Byli działacze "Solidarności" przeciwko uhonorowaniu premiera Mazowieckiego. "Źle pisał o biskupie"

Duże kontrowersje pojawiły się wokół pomysłu uhonorowania w Kielcach Tadeusza Mazowieckiego. Świętokrzyski Komitet Obrony Społecznej domaga się, żeby tego nie robić - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

2015-03-06, 13:56

Byli działacze "Solidarności" przeciwko uhonorowaniu premiera Mazowieckiego. "Źle pisał o biskupie"
Film Krzysztofa Nowaka przedstawia działania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Foto: Artur Klose/Wikimedia Commons

Świętokrzyski Komitet Obrony Społecznej tworzą byli działacze "Solidarności". Pod apelem podpisał się m.in. Bogdan Migas, prezes zarządu. Pismo trafiło już do przewodniczącej rady miasta i prezydenta Kielc. Jak pisze "Gazeta Wyborcza" - jego autorzy chcą, by radni odrzucili wniosek radnej Agaty Wojdy z PO, która wnioskuje o nadanie w Kielcach imienia zmarłego byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego rondu lub ulicy.

Członkowie ŚKOS argumentują, że były premier "bardzo źle pisał o zamordowanym przez UB - ks. bp. Czesławie Kaczmarku" oraz przez tzw. grubą linię "doprowadził do podziału Polaków". Twierdzą też, że Tadeusz Mazowiecki "niczym nie zapisał się dla dobra Kielc".

Prof. Stanisław Żak, były senator i opozycjonista w rozmowie z "GW" odnosi się do zarzutów wobec Mazowieckiego. - Generalnie to ogromne przekłamanie. Ten jego komentarz, który napisał w wieku bodajże 27 lat we "Wrocławskim Tygodniku Katolickim", wyciągnięto mu, gdy miał zostać premierem. Mazowiecki nie pisał wtedy źle o biskupie, ale ze zdziwieniem. Nie potępiał go, ale dziwił się temu, co mówił na procesie. Dziś wiadomo, że biskup przyjął na siebie odpowiedzialność, przyznawał się do wszystkiego, wiadomo, że mu grożono - tłumaczy prof. Żak.

Profesor Żak zwraca uwagę, że autorzy apelu nie zrozumieli też pojęcia "gruba linia". - To nie było zapomnienie czy darowanie czegokolwiek, zresztą on to wielokrotnie wyjaśniał. Mówił o odpowiedzialności, jaką bierze od tego momentu, gdy został premierem, za to, co się dzieje, i oddziela to grubą linią. To wcale nie jest podział Polaków - podkreśla Stanisław Żak.

REKLAMA

"Gazeta Wyborcza"/aj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej