Wraca sprawa pobicia Przemysława Wiplera. Nagranie z monitoringu potwierdza wersję posła?
„Super Express" i "Fakt" ujawniły nagranie incydentu pomiędzy posłem i policjantami, do którego doszło pod warszawskim klubem nocnym w październiku 2013 r. Wipler oświadczył w czwartek, że będzie domagał się sprawiedliwości i oczekuje wyjaśnień ze strony komendanta głównego policji, Bartłomiej Sienkiewicza, oraz premier Ewy Kopacz, która była w czasie nagłośnienia sprawy marszałkiem Sejmu.
2014-11-06, 21:48
Posłuchaj
Przemysław Wipler starł się wówczas z policją pod jednym z warszawskich klubów na ulicy Mazowieckiej w Warszawie. Do zdarzenia doszło nad ranem, poseł był pod wpływem alkoholu i jak twierdzi interweniował w sprawie innej osoby. Według policji zachowywał się agresywnie i to spowodowało użycie wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Poseł twierdzi, że został obezwładniony, potraktowany gazem pieprzowym i pobity. Nagranie z monitoringu potwierdza według niego jego wersję.
Przemysław Wipler: od samego początku mówiłem, że zostałem pobity >>>
TVP/x-news
Na ujawnionych fragmentach nagrań z incydentu z października ub. roku widać m.in. jak radiowóz na sygnale podjeżdża do dwóch stojących na ulicy przed klubem mężczyzn. Wipler, który siedział na murku i widział całe zajście, podchodzi do radiowozu i zaczyna rozmawiać z policjantami. Nie wiadomo, co mówi, ale kilkanaście sekund później zaczyna się przepychanka. Jeden z mundurowych pryska politykowi w twarz gazem. Następnie z policjantką przewracają posła na ziemię i próbują go skuć. Poseł się wyrywa, wierzga nogami, policjantka bije go pałką.
Znieważył policję?
Śledczy zarzucili Wiplerowi, że popełnił dwa czyny: zmuszał przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszając jednocześnie ich nietykalność cielesną oraz "znieważał dwóch funkcjonariuszy słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych". Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
Poseł Przemysław Wipler chce wyjaśnień od premier Kopacz, ministrów i szefów policji. - Taką wersję przedstawiałem od samego początku - mówił poseł w radiowej Jedynce. W jego opinii, powinni wyjaśnić, dlaczego przez rok nie opublikowano nagrań z tamtych zajść. Poseł mówił, że już po trafieniu do szpitala po ubiegłorocznym zajściu napisał na Twitterze, że domaga się ujawnienia monitoringu. Przez rok do tego nie doszło. Kandydat na prezydenta Warszawy mówił, że w tym czasie był "szczuty i upokarzany". Teraz interweniuje przy podobnych kontrowersyjnych sprawach z udziałem straży miejskiej i policji. Jak podkreślał, ci ludzie często nie mają możliwości obronienia się, "są niszczeni", a nikt nie interesuje się ich losem.
TVN24/x-news
„Działania policji uzasadnione”
Były podstawy do użycia środków przymusu bezpośredniego wobec Przemysława Wiplera - przekonuje stołeczna policja. Rzecznik KSP Mariusz Mrozek tłumaczy, że działania funkcjonariuszy były uzasadnione i zgodne z prawem. - Zachowanie pana posła Wiplera, które stanowiło bierny i czynny opór, wyczerpywało w tym momencie znamiona czynu karalnego i umożliwiało policjantom użycie środków przymusu bezpośredniego. Takie środki zostały użyte w postaci pałki służbowej, gazu pieprzowego i siły fizycznej - podkreśla rzecznik stołecznej policji .
Mariusz Mrozek zaprzecza zarzutom jakoby policjanci mieli przekroczyć swoje uprawnienia. Jak tłumaczy użycie środków przymusu bezpośredniego w tym pałki służbowej jest regulowane odpowiednimi przepisami i w tym przypadku w ocenie policji zostało użyte zgodnie z procedurami. Mariusz Mrozek dodaje, że podobnie ocenił to prokurator. Rzecznik stołecznej policji podkreśla, że ujawnione nagrania to tylko część materiału dowodowego w sprawie Przemysława Wiplera. Policja poza całością nagrań dołączyła również zeznania świadków.
Szefowa MSW Teresa Piotrowska zażądała od policji informacji dotyczących przebiegu incydentu z posłem Przemysławem Wiplerem. Mariusz Mrozek zapewnia, że pani minister podobnie jak poprzedni szef resortu Bartłomiej Sienkiewicz je otrzyma.
TVN24/x-news
Politycy o nagraniu
Premier Ewa Kopacz pytana przez dziennikarzy o wypowiedź Wiplera domagającego się wyjaśnień m.in. od niej podkreśliła, że "ani ona, ani ktokolwiek z wymienionych (przez posła - PAP) osób na pewno nie ma prawa, żeby kogoś skazać, uznać go za winnego lub tego, który jest niewinny". - Od tego są niezawisłe sądy. Ja bym jednak czekała do decyzji tego niezawisłego sądu w tej sprawie - powiedziała.
- Z nagrania wynika, że policjanci przesadzili - uważa poseł Andrzej Rozenek - jeden z rywali Wiplera w walce o urząd prezydenta Warszawy. Zdaniem Andrzeja Rozenka wina leży po obu stronach bo na nagraniu widać, że poseł Wipler wtrącił się w interwencję będąc w stanie nietrzeźwym, a "funkcjonariusz publiczny raczej w stanie nietrzeźwym nie powinien interweniować".
Z drugie strony w ocenie posła Rozenka policjanci też nie powinni "rzucać go na ziemię, pałować i polewać gazem pieprzowym". Andrzej Rozenek zauważył, że Przemysław Wipler i tak jako parlamentarzysta znalazł się sytuacji uprzywilejowanej ponieważ mógł swoją sprawę nagłośnić i pokazać nagranie. Poseł Twojego Ruchu uważa, że przypadków przekroczenia uprawnień przez policję jest więcej i dlatego funkcjonowanie policji i straży miejskiej powinno być przedmiotem debaty.
Poseł PiS Wojciech Szarama zauważył, że prokuratura powinna wyjaśnić czy do policjantów dotarło to, że Przemysław Wipler jest posłem. Poza tym zdaniem posła wina jest po obu stronach bo poseł był nietrzeźwy a policja zachowała się nieprofesjonalnie i użyła środków nieadekwatnych do sytuacji. Według posła PiS w nocnych patrolach interwencyjnych nie powinny uczestniczyć kobiety ponieważ nie dają sobie rady kiedy mają do czynienia z silnym mężczyzną.
Poseł PO Waldy Dzikowski zwrócił uwagę, że na nagraniu brak dźwięku, stąd obraz zdarzenia jest niepełny. Poseł podkreślił, że parlamentarzyści powinni zachować jeszcze większą czujność niż ktokolwiek - szczególnie pod wpływem alkoholu. "Myślę, że jak potem rano się obudził, to mu było głupio" - dodał poseł Dzikowski.
Jeśli policja przekroczyła uprawnienia, to wszyscy odpowiedzialni powinni się tym zająć - uważa lider SLD Leszek Miller. Były premier podkreślił, że niezależnie od tego obraz posła, który nad ranem "w znanym stanie" spoczywa na chodniku nie jest obrazem budującym.
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA