Bankier Kremla: biznesmeni to "chłopi pańszczyźniani" Putina

Dawny bliski współpracownik Władimira Putina, Siergiej Pugaczow, uważa, że wszyscy rosyjscy biznesmeni są obecnie "chłopami pańszczyźnianymi" należącymi do rosyjskiego prezydenta; żadna firma nie jest poza jego zasięgiem - pisze "Financial Times".

2014-10-09, 15:40

Bankier Kremla: biznesmeni to "chłopi pańszczyźniani" Putina

WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>
Pugaczow, który przed laty był tak blisko Putina, że nazywano go "bankierem Kremla", udzielił pierwszego wywiadu od 2012 roku, kiedy państwo przejęło jego wielomiliardowe imperium stoczniowe.
W rozmowie z "FT" ostrzega, że obecnie w rosyjskim biznesie, coraz bardziej zdominowanym przez Putina, nie ma już żadnych tzw. nietykalnych. Rosyjska gospodarka - jak tłumaczy Pugaczow - została przekształcona w system feudalny, w którym biznesmeni są tylko nominalnie właścicielami swych aktywów.
- Dzisiaj w Rosji nie ma prywatnej własności. Są tylko chłopi pańszczyźniani, którzy należą do Putina - uważa biznesmen.
Komentarze Pugaczowa wpisują się w trwający "proces wywłaszczenia innego moskiewskiego potentata Władimira Jewtuszenkowa, którego osadzenie w areszcie domowym we wrześniu i późniejsza decyzja sądu o przejęciu udziałów w jego koncernie naftowym Basznieft nadal wywołuje dreszcze wśród rosyjskich biznesmenów". Majątek Jewtuszenkowa, jednego z najbogatszych ludzi w Rosji, magazyn "Forbes" szacuje na 9 mld dolarów.

Ukraiński historyk Andrij Portnow: Zachód nie ma strategii wobec Rosji i obszarów poradzkieckich; wszystkie posunięcia Putina budzą głębokie zaskoczenie >>>
"FT" przypomina, że Pugaczow, którego interesy rozciągały się od bankowości, przez sektor budowlany po stoczniowy, był ważną postacią w Rosji w pierwszych latach po upadku ZSRR. Należał do wąskiego grona współpracowników ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna, a następnie stał się zaufanym Putina. Gdy były agent KGB został prezydentem w 2000 roku, wpływowym ludziom z epoki Jelcyna udało się zachować trochę niezależności. Ale po rozpoczęciu przez Putina kampanii przejmowania przez państwo kontroli nad kluczowymi sektorami gospodarki granice między biznesem a Kremlem zaczęły się zacierać - zauważa brytyjski dziennik.

Czytaj także: Lew Ponomariow: Putin zdołał narzucić całej Rosji swoją mentalność współpracownika KGB;  zdołał przekonać Rosjan, że ich największym wrogiem jest Zachód >>>
Ten proces - jak zaznacza Pugaczow - teraz nabrał tempa, gdy zwiększa się natężenie zachodnich sankcji wobec Rosji w związku z jej interwencją na Ukrainie.
"Teraz jest Putin i jego podwładni, którzy wykonują jego rozkazy i całe pieniądze idą do Putina - powiedział Pugaczow w wywiadzie dla "FT". - Kraj jest w stanie wojny i dlatego wielki biznes nie może funkcjonować jak wcześniej; musi działać wedle wojskowych zasad".
Problemy Pugaczowa zaczęły się wraz z upadkiem w 2010 roku Mieżprombanku, jednego z czołowych kredytodawców, którego biznesmen był założycielem. W 2011 roku Pugaczow uciekł do Londynu, gdy władze zaczęły przejmować jego stocznie w ramach odzyskiwania funduszy z Mieżprombanku. W ubiegłym roku moskiewski sąd wysłał za biznesmenem list gończy, oskarżając go o doprowadzenie tego banku do upadku.
Pugaczow twierdzi, że Putin wciąż ma mentalność "człowieka sowieckiego - czekisty". - Nie ma sensu, żeby ktokolwiek szukał błędu u Jewtuszenkowa - podkreślił Pugaczow. - To po prostu system sam zaczyna się pożerać".

PAP/agkm

REKLAMA

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej