Akcja ratunkowa. Odwiert w ”Wujku” sięgnął 905 metrów, ratownicy próbują dotrzeć do górników
905 metrów w głąb ziemi sięgnął odwiert wykonywany z powierzchni w ramach akcji poszukiwawczej dwóch górników zaginionych po wstrząsie w kopalni Wujek - poinformował w piątek rano rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros.
2015-05-01, 13:52
Posłuchaj
Najprawdopodobniej w soborę uda się wiertnicy dotrzeć na głębokość 1050 metrów. W piątek przetestowano specjalną kamerę. Została ona kopalnianym szybem opuszczona na głębokość ponad kilometra. Precyzyjne urządzenie wizyjne zostało w trybie pilnym skonfigurowane dla potrzeb tej akcji. Szerokokątny obiektyw, podświetlony światłem podczerwonym, wyposażono dodatkowo w rejestrator dźwięku.
Jak powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros, to właśnie kamera po zakończeniu odwiertu zostanie spuszczona na dół w pierwszej kolejności. Ratownicy mają nadzieję, że uda się nawiązać kontakt z uwięzionymi górnikami. - Jeżeli będzie ten kontakt, czyli będzie można podać im wodę, żywność, lekarstwa, to w tym momencie już swobodnie mogą czekać na kombajn, bo wiercenie chodnika nie jest tak szybkie jak przewiercanie się z góry - mówi Wojciech Jaros.
Do wstrząsów doszło 18 kwietnia
Trwająca od kilkunastu dni akcja to następstwo wstrząsu, do którego doszło 18 kwietnia w części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej. Wstrząs był skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników; dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.
Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, m.in. jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie podłoża. Zmierzający po górników ratownicy posuwali się bardzo wolno, przebijając się przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Dlatego zdecydowano o drążeniu nowego chodnika, który pozwoli dotrzeć do zaginionych, i wykonaniu pionowego odwiertu, który umożliwi szybsze sprawdzenie niedostępnego rejonu.
Pracująca od tygodnia wiertnica dotarła dotąd na głębokość 905 m. Wykonywany przez nią otwór powinien wycelować w okolicę skrzyżowania chodnika podścianowego i przecinki (czyli wyjścia ze ściany). W tamtym rejonie z dużym prawdopodobieństwem mogą znajdować się poszukiwani. Ze względu na zabudowane w ścianie i wokół niej urządzenia to też jedyne miejsce, gdzie jest możliwość dowiercenia się. Ratownicy chcą tą drogą spuścić na dół kamerę, ewentualnie wodę i żywność
Równolegle drążony jest chodnik w stronę górników
Z kolei używany do drążenia chodnika kombajn rozpoczął pracę pod ziemią przed tygodniem. Po zwiezieniu urządzenia pod ziemię i zmontowaniu go w pobliżu rejonu akcji ratownicy dotarli nim do miejsca, w którym odeszli w bok od zaciśniętego wyrobiska. Chodnik drążony przez nich od tego miejsca w węglu przebiega równolegle do dwóch istniejących wyrobisk.
- Kombajn dotarł do ok. 3 metrów od przecinki (drogi prostopadłej do kierunku drążonego chodnika). Po wykonaniu wierceń stwierdzono, że zaciągane jest stamtąd powietrze. Drążenie jest zatem kontynuowane, przy czym z uwagi na miejsce - ryzyko mniejszej wytrzymałości węgla z uwagi na istniejąca przestrzeń przecinki - pierścienie obudów chodnikowych muszą być zabudowywane co pół metra" - poinformował rzecznik KHW.
Wstrząs i akcja ratownicza wyłączyły jedną ścianę z wydobycia. Ruch Śląsk wydobywa obecnie węgiel na dwóch ścianach - na poziomie 865 m i 1050 m.
REKLAMA
Wstrząs w Wujku: badanie przyczyn
W czwartek prezes Wyższego Urzędu Górniczego powołał zespół doradczo-opiniodawczy do "analizy niektórych zagadnień związanych ze wstrząsem wysokoenergetycznym" w kopalni Wujek - Ruch Śląsk w Rudzie Śląskiej.
Wśród jego zadań znalazło się m.in. określenie mechanizmu wstrząsu wysokoenergetycznego z 18 kwietnia oraz przesłanek jego zaistnienia; określenie epicentrum wstrząsu; przygotowanie opinii w zakresie wpływu prowadzonych robot na sejsmiczność w rejonie miejsca zdarzenia oraz możliwości dalszego prowadzenia ruchu zakładu górniczego w tym rejonie.
Według WUG "akcja ratownicza zapewne przejdzie do historii polskiego górnictwa jako jedna z najtrudniejszych". Wstrząs był odczuwany w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. - Gdyby porównać jego energię (4x10 do 9 J) do trzęsienia ziemi, to w skali Richtera byłoby 4,2."- poinformował urząd górniczy.
Do groźnych wstrząsów doszło także w innych w śląskich kopalniach. Jeden z nich miał miejsce w czwartek nad ranem w rejonie likwidowanej ściany wydobywczej 840 m pod ziemią w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej (wg nadzoru górniczego poszkodowany jeden górnik). Do bardzo silnego wstrząsu, odczuwalnego także na powierzchni, doszło w środę późnym wieczorem 1050 m pod ziemią w kopalni Budryk w Ornontowicach (bez poszkodowanych).
PAP/agkm
REKLAMA