Brutalność chińskiej policji. Protestujący w Hongkongu - oburzeni

Posłuchaj

Hongkończycy oburzeni brutalnością policji. Relacja Tomasza Sajewicza (IAR)

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

Od prawie trzech tygodni w Hongkongu trwają protesty. Ich uczestnicy żądają reform politycznych. Nie chcą, by Pekin ingerował w zaplanowane na 2017 rok pierwsze w historii wybory powszechne. Domagają się też dymisji szefa lokalnej administracji.

Protesty w Hongkongu. Serwis specjalny>>>

Początkowo protesty zyskały szerokie poparcie mieszkańców miasta będącego jednym z czołowych centrów finansowych Azji. Jednak poparcie zaczęło się zmniejszać, kiedy przedłużające się protesty praktycznie sparaliżowały ruch uliczny i częściowo także życie całego miasta.

Policja już kilka razy próbowała rozpędzić demonstracje. W nocy z wtorku na środę użyto gazu łzawiącego. W wyniku strać zostało zatrzymanych 45 demonstrantów.

Jak ujawnili dziennikarze lokalnej stacji telewizyjnej akcja policji była wyjątkowo brutalna. Materiał wyemitowany w telewizji wywołał nową falę protestów. Tym bardziej, że media zidentyfikowały już oprawców, którzy bili i kopali jednego z protestujących. Wszyscy to czynni funkcjonariusze hongkońskiej policji.
W nocy przed kompleksem rządowym i siedzibą policji protestowało w związku z zajściem kilkaset osób. Demonstranci próbowali ponownie zająć pobliskie ulice, ale zostali rozpędzeni przez policję, która ponownie użyła gazu łzawiącego.
Zajścia potępiły władze Wielkiej Brytanii, co doprowadziło do dyplomatycznego zgrzytu - kolejnego w ostatnich tygodniach - między Pekinem a Londynem. Rzecznik chińskiego MSZ zaapelował do Brytyjczyków o powstrzymanie się od prób ingerencji "w wewnętrzne sprawy Chin".

IAR/asop