Zmarł Stanisław Mikulski. Adam Woronowicz: nam się nawet nie śni, jak był on popularny

2014-11-27, 13:36

Zmarł Stanisław Mikulski. Adam Woronowicz: nam się nawet nie śni, jak był on popularny
Stanisław Mikulski (Hipolit Wielosławski) i Józef Pieracki (Ksiądz Anastazy) w sztuce "Przedwiośnie" w Teatrze Powszechnym (10.1964r.). Foto: Hartwig Edward/NAC

Znany aktor Stanisław Mikulski, niezapomniany Hans Kloss ze "Stawki większej niż życie", zmarł w czwartek nad ranem. Miał 85 lat. - Był niezwykle uroczym człowiekiem, wspaniałym, życzliwym, pogodnym – wspominał go aktora Adam Woronowicz.

Posłuchaj

Stanisław Mikulski i jego sławne słowa wypowiedziane jako Hans Kloss/IAR
+
Dodaj do playlisty

Zmarł słynny aktor Stanisław Mikulski. Miał 85 lat >>>

Adam Woronowicz powiedział, że życzyłby swoim kolegom ze środowiska aktorskiego i sobie „takiej popularności jaką miał pan Stanisław, nam się nawet nie śni, jaka była ona wielka”. Aktor wspominał, że zagrał z nim w kontynuacji przygód Hansa Klossa pod tytułem "Stawka większa niż śmierć".

- Był niezwykle uroczym człowiekiem, wspaniałym, życzliwym, pogodnym. Przyznam, że jak dziś usłyszałem jadąc na plan, że pan Stanisław nie żyje, ścisnęło mi się serducho – powiedział.

- Jeden z najuczciwszych, dobrych i serdecznych kolegów - tak wspomnał Stanisława Mikulskiego aktor i reżyser teatralny Ignacy Gogolewski.

Jagon o twarzy Klossa

Artysta powiedział, że choć ze Stanisławem Mikulskim zetknął się na aktorskiej ścieżce dwukrotnie, to zapamiętał go bardzo dobrze. Zagrał z nim między innymi w jednym z odcinków "Stawki większej niż życie". Wiadomość o śmierci Stanisława Mikulskiego Ignacy Gogolewski przyjął z poruszeniem. - Kiedy prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz relacjonował wspomnienia o Staszku, przyznam się, że chociaż, jak to się mówi, chłopaki nie płaczą, to oczy się zaszkliły, odszedł jeden z najbardziej uczciwszych i dobrych kolegów, któremu kariera tak się potoczyła, że będziemy go pamiętali z jednej roli - opowiadał Ignacy Gogolewski.

Jak dodał, choć kreacja Hansa Klossa była trudna, to Stanisław Mikulski dał się dobrze zapamiętać widzom. Tak było również w 1975 roku, gdy obaj aktorzy grali w Teatrze Polskim w sztuce "Otello" reżyserowanej przez Augusta Kowalczyka. - Ja grałem Otella, a Staszek Jagona, muszę powiedzieć, że w momencie, gdy pojawiał się Stanisław Mikulski, to nikt nie wierzył w tego łotra, jątrzącego całą fabułę, wszyscy cieszyli się, że mogą zobaczyć Klossa w teatrze - wspominał.

Zarówno Ignacy Gogolewski, jak i Stanisław Mikulski jeszcze dwa miesiące temu uczestniczyli w jubileuszu setnych urodzin aktora Macieja Maciejewskiego. - Mikulski bardzo chciał tam być, dzwonił do mnie i mówił, że nie można nie zauważyć tej rocznicy, oczywiście, że przygotowano takie spotkanie, i choć Staszek nie czuł się najlepiej, to pojawił się tam i rozmawiał z uczestnikami - mówił Ignacy Gogolewski.

Ikona polskiego kina

- To był wspaniały, wrażliwy człowiek - tak zmarłego aktora wspomina wydawca jego biografii Krzysztof Genczelewski. Zaznaczył on, że większość osób kojarzy Stanisława Mikulskiego z postacią Hansa Klossa, choć trzeba pamiętać, że stworzy 80 ról teatralnych.

- Odszedł od nas wielki aktor filmowy i teatralny. Ikona polskiego filmu. Jego największą rolą teatralną był szekspirowski Makbet – podkreślił.

Krzysztof Genczelewski powiedział, że był on „cudownym człowiekiem, który kochał ludzi, podróże, zwierzęta. - Aktualnie miał dwa koty. Swój spokój odnajdywał na mazurskiej działce – dodał.

Talent i osobowość

Jak wspomina krytyk filmowy Andrzej Bukowiecki, jedną z pierwszych znaczących ról zagrał Mikulski w "Kanale" Andrzeja Wajdy; był tam jednym z tragicznych uczestników powstania warszawskiego. - W ogóle dobrze sprawdzał się w filmach, które dotyczyły wojny bądź okresu około wojennego, mam tu na myśli wcześniejszy obraz Jana Rybkowskiego „Godziny nadziei”, „Zamac” Jerzego Passendorfera - w mundurze było mu do twarzy. Oczywiście najbardziej zapamiętaną rolą będzie Hans Kloss, to oczywiste - powiedział.

- Rzadko zdarza się aktorowi otrzymanie takiej roli, po której się jest rozpoznawanym przez kilka pokoleń, przez całe lata - dodał. - Grał postaci z charakterem, ale nie przesadzał ze środkami wyrazu, nie zagrywał się na ekranie. Był wiarygodny, mimo że potrafił to zrobić środkami nie nazbyt ekspresyjnymi. To świadczy o jego talencie i osobowości - podkreślił krytyk.

- Początkowo Kloss był dla mnie radością, potem trochę mnie zmęczył. Teraz ta frajda znów do mnie wraca - przyznał w "Czterech porach roku" w swoje 85 urodziny Stanisław Mikulski >>>

"Stawka większa niż życie", czyli jak Polak przechytrzył Niemca >>>

"Trójkowy wehikuł czasu": widzowie uratowali Hansa Klossa od śmierci >>>

Nietypowy spacer śladami "Stawki większej niż życie" >>>

pp/IAR

Polecane

Wróć do strony głównej