Policjant potrącił śmiertelnie 19-latkę. Został skazany na cztery lata więzienia

We wtorek zapadł wyrok w głośnej sprawie Witolda B., który w grudniu 2013 roku w Wólce Lubelskiej śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych 19-letnią kobietę. Mężczyzna odjechał nie udzielając jej pomocy.

2015-01-27, 11:56

Policjant potrącił śmiertelnie 19-latkę. Został skazany na cztery lata więzienia
. Foto: creationc/sxc.hu/cc

Posłuchaj

Prokurator Arkadiusz Stańczyk o wyroku dla policjanta (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Sąd Rejonowy Lublin-Wschód w Świdniku skazał 27-latka na cztery lata więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Wobec byłego już funkcjonariusza sąd orzekł także 2 tys. zł nawiązki na fundusz pomocy poszkodowanym i postpenitencjarnej oraz zakaz prowadzenia pojazdów na sześć lat.
Prokurator żądał dla oskarżonego pięciu lat więzienia. Obrońca chciał uniewinnienia swojego klienta.
Żona policjanta Monika B., która jechała z nim samochodem feralnego dnia, za nieudzielenie pomocy ofierze oraz usiłowanie utrudniania postępowania karnego i pomaganie mężowi w unikaniu odpowiedzialności został skazana na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Oboje oskarżeni przyznali się do winy.
Sąd uznał, że Witold B. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym powodując nieumyślnie wypadek. Mężczyzna jechał z nadmierną prędkością, nie dostosował jej do panujących wtedy złych warunków atmosferycznych, nie zwolnił przed przejściem dla pieszych.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Artur Orłowski podkreślił, że przejście, na którym doszło do wypadku, jest szczególnie niebezpieczne, panuje tam intensywny ruch, piesi często wymuszają możliwość przejścia, decydują się na przechodzenie w sytuacjach ryzykownych. - Oskarżony znał tę drogę, jeździł tamtędy codziennie do pracy - zaznaczył sędzia.
W ocenie sądu nie ma wątpliwości, co do tego, że B. i jego żona nie udzielili pomocy potrąconej 19-latce. Zatrzymali się tuż po wypadku, ale nie wysiedli z auta i podjęli decyzję: "uciekamy".
Wtorkowy wyrok jest nieprawomocny. Oskarżonych nie było na jego ogłoszeniu.
x-news.pl, TVP
Wypadek, który poruszył mieszkańców
Do wypadku doszło w grudniu 2013 roku, po zmroku, w miejscowości Wólka pod Lublinem. Studentka przechodziła przez oznakowane przejście dla pieszych, w terenie zabudowanym, gdy uderzył w nią samochód. Zmarła na miejscu wskutek licznych obrażeń.
Wypadek poruszył opinię publiczną w regionie. Policja sprawdzała dziesiątki samochodów zarejestrowanych przez kamerę monitoringu na pobliskim przejeździe kolejowym. Po kilku dniach intensywnych poszukiwań, w warsztacie w pobliskim Spiczynie, odnaleziony został volkswagen passat ze śladami świadczącymi, że brał udział w wypadku. Okazało się, że jechał nim policjant.
Witold B. zeznał, że zobaczył kobietę na przejściu w ostatniej chwili. Po potrąceniu jej zatrzymał się, ale zaraz odjechał. Udał się wprost do warsztatu, gdzie mechanikowi powiedział, że uderzył sarnę. Umówił się na naprawę auta i pojechał do domu rodziców. W początkowych zeznaniach w prokuraturze utrzymywał, że jechał sam. Potem przyznał, że w samochodzie była z nim żona, kobieta pomagała mu ukrywać prawdę.
Według opinii dwóch biegłych oskarżony jechał z nadmierną prędkością, ok. 55-60 km na godzinę, nie zachował ostrożności i nie zwolnił przed dobrze oznakowanym przejściem, nie hamował przed potrąceniem kobiety. Mógł ją zobaczyć z odległości ok. 40 m, miał czas na odpowiedni manewr.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej