Budapeszt: demonstracja przeciwko wizycie Władimira Putina
Kilka tysięcy osób wyszło na ulice Budapesztu, by zaprotestować przeciwko wizycie Władimira Putina. Prezydent Rosji we wtorek złoży wizytę w stolicy Węgier.
2015-02-16, 21:30
Posłuchaj
Demonstrującym nie podoba się przyjazd rosyjskiego prezydenta i coraz bliższe więzi łączące Budapeszt z Moskwą. Zorganizowana przez grupy węgierskich aktywistów manifestacja przebiega pod hasłem „Putin - nie, Europa - tak”.
Wśród puszczanych przez głośniki utworów muzycznych była piosenka Beatlesów "Back in the USSR". Liczbę zgromadzonych dziennik "Nepszabadsag" oszacował 1-2 tysiące, a tygodnik "HVG" na 3 tysiące. Jednym z inicjatorów demonstracji była organizacja społeczna Human Platform, która na swoim profilu na Facebooku napisała: - W ostatnich latach polityka rządu Orbana coraz bardziej zbliża się do polityki Putina i coraz bardziej oddala od polityki UE. Nie pozwólmy na to, przeciwdziałajmy!
REKLAMA
Oficjalnym powodem wizyty rosyjskiego prezydenta jest 70. rocznica wyzwolenia Węgier przez Armię Czerwoną. Spekuluje się jednak, że Władimir Putin będzie rozmawiał z premierem Wiktorem Orbanem na temat nowej umowy gazowej, która może w jeszcze większym stopniu uzależnić Budapeszt od dostaw z Moskwy. Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto oświadczył, że wizyta Putina ma przełomowe znaczenie.
Rosja jest trzecim co do wielkości partnerem handlowym Węgier.
Węgry zacieśniły ostatnio współpracę gospodarczą z Rosją. Na początku ubiegłego roku zawarły z Moskwą umowę międzyrządową dotyczącą rozbudowy elektrowni w Paks. Na jej mocy na budowę dwóch nowych reaktorów Rosja ma udzielić Węgrom kredytu wysokości do 10 mld euro. Z kolei jesienią parlament uchwalił nowelizację ustawy torującą drogę budowie węgierskiego odcinka gazociągu South Stream.
Od czasu wybuchu kryzysu ukraińskiego Orban wyrażał ubolewanie z powodu oddalania się Unii Europejskiej od Moskwy i przestrzegał przed zbyt pochopnymi ocenami Rosji.Rosyjscy komentatorzy podkreślają też, że Władimir Putin będzie chciał w Budapeszcie ocieplić swój wizerunek w Unii Europejskiej.
IAR/PAP/asop
REKLAMA