Chcieli wysadzić samolot na kijowskim lotnisku. Ukraińcy wykryli dywersantów
Kijów i Charków - w tych miastach terroryści planowali zorganizowanie zamachów i zamieszek. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że w przygotowania był zaangażowany rosyjski wywiad.
2014-10-21, 06:00
Posłuchaj
Służba Bezpieczeństwa pokazała skrytkę, w której dywersanci chowali granatniki, przenośne wyrzutnie rakiet i granaty. W dniu wyborów chcieli wysadzić w powietrze samolot na kijowskim lotnisko Żuliany oraz ostrzelać Centralną Komisję Wyborczą i Radę Ministrów. Planowali też organizację zamieszek i zamachów na wyższych rangą urzędników państwowych.
WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
Te akcje przygotowywał zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa 22-letni obywatel Rosji, który założył w Charkowie fasadową organizację Inicjatywa Obywatelska. W trakcie przesłuchania powiedział, że miała ona mieć dwa działy wojskowy i polityczny, aby w czasie kampanii przedwyborczej organizować manifestacje, a także akty terrorystyczne i dywersyjne w Charkowie i Kijowie.
Zawieszenie broni tylko na papierze
Chociaż formalne rozejm na wschodzie Ukrainy trwa już od ponad miesiąca, to cały czas pozycje Ukraińców atakowane są przez separatystów. Ranni ukraińscy żołnierze przewożeni są do szpitala im. Miecznikowa w Dniepropietrowsku. Z perspektywy lekarzy i rannych Ukraińców żadnego zawieszenia broni nie ma.
REKLAMA
Szpital Miecznikowa to 9-piętrowy budynek niemal w centrum miasta. Wszyscy mieszkańcy Dniepropietrowska wiedzą, że tam leczą rannych żołnierzy z Donbasu. Od początku wojny na Donbasie przez placówkę przewinęło się ponad 700 ciężko rannych żołnierzy. Lekarze operują rany w wyniku postrzałów z broni palnej, wybuchów min, rakiet Grad.
W szpitalu jest wielu rekonwalescentów. Wśród nich Witalij - to jeden z ochotników broniących lotniska w Doniecku. Został ranny w zeszły piątek w wyniku wybuchu granatu. Odłamki trafiły go w nogi i brzuch. Jak mówi, ataki na lotnisko trwają praktycznie non stop. Dokonują ich separatyści i rosyjscy żołnierze, często najemnicy.
Raport Amnesty International
AI opublikowała raport na temat zbrodni wojennych popełnianych przez obie strony konfliktu na wschodzie Ukrainy. Amnesty koncentruje sie na egzekucjach miejscowych aktywistów, więźniów i jeńców, dementuje jednak doniesienia o ich masowym charakterze. Oświadczenie dla prasy wydane równolegle z raportem stwierdza, że to strona rosyjska bryluje w propagandowej przesadzie.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył we wrześniu, że w okolicach wsi Komunar i Niżnia Krynka w obwodzie Donieckim odkryto masowe groby ponad 400 ofiar zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Tymczasem Amnesty International, która przeprowadziła własne badania, odkryła tylko dwa groby, a w nich cztery ciała separatystów zamordowanych najprawdopodobniej przez siły ukraińskie. Amnesty zbadała jeszcze jeden grób z pięcioma ciałami ale sami separatyści wyjaśnili, że są to ich towarzysze polegli w toku walk.
REKLAMA
AI bada również doniesienia o zbrodniach popełnianych przez rebeliantów i udokumentowała egzekucje czterech ofiar, choć źródła ukraińskie wymieniają o wiele więcej takich przypadków. - Zamiast oskarżać się nawzajem hipotetycznie o zbrodnie, obie strony powinny skoncentrować wysiłki na dochodzeniach i wyeliminowaniu zabójstw o charakterze egzekucji popełnianych przez kontrolowane przez nie siły - stwierdził John Dalhuisen, dyrektor Amnesty International na Europę i Azję Środkową.
REKLAMA