie 900 osób. Powinny one zostać wypuszczone do końca tygodnia.
REKLAMA
Poroszenko przyjechał do Mariupola, by pokazać swoje wsparcie dla tego półmilionowego miasta. Od końca sierpnia, od czasu zajęcia przez Rosjan Nowoazowska, jest to miasto przyfrontowe. Jego okolice są regularnie ostrzeliwane przez artylerię. Mieszkańcy biorą udział w budowie umocnień na przedmieściach, organizują miejscowy batalion. W Mariupolu odbywają się także co kilka dni manifestacje jedności z Ukrainą.
WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>
Według dowództwa operacji antyterrorystycznej w Kijowie, w ciągu ostatniej doby, prorosyjscy rebelianci na wschodniej Ukrainie kilka razy złamali w warunki rozejmu.
Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk podał, że według jego danych, Ukraińcy byli atakowani m.in. w okolicach Mariupola, Doniecka i Debalcewe. - Ukraińscy wojskowi otwierają ogień wyłącznie w odpowiedzi na ataki i używają tylko broni strzeleckiej. Lotnictwo i artyleria nie są stosowane - podkreślił Tymczuk na swoim Facebooku.
REKLAMA
Ustalenia o zawieszeniu broni między Ukrainą a separatystami w jej wschodnich obwodach zapadły w piątek, na spotkaniu grupy kontaktowej ds. rozwiązania konfliktu w tym regionie. Rozejm miał obowiązywać od piątku, od godziny 18 czasu ukraińskiego (17 w Polsce).
Stan wojenny na Ukrainie?
Arsenij Jaceniuk nie wyklucza wprowadzenia stanu wojennego. Premier Ukrainy podkreślił, że jeżeli zawieszenie broni zakończy się tak, jak poprzednie, w czerwcu, które naruszali separatyści, będzie trzeba rozważyć możliwość ogłoszenia takiego stanu.
Szef ukraińskiego rządu zaznaczył, że taki krok ma plusy i minusy. Główny plus, to fakt, że cały kraj przestawia się na reżim wojskowy, czyli wszystkie sfery są podporządkowane prowadzonym działaniom wojskowym. Minus, według Arsenija Jaceniuka jest taki, że Zachód zarzuci Kijowowi, że zamknął sobie drogę do rozmów pokojowych, do wyjścia z sytuacji nie wojskowymi metodami.
REKLAMA
Źródło: RUPTLY/x-news
W ubiegłym tygodniu deputowani Rady Najwyższej ogłosili, że zbierają podpisy pod apelem do prezydenta o wprowadzenie stanu wojennego. Petro Poroszenko nie jest zwolennikiem takiego kroku, przede wszystkim ze względu na ograniczenia we współpracy wojskowej z krajem, który oficjalnie jest w stanie wojny.
ONZ: liczba zabitych w konflikcie na Ukrainie wzrosła do ok. 3 tys.
Od wybuchu konfliktu w kwietniu na Ukrainie śmierć poniosło 2 729 osób - oświadczył zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. praw człowieka Ivan Simonović na specjalnym posiedzeniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Wiedniu. Liczba ofiar przewyższa 3 tysiące, jeśli wliczy się 298 osób, które zginęły w katastrofie samolotu Malaysia Airlines.
Nie dalej jak 29 sierpnia Simonović informował, że w sumie na Ukrainie zginęło 2 593 osoby, w tym cywile, ukraińscy żołnierze i prorosyjscy separatyści.
REKLAMA
REKLAMA