Ukraina: jeśli przez dwa dni będzie cisza na froncie, zacznie się tworzenie strefy buforowej
Rosjanie mają przekonywać separatystów do pokoju "racjonalnie i zdroworozsądkowo" - informują ukraińskie media.
2014-09-26, 21:40
Posłuchaj
W Soledarze pod Donieckiem zakończył się pierwszy etap rozmów trójstronnej grupy Ukraina - OBWE - Rosja. Ich zadaniem było ustalenie, jak ma wyglądać schemat tworzenia strefy ochronnej między terytorium Ukrainy pod rządami Kijowa, a samozwańczymi republikami: doniecką i ługańską.
Reuters napisał w piątek, powołując się na ukraińskich wojskowych, że w trójstronnej grupie znajduje się 76 rosyjskich wojskowych oraz przedstawiciele OBWE.
Mimo rozmów, Rosja nieustannie zaprzecza, by była stroną konfliktu na wschodniej Ukrainie. Jej MSZ oświadczyło w piątek, że wszystkie kwestie związane z zawieszeniem broni są omawiane wyłącznie między przedstawicielami strony rosyjskiej a przedstawicielami obwodów donieckiego i ługańskiego. Z kolei jak informuje telewizja "Ukraina”, przedstawiciele Kijowa mają prowadzić rozmowy jedynie z OBWE i z reprezentantami rosyjskich sił zbrojnych. Ci z kolei mają kontaktować się z separatystami. - Będziemy ich przekonywać. Racjonalnie, zdroworozsądkowo - powiedział dziennikarzom rosyjski oficer.
Jeżeli przez dwa dni na froncie będzie cisza, czyli będzie przestrzegane ogłoszone jeszcze 5 września zawieszenie broni, rozpocznie się wycofywanie części wojsk ze strefy buforowej. Strony potwierdziły, że będzie ona miała szerokość 15 kilometrów z każdej strony frontu.
REKLAMA
O wycofaniu ciężkiej artylerii mówi się od zeszłego tygodnia, kiedy to w Mińsku zawarto porozumienie w sprawie rozejmu. Ukraińcy twierdzą, że mają już wyznaczone miejsca, w które przetransportują swój sprzęt. Dokument z Mińska mówi o zakazie użycia jakiejkolwiek broni oraz prowadzenia działań ofensywnych. Wprowadza też zakaz stawiania nowych min i zapór inżynieryjnych. Zapory, które zainstalowane były wcześniej, mają zostać usunięte. Nadzór nad przestrzeganiem porozumienia sprawuje misja monitoringowa OBWE.
Rozmowy w Soledarze będą kontynuowane w sobotę.
Gazowy rozejm między Ukrainą a Rosją?
Ważne dla Kijowa rozmowy z Moskwą toczyły się także w piątek w Berlinie. W stolicy Niemiec spotkali się rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak i jego ukraiński odpowiednik Jurij Prodan, a także szef rosyjskiego koncernu energetycznego Gazprom Aleksiej Miller. Patronem był unijny komisarz do spraw energii Guenther Oettinger.
Według oficjalnego komunikatu, strony wypracowały projekt porozumienia w sprawie dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę do marca przyszłego roku. Rosyjskie media komentują to jednoznacznie - Gazprom będzie ogrzewał Ukrainę do wiosny.
REKLAMA
Projekt zakłada, że Ukraina odda Rosji znaczną część długu za dostawy gazu. Chodzi o kwotę 3.1 miliarda dolarów z należnych 5.3 miliarda. Pieniądze w dwóch transzach wpłyną na konto Gazpromu do końca roku, z tym że pierwsze 2 miliardy mają zostać przelane do końca października. W zamian Moskwa godzi się sprzedać błękitne paliwo po cenie 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych, ale zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji sąsiada proponuje studolarową zniżkę. W konsekwencji, cena wyniosłaby 385 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
To na razie wstępne porozumienie, które musi być zaakceptowane przez rządy w Kijowie i Moskwie.
- Rosja i Komisja Europejska nie różnią się w ocenie tego projektu - twierdzi rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak. Wcześniej unijny komisarz ds. energii Guenther Oetiinger stwierdził, że "to dobry projekt”. Szef rosyjskiego resortu energetyki już zapowiedział, że będzie rekomendował swojemu rządowi zaakceptowanie tego dokumentu. Przy okazji Aleksandr Nowak ostrzegł, że Rosji nie podoba się rewers gazu z krajów Unii Europejskiej na Ukrainę. Przypomniał, że w ocenie Moskwy to praktyka naruszająca zapisy kontraktów.
REKLAMA
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk odmówił komentarza na temat berlińskiego porozumienia. - Nie będę udzielał żadnych komentarzy, dopóki tych ustaleń nie będzie na papierze. Chcę jednak podkreślić, że Ukraina w żadnym przypadku nie wycofa swojego pozwu ze sztokholmskiego Sądu Arbitrażowego - oświadczył w piątek w rozmowie z dziennikarzami.
Kijów domaga się przed sądem "uczciwej ceny" za dostarczany gaz. Szef rządu ocenił, że werdykt sądu w Sztokholmie będzie dla Ukrainy argumentem w dalszych negocjacjach. Opowiedział się jednocześnie za podpisaniem tymczasowego porozumienia jeszcze przed ogłoszeniem wyroku tego sądu.
Według ministra Prodana, "uczciwa cena", której oczekuje Kijów, to 268 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Polityk zastrzegł, że zgoda na cenę 385 dolarów dotyczy tylko nadchodzącej zimy.
WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
REKLAMA
IAR/PAP/iz
REKLAMA